Muzyka

niedziela, 29 września 2013

Rozdział 7

Przybliżyłem się do niej. Wpatrywaliśmy sobie w oczy, a nasze usta dzieliły milimetry. Czułem, że moje serce lada chwila mi wyskoczy. 'Kieran zrób to' znów ten głos. Musnąłem delikatnie jej usta, jednak ona nie odwzajemniła pocałunku. Miałem nadzieję, że czuje to samo do mnie co ja do niej. No tak, w końcu nadzieja matką głupich. Jednak po chwili Jede zaczęła go odwzajemniać. Można powiedzieć, że ten pocałunek nie był zwykłym pocałunkiem. Był on pełen miłości i czułości.
- Ymm... Ja... Ja przepraszam. - odsunąłem się od niej. Kieran kretynie coś Ty zrobił?! - spytałem sam siebie.

*** oczami Jade ***
Moje serce zaczęło coraz szybciej bić kiedy Kieran przybliżył się do mnie tak, że wpatrywaliśmy się sobie nawzajem w oczy. Nagle Kieran mnie pocałował. Nie wiedziałam co mam zrobić. Odwzajemnić pocałunek czy nie? W końcu tyle na to czekałam. Po chwili pogłębiłam ten pocałunek. Nareszcie. Tak długo na to czekałam.
- Ym... Ja... Ja przepraszam. - nagle Kieran odsunął się ode mnie jak poparzony. Dlaczego? Coś źle zrobiłam? Zapewne tak, bo to w końcu ja.
- J-ja nie bardzo rozumiem. - wyjąkałam.
- Wybacz ja nie powinienem. - oznajmił.
- Okey rozumiem. - odpowiedziałam. Domyśliłam się o co mu chodzi. Myślałam, że pocałował mnie dlatego, że coś do mnie czuje, a jednak się pomyliłam.
- Jade to nie tak... - chciał się tłumaczyć.
- Zrozumiałam! Pocałowałeś mnie w przypływie impulsu. - powiedziałam. Na końcu załamał mi się głos. Poczułam, że zaraz się rozpłacze. Do moich oczu powoli zaczęły napływać łzy. Żeby Kieran tego nie zobaczył to wstałam z miejsca zabierając swoją torbę.
- Jade. - szepnął wstając i również podnosząc swój plecak.
- Kieran wybacz, ale chce wrócić sama do domu. - rzuciłam odchodząc.
- Poczekaj. - odwrócił mnie. - Jade proszę Cię powiedz, że ten pocałunek nie wpłynie na naszą przyjaźń. - powiedział patrząc w ziemię. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. - Jade. - szepnął patrząc mi w oczy. Jego oczy były przepełnione smutkiem, żalem i winą.
- Nie. - odpowiedziałam. Popatrzyłam jeszcze przez chwilę na niego i odeszłam. Chciałam znaleźć się już w domu o móc wypłakać się w poduszkę.

*** oczami Kit'a ***
- Kurde. - powiedziałem dość głośno.
- Coś nie tak panie Tanton? - spytała mnie nauczycielka matematyki.
- Nie, przepraszam. - powiedziałem.
- W takim razie prosiłabym abyś się skupił. - odparła srogo. Pokiwałem twierdząco głową i znów zatopiłem się w myślach. Cholernie martwiłem się o Jade. Przecież mogło jej się coś stać.

***
W końcu zadzwonił długo oczekiwany dzwonek przeze mnie. Szybko opuściłem salę lekcyjną i udałem się do wyjścia. Droga do domu minęła mi dość szybko, może dlatego, że prawie biegłem. Wbiegłem do domu rzucając plecak w kąt. Biegiem wspiąłem się po schodach.
- Matko boska, Jade. - powiedziałem, gdy zobaczyłem siostrę.
- Kit! - rzuciła mi się w ramiona.
- Myszko co się stało? - spytałem gładząc ją po plecach. Jade zaczęła bardziej płakać. - Znowu Cię napadli?!
- Nie. - zaprzeczyła odsuwając się ode mnie. Weszła pod kołdrę i przytuliła do siebie poduszkę. Musiała długo płakać.
- Powiesz mi co się stało? - usiadłem obok niej.
- Dlaczego Ty lub Dean tam nie przyszliście? - szepnęła.
- Tam, to znaczy gdzie?
- Tam, gdzie byłam. Dlaczego przyszedł Kieran? - spytała dławiąc się łzami. Przed moimi oczami ukazała się najgorsza z możliwych opcji.
- Co on Ci zrobił? - spytałem w miarę spokojnie.
- Nic.
- Przecież widzę!
- Pocałował mnie, a za chwilę się ode mnie odsunął tłumacząc, że nie powinien. Kit czy ja naprawdę jestem aż taka zła?
- Jade nie przejmuj się nim. On nie jest wart Twoich łez. Na pewno na Twojej drodze znajdzie się odpowiedniejszy chłopak dla Ciebie niż Kieran. - przytuliłem ją. W środku gotowałem się ze złości. Jak Kieran mógł zrobić takie coś? Mogłem iść z nim, albo pozwolić by to Dean poszedł.
- A co jeśli się nie znajdzie? - pociągnęła nosem.
- Znajdzie się. Uwierz. - powiedziałem.
- Kocham Cię braciszku. - rzuciła ocierając łzy.
- Ja Ciebie też. - odparłem. - Słuchaj Jade bardzo Cię przepraszam. Nie powinienem Cię tak męczyć, że Kieran czuje do Ciebie to samo. - dodałem po chwili.
- Kit, zapomnijmy już o tym. Każdy popełnia błędy. - uśmiechnęła się.
- Idę zamówić coś do jedzenia, bo pewnie głodna jesteś. Co zamówić? - spytałem.
- Obojętnie. - wzruszyła ramionami.

*** oczami Kit'a ***
Jestem kretynem! Co ja najlepszego zrobiłem? Przecież Jade odwzajemniła pocałunek, to musi coś znaczyć, prawda? Kurwa. Co jeśli stracę jej przyjaźń? Nie chcę tego. Znienawidzi mnie. Pewnie Kit zrobi to samo. Dlaczego nie mogłem jej powiedzieć 'Słuchaj Jade czuję do Ciebie coś więcej niż przyjaźń'. Wtedy poczekałbym na jej reakcję. Co ja najlepszego zrobiłem? Muszę to jakoś naprawić.
- Znalazłeś Jade? - do mojego pokoju wszedł Dean.
- Tak. - mruknąłem.
- Coś zrobił? - spytał.
- Pocałowałem Jade. - rzuciłem, na co Dean zrobił wielkie oczy.
- Jesteście razem?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo ja głupi idiota odsunąłem się od niej z wytłumaczeniem 'Wybacz ja nie powinienem'. - ukryłem twarz w dłoniach.
- Ale dlaczego to zrobiłeś?
- Bo z początku nie odwzajemniła pocałunku...
- A później odwzajemniła?
- Tak.
- Kieran faktycznie jesteś idiot... - przerwał mu jego telefon. - Tak?... Teraz?... No dobra, zaraz będę... - schował telefon do kieszeni i opuścił mój pokój bez słowa. Na pewno idzie do Jade.

*** oczami Jade ***
Zadzwoniłam do Dean'a pod pretekstem by przyniósł mi lekcje. Tak naprawdę chciałam z nim porozmawiać. Po 10 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam po schodach.
- Hej. - drzwi Dean'owi otworzył Kit. - Ja do Jade.
- Domyśliłem się, że nie do mnie. - zaśmiał się mój brat.
- Pewnie dowiedziałeś się o tym co się stało. - powiedział blondyn.
- Jakbym mógł o tym się nie dowiedzieć? - odparł Kit.
- Słuchaj, Kieran bardzo tego żałuje. On naprawdę kocha Jade. - oznajmił Dean. Chwila co? Kieran mnie kocha? Hahah. Nie, nie wierzę w to.
- Jade jest u siebie. - mój brat udał, że tego nie słyszał. Szybko poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko by nie wyszło, że podsłuchiwałam. Chwilę później usłyszałam pukanie.
- Proszę. - powiedziałam cicho. Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich blondyn.
- No cześć. - rzucił. - Przyniosłem Ci lekcje. - dodał na co ja się zaśmiałam.
- Wiesz dobrze, że chciałam z Tobą porozmawiać. - oznajmiłam.
- Tak wiem. - odparł.

***
Dean poszedł do domu dwie godziny temu. Od razu wzięłam się za przepisywanie lekcji. Po ich przepisywaniu byłam tak padnięta, że wzięłam tylko szybki prysznic, ubrałam się w piżamę i wszkoczyłam do łóżka. Już prawie zasypiałam, gdy nagle dostałam wiadomość. Przesunęłam palcem po ekranie i odczytałam wiadomość.
Kieran do mnie napisał, nie wierzę. Co by mu odpisać. Nie chce się z nim spotkać. Szybko wystukałam wiadomość i wysłałam.



***
- Nareszcie piątek. - powiedziałam, gdy tylko otworzyłam oczy. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 6:40. Pierwszy raz wstałam sama. Wzięłam z szafy ciuchy i poszłam pod prysznic.
- Zostań dzisiaj w domu. - oznajmił mój brat, gdy weszłam do kuchni.
- Nie trzeba. - uśmiechnęłam się do niego. Wzięłam kanapki, które leżały na stole, pocałowałam brata w policzek i wyszłam. Po 30 minutach byłam w szkole. Pierwszy angielski. Nawet fajnie, bo lubię ten przedmiot. Weszłam do sali i zajęłam ostatnią ławkę pod oknem.
- Usiądźcie proszę i mnie posłuchajcie. - chwilę później do klasy weszła nauczycielka. - Najbliższe kilka lekcji będziecie mieli z jedną z ostatnich klas. - chwila co? Nie, proszę nie. Zamknęłam oczy i w duchu modliłam się by to nie była klasa Louis'a.

--------------
Tadam :D Macie kolejny ;3 Jak Wam się podoba? Na początku przepraszam, że tyle czekałyście, ale nie miałam czasu kiedy dodać i teraz w dodatku jestem chora, ale plus dla Was, bo kolejny rozdział może być wcześniej. Muszę Wam powiedzieć, że myślałam, że pod ostatnim rozdziałem będzie więcej komentarzy niż 13 ;c No cóż teraz chcę by było około 25 komentarzy :) Wiem, że jak się postaracie to tyle będzie <33 W ogóle to jaram się jak pochodnia :D Kieran zaakceptował moje zaproszenie w piątek :') Dalej nie mogę w to uwierzyć :D No nic nie zanudzam, bo tekst ode mnie będzie zaraz dłuższy niż rozdział xDD CZYTASZ=KOMENTUJ ~ Kika

wtorek, 17 września 2013

Rozdział 6

- Jade co Ci się stało? - spytał Kit.
- Nic. - po jej policzkach znowu spłynęły łzy. Przytuliłem ją.
- Dean chociaż Ty powiedz prawdę! - wtrącił Kieran.
- Prawie Jade zostałaby pobita. - odpowiedziałem.
- Co?! - powiedzieli Kieran i Kit równocześnie.

*** oczami Jade ***
Wystraszyłam się kiedy Kit i Kieran podbiegli do mnie i Dean'a. Nie chce mówić im prawdy, ale też nie chce ich okłamywać. Gdybym powiedziała prawdę, że to był Louis i jego przyjaciele to idę o zakład, że Kit rzuciłby się na niego przy pierwszej lepszej okazji z pięściami. Właśnie to chce uniknąć. Raz, że się boję o niego, bo nie wiem do czego Louis jest zdolny, a po drugie miałabym gorzej niż teraz mam. Wolę powiedzieć, że nie wiem co to za jedni. Nie lubię kłamać.
- Jade co Ci się stało? - spytał Kit patrząc na mnie.
- Nic. - znowu poczułam, że łzy lecą po moich policzkach. Dean mnie przytulił.
- Dean chociaż Ty powiedz prawdę! - powiedział surowo Kieran.
- Prawie Jade została pobita. - odpowiedział mu. Dean Ty kretynie po co im to mówiłeś? Teraz zaczną się pytania.
- Co?! - powiedzieli równocześnie Kieran i Kit.
- Dean nie przesadzaj. - mruknęłam.
- Ale Jade taka prawda! - powiedział blondyn.
- Nic mi nie jest! Rozumiem jakby mi się coś stało, ale nic mi się nie stało, prawda?! - krzyknęłam.
- Po pierwsze nie krzycz. - rzucił. - A po drugie szarpali Cię, gdy krzyknąłem to popchnęli Cię na ziemie.
- Kto to był? - spytał zdenerwowany Kit.
- Ja nie wiem. - odpowiedziałam.
- Jak to nie wiesz?
- Boże Kit normalnie. Nie wiem. Nie znam ich!
- Dean, a Ty wiesz? - zwrócił się do chłopaka. W duszy modliłam się by nie powiedział, że to był Louis i jego przyjaciele.
- Kit ja sam nie wiem, gdy podbiegłem do Jade to oni zdążyli uciec. - uff odetchnęłam z ulgą. - Chociaż wydawało mi się na początku, że to był Louis i jego kumple. - dodał. Jednak powiedział. Dean czy Ty umiesz się kiedyś zamknąć?
- Jak to Louis?! - mój brat był coraz bardziej wkurzony.
- Kit powiedziałem, że mi się wydawało. - oznajmił blondyn.
- Jade czy to był on? - brat popatrzył mi w oczy.
- Nie. - mruknęłam.
- Chwila, chwila. - wtrącił się Kieran.
- Co jest? - spytał go Kit.
- Jade czy przypadkiem Louis Cię wczoraj nie szarpał? - zapytał.
- Co? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Nie mów, że tego nie pamiętasz? - spojrzał na mnie, a ja pokręciłam przecząco głową. - Wczoraj przy szafkach stałaś Ty i Louis. Wydaje mi się, że on Cie szarpał. - oznajmił. Kurwa! Faktycznie Tomlinson mnie wczoraj szarpał, ale skąd on to wie. Kurwa! - znowu przeklęłam w myślach. Przecież Kieran wczoraj po mnie przyszedł.
- Jade to prawda? - Kit znowu popatrzył na mnie.
- Nie. - skłamałam. Znowu. - My tylko rozmawialiśmy. - dodałam.
- To inaczej wyglądało. - wtrącił Kieran.
- Może z Twojej perspektywy to inaczej wyglądało! - podniosłam lekko swój ton.
- Siostra wiedz, że jeśli to prawda to on tego pożałuje. - oznajmił surowym tonem Kit.
- Co Wy wszyscy macie do Louis'a?! - krzyknęłam. Co ja robię? Bronię największego skurwiela na świecie.
- Jade, ale... - zaczął Kit.
- Nie ma "ale". Zostawcie jego i mnie przy okazji też! - wzięłam swoją torbę i odbiegłam od nich.
- Jade! - krzyczeli za mną, ale nie zwracałam na to uwagi. Odwróciłam się by zobaczyć czy któryś z nich za mną nie biegnie. Stali w miejscu i wpatrywali się w moją osobą. Zaczęłam biec przed siebie, Postanowiłam, że nie pójdę do szkoły. Nie chcę spotkać Louis'a i jego kumpli. Nie chcę też iść, bo nie będę umiała się skupić na lekcjach. Nie potrzebnie znowu poszłabym do kozy, a tam zapewne będzie Louis. Stwierdziłam, że pójdę w moje ulubione miejsce. Jest tam cisza i spokój. Przeważnie chodzę tam sama, ale czasem był tam ze mną Kieran lub Dean. Tam właśnie poczułam coś więcej do Kieran'a niż tylko przyjaźń. Kocham to miejsce, ale też nienawidzę. Chciałabym być dzieckiem, bo wtedy nic mnie tak nie bolało. Albo chociaż chciałabym, żeby była ze mną moja mama. Tak bardzo mi jej brakuje.

*** oczami Kieran'a ***
- Jade! - krzyknąłem i chciałem za nią pobiec.
- Kieran zostaw ją. - oznajmił Dean. - zobaczymy ją w szkole. - dodał po chwili.
- Dean ma racje. - zgodził się z nim Kit. Bohater się znalazł. To ja powinienem był za nią iść. To ja powinienem jej pomóc. Dlaczego nie mogę jej powiedzieć, że ją kocham? Czemu przychodzi mi to z taką trudnością?
- Chodźcie do szkoły, bo się spóźnimy. - oznajmiłem.

*** godzinę później ***
Gdy tylko zadzwonił dzwonek na przerwę od razu z Kit'em opuściliśmy sale i udaliśmy się pod szafki. Tam czekaliśmy na Jade i Dean'a.
- Kurwa! Czemu tak długo idą? - zacząłem się niecierpliwić.
- Kieran uspokój się. Zaraz przyjdą. - odparł Kit. Chwilę później podbiegł do nas Dean.
- Nie ma jej w szkole. - powiedział zdyszany.
- Żartujesz, prawda? - spytałem.
- Nie. - powiedział stanowczo.
- Jadę ją poszukać. - oznajmiłem.
- To czekaj pojadę... - zaczął Kit.
- Nie. - rzuciłem. - Wiem gdzie pewnie jest.
- Ja też wiem to pojadę z Tobą. - odparł Dean.
- Zostajesz w szkole, zrozumiałeś? - spytałem brata. Pokiwał twierdząco głową. Wziąłem plecak i ruszyłem do wyjścia. - Kit jakby coś to źle się poczułem i poszedłem do domu. - powiedziałem do przyjaciela i wyszedłem ze szkoły. W duchu modliłem się by Jade była tam gdzie myślę. Po 30 minutach byłem na miejscu. Zobaczyłem, że na jednym z kamieni ktoś siedzi. Rozpoznałem, że to Jade. Uśmiechnąłem się do siebie i podszedłem do niej. Siedziała plecami do mnie. W sumie to dobrze, bo gdyby zobaczyła, że idę to by uciekła.
- Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? - usłyszałem, gdy podszedłem bliżej. Czyżby Jade z kimś rozmawiała? Schowałem się za drzewem. - Mamo dlaczego Cię ze mną nie ma? Obiecałaś mi, że zawsze przy mnie będziesz, a teraz? Teraz nie mogę się Tobie wyżalić. Gdy było mi smutno Ty zawsze mnie pocieszałaś, mówiłaś, że wszystko się ułoży, albo tłumaczyłaś mi dlaczego jest tak, a nie inaczej. Teraz nie mam komu powiedzieć co się dzieje. Mamo dlaczego miłość tak cholernie boli? - przysłuchałem się jej. Nagle zrobiłem krok do przodu i przypadkiem stanąłem na patyk.
- Kurde. - szepnąłem z nadzieją, że Jade tego nie słyszała.
- Kieran?! Co Ty tu robisz? - stanęła obok drzewa.
- Ja... Ummm... Martwiłem się o Ciebie. - powiedziałem.
- I dlatego podsłuchiwałeś jak rozmawiam sama ze sobą zamiast podejść? - spytała.
- Tak. - oznajmiłem. - To znaczy nie. - poprawiłem się, a Jade się zaśmiała. Wróciła na poprzednie miejsce, a ja ruszyłem zaraz za nią. Usiadłem obok niej.
- Dużo słyszałeś? - zapytała chowając coś do torby.
- Nie. - odpowiedziałem. Jade tylko pokiwała głową i nastała cisza. 'Kieran zrób to teraz' cichy głosik w mojej głowie nie dawał mi spokoju. Teraz albo nigdy. - pomyślałem. - Jade.
- Uhm. - przybliżyłem się do niej. Wpatrywaliśmy sobie w oczy, a nasze usta dzieliły milimetry.

czwartek, 12 września 2013

Rozdział 5

- Jade! Jade! Wstawaj wreszcie! - po raz kolejny Kit próbował mnie zbudzić.
- Już wstaję. - powiedziałam zakrywając twarz w poduszce.
- Nie już tylko natychmiast! - oznajmił i zaczął szperać w mojej szafie.
- Kit co Ty robisz?! - spytałam siadając na łóżku.
- Szykuję Ci ubrania. - rzucił przez ramię dalej grzebiąc w szafie.
- Potrafię sobie SAMA naszykować ubrania. - oznajmiłam spokojnie z dociskiem na 'sama'.
- O to będzie akurat. - położył mi wybrany przez niego zestaw na łóżku i ignorując mnie i moje spostrzeżenie wyszedł z pokoju. Wkurzyłam się na niego, ale jednak uśmiechnęłam się pod nosem. Wzięłam ubrania przygotowane przez Kit'a do tego zgarnęłam moje conversy i udałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic i pozwoliłam ciepłym kroplą by spływały po moim ciele. Chwile później byłam już ubrana w http://stylistki.pl/super-styl-do-szkoly-359698/ i zajęłam się rozczesywaniem włosów. Po nie długiej chwili udałam się z powrotem do mojego pokoju. Tam spakowałam potrzebne mi na dzisiaj książki oraz zeszyty i zeszłam do kuchni.
- Co Ci się stało, że od razu wzięłaś ze sobą torbę? - spytał mój brat, gdy nalewałam sobie soku do szklanki.
- Przypomniało mi się o niej. - rzuciłam popijając pomarańczową ciecz.
- Trzymaj, to na drugie śniadanie. - Kit podał mi kanapki.
- Dziękuje. - wzięłam śniadanie i spakowałam je do torby. W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. - To ja już idę. - oznajmiłam biorąc torbę i wychodząc z kuchni.
- Nie idziesz z nami? - spytał wychodząc za mną wyraźnie zdziwiony.
- Nie, nie chcę iść z Wami ze względu na Kieran'a. - oznajmiłam patrząc na minę mojego brata.
- No okey. Jak chcesz. - rzucił. - Czekaj, ale co Ty powiesz Dean'owi i Kieran'owi? - spytał.
- Coś wymyślę. Do zobaczenia w szkole. - uśmiechnęłam się sztucznie do niego i ruszyłam w stronę drzwi.

*** oczami Kieran'a ***
- Dean nie możemy iść dzisiaj do szkoły sami? - spytałem pełen nadziei.
- Nie. - rzucił i nacisnął dzwonek. Super. Jak ja spojrzę w oczy Jade?
- Hej. - otworzyła nam drzwi. - Kit jest w środku. - rzuciła po chwili unikając mojego spojrzenia. Chwila co jest? Przecież to ja powinienem unikać JEJ spojrzenia, a nie ona mojego.
- Ty nie idziesz z nami? - spytałem widząc, że wychodzi z domu. Kurwa. Po co mi to wiedzieć?
- Nie. - mruknęła obojętnie mijając mnie i Dean'a. Nawet na nas nie spojrzała. Obraziła się czy co?
- Czemu? - wyrwało mi się na głos. Po cholerę się dopytuje?
- No ja... Ymm... Ja obiecałam babce z chemii, że przyjdę dzisiaj wcześnie by mi coś wytłumaczyła. - wybełkotała oddalając się od nas.
- Kieran Ty idź z Kit'em, a ja pójdę z Jade. - oznajmił Dean, gdy dziewczyna odeszła.
- Po co? Przecież ona idzie do babki z chemii.
- Wiesz co? Jesteś kretynem! Ona nie idzie z nami z Twojego powodu! - powiedział odchodząc za Jade. Stałem jak słup i patrzyłem jak znika za zakrętem. Kurwa! Czy on mówi to na poważnie?

*** oczami Jade ***
Szłam do szkoły sama. Moje myśli skupiały się na Kieran'ie. Od wczoraj coraz więcej o nim myślę. Dlaczego nie mogę przestać skupiać się na nim? Przecież on mnie nie chce. Dlaczego nie mogę być pełnoletnia by uciec od tego? Z rozmyślań wyrwał mnie głos. Dobrze znajomy mi głos.
- No, no. Kogo my tu mamy? - powiedział Tomlinson obchodząc mnie dookoła razem ze swoimi przyjaciółmi.
- Czego ode mnie chcesz? - warknęłam.
- No proszę jaka pyskata. - odparł pchając mnie na ścianę muru.
- Odwal się Louis! - rzuciłam, a on się zaśmiał.
- Już nie mówisz po nazwisku? - spytał dalej śmiejąc się.
- Spieprzaj ode mnie razem z NIMI! - pokazałam na James'a i Mark'a.
- Coś Ty powiedziała?! - jego ton wzrósł, a tęczówki momentalnie zrobiły się czarne. - Coś. Ty. Powiedziała?! - powtórzył pytanie podchodząc do mnie. Wystraszyłam się go. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takiej złości.
- J-Ja n-nic n-ni-nie... - zaczęłam się jąkać gdy przyparł mnie mocniej do muru.
- Zamknij pysk i mnie posłuchaj! - wycedził przez zęby. - Jeszcze raz się tak do mnie odezwiesz to inaczej pogadamy! Zrozumiałaś?! - splunął.
- T-tak. - po moich policzkach spłynęły łzy.
- I jeszcze jedno. Jak znowu trafisz do kozy to trzymaj się ode mnie z daleka! Jasne? - już miałam odpowiedzieć, gdy nagle swoje imię.
- Jade! - odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego Dean'a. W tym samym momencie Louis popchnął mnie na ziemię i uciekł razem ze swoimi przyjaciółmi. Szybko otarłam łzy i próbowałam się podnieść.

*** oczami Dean'a ***
Ruszyłem za Jade. Nie widziałem jej nigdzie. 
- Kurde jak ona szybko chodzi. - powiedziałem sam do siebie przyspieszając kroku. Wychodząc zza zakrętu zobaczyłem trzech chłopaków w kapturach na głowach. Popychali jakąś dziewczynę. Podchodząc bliżej rozpoznałem, że ta dziewczyna to Jade. Tych chłopaków nie rozpoznałem, chociaż wydawało mi się, że to Tomlinson i jego przyjaciele. 
- Jade! - krzyknąłem podbiegając. Trójka tych chłopaków zdążyła uciec nim dobiegłem do dziewczyny. - Nic Ci nie jest? - spytałem.
- Nie, wszystko jest okey. - pomogłem jej wstać.
- Co to za jedni? - dopytałem, gdy ocierała łzy.
- J-ja n-nie wiem. - odpowiedziała załamanym głosem.
- Czy to był Louis i jego przyjaciele? - popatrzyłem na roztrzęsioną przyjaciółkę. 
- Nie! Nie! Nie, to nie oni! - łzy spłynęły po jej policzkach. Szybko do niej podszedłem i je otarłem.
- Csii, nie płacz. - przytuliłem ją. - Pamiętasz chociaż jak wyglądali?
- Nie. Dean ja ich nie pamiętam. To się działo tak szybko. - zaczęła bardziej płakać. Kłamała, wiem to, za dobrze ją znam.
- Dean! Jade! - nagle w naszą stronę zaczęli biec Kieran z Kit'em.
- Jeszcze tu ich brakowało. - rzuciła Jade odsuwając się ode mnie i ocierając łzy.

-------------------------------------------
Taaaa Daaaa ;) No i proszę bardzo ;) Macie kolejny rozdział :D Przyznam szczerzę, że jestem pozytywnie zaskoczona ilością komentarzy ;) Co Tu mogę jeszcze napisać? Dziękuje Wszystkim <33 Bez Was ten blog by nie istniał :) Kocham Was i liczę na komentarze ;D CZYTASZ=KOMENTUJ ~ Kika

czwartek, 5 września 2013

Rozdział 4

- Dean co Ty masz na myśli? - spytałem wchodząc zaraz za nim do kuchni.
- Czy Ty jesteś aż tak głupi czy tylko udajesz? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Ale... Ty mówisz serio?
- Nie, na żarty. Pewnie, że na serio. - zbeształ mnie wzrokiem.
- Ale skąd Ty to wiesz?
- Jestem jej przyjacielem.
- Też jestem jej przyjacielem.
- Ale jesteś mało spostrzegawczy.
- To co ja mam zrobić?
- Weź telefon i do niej zadzwoń. Umów się z nią na spacer czy gdzieś.
- A co jeśli odmówi?
- Nie odmówi. Uwierz.
- Powiedzmy, że Ci wierzę. - wziąłem telefon i wykręciłem numer do Jade. Zajęte. Cholera. Mówiłem.
- I co?
- Nic. - warknąłem.
- Jak to nic.
- Normalnie. Mówiłem, że nic z tego nie będzie. Jak dzwoniłem to miała zajęte połączenie, pewnie rozmawia z kimś ważniejszym ode mnie.
- A może po prostu dzwoniła w tym samym czasie do Ciebie. - przez chwilę się nad tym zastanawiałem.
- Niemożliwe. - oznajmiłem.
- Zadzwoń jeszcze raz. - popatrzył na mnie.
- Nie będę już dzwonił. - wyszedłem z kuchni i udałem się do mojego pokoju.

*** oczami Jade ***
- Dodzwoniłaś się? - spytał mnie Kit, gdy weszłam do kuchni.
- Nie. - powiedziałam ze spuszczoną głową.
- Jak to nie?
- Miał zajęte połączenie. - nalałam sobie do szklanki i usiadłam przy stole, czekając aż Kit poda obiad.
- To zadzwoń teraz. - zaczął nakładać porcje na talerz.
- Nie. - dostałam swoją porcję.
- Dlaczego?
- Bo nie. - odpowiedziałam pakując spaghetti do ust.
- 'Bo nie" to nie jest argument. Wiesz? I nie jedz tak łapczywie, bo się zadławisz i będę musiał Cię ratować.
- Wiem, że to nie argument, a i jak się zadławię to mnie nie ratuj.
- Żartujesz? Prawda? - popatrzył na mnie z poważną miną.
- Nie. - pokręciłam przecząco głową.
- Co Ty masz w tej głowie?
- Ymm mózg? - zaśmiałam się.
- No tak, racja. - Kit również się zaśmiał.
- Dziękuje. Obiad był przepyszny. - odłożyłam talerz do zmywarki i pocałowałam Kit'a w policzek.
- Już dobra, dobra. Nie podlizuj się tak, bo i tak Ci to nie wychodzi. Masz jakieś lekcje do zrobienia? -  spytał.
- Chyba tak. - odpowiedziałam.
- No to marsz na górę i je odrobić. - rzucił surowo, ale mu to nie wyszło, bo się zaśmiał.
- Tak jest tato! - ruszyłam w stronę mojego pokoju.
- Przeginasz! - krzyknął.
- Też Cię kocham. - rzuciłam wspinając się po schodach na górę. Chwilę później byłam w moim pokoju. Usiadłam przy biurku wyciągając przy tym zeszyt z chemii. Ugh jak ja jej nie lubię. Już miałam się brać za rozwiązywanie zadania gdy za wibrował mój telefon. Przesunęłam palcem po ekranie i zobaczyłam wiadomość od Kieran'a.
Tak chciałam coś od niego, ale przecież nie napiszę mu tego.



Nic już nie odpisałam. Czytając tego sms'a, że to co ode mnie chciał to nie ważne, to poleciało mi kilka łez po moim policzku. Miałam nadzieję, że on czuje to samo do mnie co ja do niego, ale najwyraźniej się myliłam, bo niby ja Jade, cichutka, mała, brzydka Jade miałabym być z kimś takim jak Kieran. On jest przystojny i może mieć każdą, a ja? Mnie nawet by pies z kulawą nogą nie chciał. Otarłam łzy i zeszłam do Kit'a.
- A Tobie co się stało? - spytał mnie gdy usiadłam obok niego na kanapie.
- Mi? Nic, a co? - pociągnęłam nosem.
- Wiesz, że nie jesteś dobrym kłamcą? Teraz mów co jest. - popatrzył na mnie, a ja wbiłam wzrok w podłogę.
- Kieran do mnie napisał.
- I co?
- Zapytał się mnie czy coś chciałam od niego.
- I co odpisałaś?
- Że właściwie to już nic, potem zapytałam się czy on coś ode mnie chciał, a on odpowiedział, że już nie ważne. Widzisz mówiłam Ci, że on nic do mnie nie czuje, ale Ty się uparłeś, bo twierdzisz, że zawsze masz rację. - po moim policzku znów spłynęła łza.
- Jade j-ja ja przepraszam, ale naprawdę myślałem, że on Cię traktuje jak kogoś więcej niż przyjaciółkę.
- Kit nic się nie stało. Zdarza się. Przyzwyczaiłam się do tego. - pociągnęłam po raz kolejny nosem.
- Chodź do mnie. - rozłożył ramiona tak, abym mogła się do niego przytulić. Zaśmiałam się i wtuliłam się w mojego brata.
- Kocham Cię wiesz?
- Wiem, bo mnie wszyscy kochają. - zaśmiał się ocierając moje łzy.
- Oglądamy coś? - spytałam wyplatając się z uścisku.
- Mam wybrać?
- Jak chcesz. - powiedziałam. Kit wybrał jakiś horror. Jakieś pół godziny od zaczęcia filmu poczułam się senna. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam na kolanach Kit'a.

--------------------------
Z góry wszystkich przepraszam, że dodaję rozdział tak późno :c
Zrozumcie mnie. Jestem teraz w pierwszej klasie technikum i dowalili mi lekcjami :( Postaram się dodawać rozdziały co trzy dni, ale nie obiecuję, że to wypali. Z drugiej strony jest mi przykro, bo jest Was 24 obserwatorów, a komentarzy ledwo 13 :( Jeśli pod tym rozdziałem będzie 24 komentarze to obiecuję dodać szybko następny rozdział <33 CZYTASZ=KOMENTUJ ~ Kika