Muzyka

Zayn i Nicole

*oczami Zayn'a*
- Zayn wstawaj! Spóźnimy się do szkoły. - wparował do mojego pokoju Hazz
- Nie idę do żadnej szkoły. - odpowiedziałem i zarzuciłem kołdrę na głowę
- Mylisz się. Rusz tą dupę z łóżka, ubierz się i zejdź na dół na śniadanie.
- Jakbyśmy nie mogli uczyć się w domu. - powiedziałem wstając z łóżka. Hazza nic nie odpowiedział tylko zeszedł na dół. Przyznam szczerzę, że wkurza mnie ta szkoła. Z racji, że jesteśmy sławni to powinniśmy uczyć się w domu, a nie w jakimś więzieniu. Tak w więzieniu, bo szkoła taka dla mnie jest. Same nudne lekcje przecież z nudów można umrzeć. Gadam sam do siebie. No nie ze mną jest coś nie tak. Umyłem się, ubrałem i zszedłem na dół na śniadanie.
- O jaśnie hrabia wstał. - zażartował Liam. Zarzuciłem mu tylko groźne spojrzenie
- Zayn lepiej bierz się za jedzenie, bo Niall wszystko Ci zje. - powiedział Hazz
- Ja? Co ja? - pytał Niall z pełną buzią
- Nie gadaj tylko jedz. - powiedziałem i wyszedłem do kuchni zrobić sobie kanapki do szkoły. Zrobiłem kanapki i wyszliśmy. W więzieniu byliśmy przed 8. Poszliśmy do szafek po książki.
- Jaką mamy pierwszą lekcje? - zapytałem
- Człowieku mamy ten plan już pół roku i dalej nie wiesz jakie mamy lekcje? - powiedział Louis
- Powiecie mi czy nie?
- Matematykę. - powiedział Liam
- No dziękuję. - trzasnąłem szafką i poszedłem do sali matematyki. Zadzwonił dzwonek i usiedliśmy na miejscach, bo przyszedł nauczyciel.
- Ta lekcja to jakaś męczarnia. - powiedziałem do Louis'a
- Możesz się zamknąć ja tu próbuję coś zrozumieć, a nie to co poniektórzy.
- Przepraszam. - odpowiedziałem i do końca lekcji siedziałem cicho. Gdy tylko zadzwonił dzwonek ja jako pierwszy opuściłem salę. Znowu poszedłem do szafki. Podeszli do mnie chłopcy. Coś tam gadali między sobą, a mnie to nie interesowało. Nagle przybiegł do nas Dylan. Przyjaźnimy się z nim
- Wiecie co? - był taki zadowolony
- No mów - odpowiedział Niall
- Moja dziewczyna będzie z nami chodzić do szkoły. - miał zaciesz od ucha do ucha
- Fajnie. - powiedzieli chłopcy chórem
- Zayn, a Ty co o tym myślisz? - skierowali uwagę na mnie
- Szczerze to mam to w dupie. - oznajmiłem i odszedłem od nich.
Poszedłem na angielski. Usiadłem całkiem z tyłu nie chciałem znowu denerwować Louis'a. Zadzwonił dzwonek i do sali wszedł nauczyciel. Oczywiście kolejna nudna lekcja. Kazał nam coś pisać, ale ja to olałem i rysowałem. Zadzwonił dzwonek i znowu wyszedłem z klasy jako pierwszy. Poszedłem odłożyć książki i wyszedłem na przerwę, bo akurat była dłuższa. Poszedłem w moje ulubione miejsce. Usiadłem na murku i odpaliłem fajkę. Przyszedł do mnie Niall i wyrwał mi papierosa.
- Ej co Ty robisz? - wrzasnąłem na niego
- Nie możesz się nimi truć. - odpowiedział
- Będę robił co będę chciał.
- Dobra, lepiej powiedz co się dzieję?
- Nic się nie dzieję.
- Przecież widzę. - skąd on to wszystko wie. Tak naprawdę to on tylko jak jeden mnie rozumie i wszystko o mnie wie.
- Bo wiesz chodzi o Perrie.
- Co ona znowu zrobiła?
- Olewa mnie. Dzwonie do niej, a ona mnie spławia. Nie odpisuje też na sms'y.
- Zayn olej ją też.
- Ja nie potrafię.
- Wiem za bardzo ją kochasz, ale ona tak nie może z Tobą postępować. Pamiętaj nie jesteś jej zabawką.
- Dzięki. - uśmiechnąłem się - Tak naprawdę tylko na Ciebie mogę liczyć.
- Nie mów tak na chłopaków też możesz liczyć. Tylko, że oni nie okazują tego tak jak ja. Wiesz co jak masz być taki przybity to lepiej idź do domu. Powiem, że źle się poczułeś.
- Okey dzięki. - powiedziałem i poszedłem do dom.
 
*oczami Niall'a*
Matko biedny Zayn przecież Perrie go wykorzystuje. Nie chciałem już mu tego mówić potem byłby jeszcze gorzej przybity. Podszedłem do chłopaków.
- Co jest dzisiaj z Zayn'em? - zapytał Liam
- Jak to co? Perrie. - powiedziałem
- Perrie, ale jak to? - zapytali chórem
- Tak to, że ona go olewa. Nie odbiera jego telefonów i nie odpisuje na sms'y. Nie dziwcie się mu, że dzisiaj taki był. - odpowiedziałem
- Mówiliśmy mu, że związek z nią to głupota, ale nie chciał słuchać. - powiedział Harry
- Dziwicie się mu? Przecież on jest w niej zakochany po uszy. Dobra skończmy już temat Perrie i Zayn'a. - odpowiedziałem i poszedłem do klasy.

*oczami Zayn'a*
Tak jak powiedział mi Niall poszedłem do domu. Tak naprawdę to tylko on mnie najlepiej zna. W drodze do domu zastanawiałem się dlaczego Perrie mnie unika. Przez to nawet nie pamiętam kiedy znalazłem się pod domem. Gdy wszedłem to rzuciłem plecak na podłogę i poszedłem do pokoju się przebrać. Położyłem się na łóżku i próbowałem zasnąć, ale nie umiałem. Ciągle myślałem o Perrie. Zszedłem na dół, nalałem sobie soku i włączyłem telewizor. Po jakiś dwóch godzinach przyszli chłopcy.
- A Wy co tak wcześnie? - zapytałem
- Postanowiliśmy się urwać z lekcji i pobyć z Tobą. - powiedział Harry
- Zayn ja bardzo Cie przepraszam. Gdybym wiedział. - zaczął Louis
- Stary nic się nie stało. W sumie to mi się należało.
- To co robimy? Oglądamy jakiś film i zamawiamy pizze? - zapytał Niall
- Bez jedzenia to by się nie obeszło. - zaśmiał się Liam.
- No raczej nie. - powiedziałem. Po godzinie przyjechał gościu z pizzą. Zrobiliśmy sobie maraton z horror'ami. Oczywiście nie mieliśmy spokoju, bo przerwał nam dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć. - powiedział Louis
- Okey. - odpowiedzieliśmy chórem i dalej oglądaliśmy.
- Zayn możesz tu przyjść?
- Co jest? - poszedłem do niego. W drzwiach stała Perrie.
- Hej Zayn. - powiedziała
- Ty tu czego? Najpierw nie odbierasz i nie odpisujesz na sms'y, a potem gdyby nigdy nic przychodzisz?
- Możemy porozmawiać?
- Chodź na górę. - powiedziałem i poszliśmy
*oczami Louis'a*
Czego ona tu szuka. Ciekawe co znowu naopowiada Zayn'owi.
- Kto to? - zapytał Niall
- Perrie.
- Czego ona chce.
- Nie wiem. Przyszła do Zayn'a. - odpowiedziałem i dalej oglądaliśmy film.

*oczami Zayn'a*
- Słucham co masz mi do powiedzenia? - zapyłem
- Bo ja... - zamilkła
- Nie ma, bo ja. Odpowiesz mi albo nie? - powiedziałem. Nic nie powiedziała. - Wiesz co Perrie wyjdź.
- Zayn nie. Ja Ci to wszystko wyjaśnię. - powiedziała ze łzami w oczach
- No to słucham. - usiadłem na łóżku
- Ja myślałam, że Ci na mnie nie zależy i dziewczyny doradziły mi żebym nie odbierała od Ciebie telefonów. Uwierz mi chciałam odebrać i Ci odpisać, ale one mi nie pozwoliły. - powiedziała, a po jej policzku spłynęły łzy.
- Boże Perrie ja nie wiedziałem. - podszedłem do niej i ją przytuliłem - Nie płacz. - otarłem jej łzy i pocałowałem.

*oczami Perrie*
Boże jaki on jest głupi. Debil myśli, że ja go naprawdę kocham. Moje aktorstwo jest genialne.
- Kocham Cię. - powiedział
- Ja Ciebie też. - odpowiedziałam. Muszę jakoś kłamać tylko dzięki niemu mój zespół ma więcej fanek i fanów. - Może pójdziemy się przejść? - zapytałam
- Chodźmy. - złapał mnie za rękę
- A co powiedzą chłopcy?
- O to się już nie martw. - wyszliśmy z jego pokoju.

*oczami Louis'a*
- Ta Perrie znowu go omota. - powiedziałem do chłopców
- Nie na pewno nie. - odpowiedział Niall
- Skąd możesz to... - nie dokończyłem, bo zobaczyliśmy, że Zayn schodzi z Perrie.
- Wychodzimy. - powiedział zadowolony
- A Wy się już pogodziliście? - zapytał Hazz
- Nie widać? - powiedział i wyszli.
- Jak można być takim naiwnym. - powiedziałem gdy tylko Zayn wyszedł z Pezz
- Przecież widać, że ona go omotała wokół palca. - powiedział Liam
- Niall właśnie nie dokończyłeś. To może teraz dokończ. - powiedziałem
- Wiecie co to już nie ważne. - odpowiedział ze smutną miną
- Dokończ jak zacząłeś. - powiedział Hazz
- Zayn ją naprawdę kocha. Myślałem, że Pezz go też, ale się myliłem i macie rację ona go wykorzystuje. - odpowiedział i wyszedł.

*oczami Zayn'a*
Jaki jestem szczęśliwy, że Perrie mnie kocha. Myślałem, że ona mnie wykorzystuje, ale jednak się pomyliłem.
- To gdzie idziemy? - wyrwała mnie Pezz z rozmyślań
- Nie wiem, na kawę? - nic nie odpowiedziała tylko kiwnęła głową. Oczywiście w kawiarni paparazzi nie dali nam żyć więc poszliśmy do Pezz.
- Chcesz coś do jedzenia? - zapytała
- Nie. - odpowiedziałem. Moja ukochana na chwilę zniknęła. Przyszła po 15 minutach z naleśnikami.
- Jedz. - podała mi talerz.
- Zjem pod warunkiem, że Ty też zjesz.
- Nie jestem głodna.
- Pezz nie bądź uparta.
- No dobrze, ale tylko dwa. - odpowiedziała. Zjedliśmy naleśniki i naczynia włożyliśmy do zmywarki.
- Pezz ja już będę szedł. - powiedziałem biorąc kurtkę
- Nie Zayn zostań jeszcze. - powiedziała łapiąc mnie za rękę
- Naprawdę muszę już iść. Jutro szkoła.
- Zostań, a do szkoły możesz przecież pojechać ode mnie. - uśmiechnęła się
- No dobrze, ale co będziemy robić?
- Zobaczysz. - powiedziała i pociągnęła mnie w stronę swojego pokoju. Zaczęliśmy się całować. Po chwili Pezz ściągnęła moją koszulkę. Po nie długiej chwili wylądowaliśmy na łóżku.

*rano*
Obudziłem się rano, a Pezz nie było koło mnie. Ubrałem się i zszedłem na dół. Miałem nadzieję, że ona tam będzie. Jednak Pezz nigdzie nie było. Na stole w kuchni leżała karteczka 'Musiałam pojechać do studia. Kocham Cię Pezz. xx'. Ubrałem kurtkę i pojechałem do szkoły.
- No nareszcie jesteś. - powiedział Harry gdy mnie zobaczył
- Myśleliśmy, że już nie przyjdziesz. - dodał Louis
- Aż tak się mną przejmujecie?
- Tak w końcu jesteśmy przyjaciółmi. - odpowiedział Niall
- Hej. - przybiegł do nas Dylan
- Cześć. - odpowiedziałem. - Kiedy przyjdzie ta Twoja dziewczyna? - zapytałem po chwili
- No właśnie już powinna tu być. Pójdę zobaczyć czy nie ma jej na zewnątrz.
- Jak tam z Pezz? - zapytał mnie Niall
- Normalnie. Powiedziała mi, że to wszystko robiła po to żeby sprawdzić czy mi na niej zależy.
- A to teraz tak to się nazywa. - zaczął Louis
- Uwaga! Uwaga. - przerwał nam Dylan - Przedstawiam Wam moją dziewczynę Nicole. - powiedział, a mi szczena opadła.
- Hej jestem Nicole. - powiedziała nieśmiało
- Ja Harry. - loczek szybko do niej podszedł
- Jestem Louis, a to jest Niall, Liam i Zayn. - przedstawił nas Lousi
- Dalej nie mogę w to uwierzyć, że będę z Wami do klasy chodzić.
- No ja też nie. - odpowiedziałem i poszliśmy na lekcje, bo akurat dzwonek zadzwonił.
- Ej Zayn skup się. - powiedział do mnie Louis
- Co? Co? - zapytałem trochę wybity
- Mówię skup się. Co Ci jest?
- Nic mi nie jest. - skłamałem
- Przecież widzę.
- Panowie w ostatniej ławce czy ja Wam przeszkadzam? - zapytała nas wkurzona nauczycielka
- Nie, przepraszamy. - powiedziałem
- No ja mam nadzieję. - odpowiedziała i dalej prowadziła lekcje. Po skończonej lekcji Louis wziął mnie na bok.
- Ej Zayn co z Tobą. Od trzech lekcji jesteś jakiś nieobecny.
- Nic mi nie jest. - odpowiedziałem
- A ja już wiem. - powiedział z głupią miną
- Ciekawe co?
- Spodobała Ci się ta Nicole. - puścił mi oko
- Nie. Wcale, że nie. - zaczął mi się język plątać
- A wcale, że tak. - miał zaciesz od ucha do ucha
- Nawet jakby mi się podobała to i tak z nią nie będę.
- A no, bo Perrie. - trochę mu mina z rzadła
- A Perrie zapomniałem, że z nią jestem. Chodzi o to, że ona jest z Dylan'em, a on jest naszym przyjacielem.
- Skoro naruszamy temat Perrie. Powiedz mi kochasz ją?
- Louis ja nie wiem. Trochę ją kocham.
- Wiesz, że ona Cię wykorzystuje.
- Nie ona mnie nie wykorzystuje. - powiedziałem wkurzony i odszedłem. Po drodze do mojej szafki na kogoś wpadłem.
- Matko przepraszam. - powiedziałem. Gdy podniosłem wzrok zobaczyłem Nicole
- Nic się nie stało.
- Powinienem uważać.
- Już dobra. - powiedziała, a ja odszedłem. - Zayn? - zawołała
- Tak?
- Jaką mamy teraz lekcje?
- Fizykę. - odpowiedziałem i poszedłem do mojej szafki.

*dwa dni później*
Co się ze mną dzieję. Nie mogę przestać myśleć o Nicole. Nie mogę się w niej zakochać.
- Zayn schodzisz na śniadanie? - zapytał Liam wchodząc do pokoju
- Tak za chwilę będę. - odpowiedziałem. Umyłem się i ubrałem. Gdy zszedłem na dół chłopcy kończyli jedzenie.
- Wiecie co Wam powiem nasz Zayn się zakochał. - powiedział Louis z rogalem na twarzy
- W Nicole? - zapytał Hazza
- Nie zakochałem się i napewno nie w Nicole. - odpowiedziałem wkurzony
- Nie wcale. - powiedział Niall i Liam równocześnie
- Widzimy jaki jesteś rozkojarzony. - zaczął Louis
- Ale ja kocham Perrie.
- Taaaa chyba Nicole.
- Skąd Wy to możecie wiedzieć?
- A stąd, że jak tylko ją widzisz to robisz się czerwony jak burak.
- Dobra nie gadam z Wami. - odwróciłem się na pięcie i poszedłem na górę do swojego pokoju.

*oczami Louis'a*
- Ej chłopaki mam plan. - powiedziałem
- Jaki? - zapytali równocześnie
- Więc tak zrobimy imprezę i zaprosimy na nią Nicole.
- Głupi jesteś? Przecież ona jest z Dylan'em. - powiedział Hazz
- Ale widzę, że Zayn nie jest jej obojętny. Zresztą Dylan'a nie ma jest u swojej babci. To jak wchodzicie w to?
- Ja mogę. - powiedział Niall, potem dołączył Liam i Hazz.

*oczami Nicole*
Dlaczego nie mogę sobie wybić tego Zayn'a z głowy. Przecież mam chłopaka, a on z tego co wiem ma dziewczynę. Zadzwoniłam do mojej koleżanki Mitche i powiedziałam jej o tym wszystkim.
- Dziewczyno Ty się w nim zakochałaś.
- Ale ja jestem z Dylan'em.
- No i co z tego? - powiedziała. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę i się rozłączyłam. Zobaczyłam, że dostałam sms'a. Odczytałam go.

Od: Nieznany
Treść: Hej tu Louis :) Dzisiaj urządzamy imprezę o 19. Wpadnij. xx 

Do: Louis
Treść: Zobaczę :)

Jaka ja jestem głupia! Po co ja się zgodziłam na tą imprezę? Przecież tam będzie Zayn i w dodatku jeszcze ta Perrie.
- Mitche przyjdź do mnie. - zadzwoniłam do przyjaciółki
- Po co?
- Pomożesz mi wybrać strój na imprezę u chłopaków.
- No dobrze. - odpowiedziała leniwie. Dziesięć minut później zadzwonił dzwonek do drzwi. Razem z Mitche wybieraliśmy strój na imprezę. W końcu wybrałyśmy.
- Mitche przepraszam.
- Za co? - zapytała z głupią miną
- Co ze mnie za przyjaciółka. Zawracam Ci głowę żebyś mi pomogła wybrać strój, a nawet nie zapytałam się czy Ty chcesz iść ze mną.
- Nie no co Ty nie wygłupiaj się.
- Zadzwonię do Louis'a i się zapytam.
- Nawet o tym nie myśl i tak nie chcę iść na tą imprezę.
- Ale...- nie dała mi dokończyć
- Nie ma, ale. Idź i się baw. - powiedziała zarzucając kurtkę na siebie. - A i wyrwij tego Malik'a. - puściła mi oko, a ja tylko zarzuciłam jej groźne spojrzenie.

*oczami Zayn'a*
Siedziałem sobie w spokoju u mnie na łóżku, gdy do pokoju wparowali chłopaki.
- Szykuj się. - powiedział Niall
- Na co? - zapytałem zdziwiony
- Nie słyszałeś? Szykuj się. - odpowiedział tym razem Harry
- Mogę wiedzieć na co? - jeszcze raz zapytałem
- Na imprezę. - powiedział z rogalem na twarzy Louis
- Ubierz się i nam pomóż, a nie będziesz się lenić. - odpowiedział Liam i wyszli. Jaka znowu impreza? Nigdy nie robili imprez od tak. Ubrałem się odpowiednio na tą imprezę i zszedłem im pomóc.
- Mogę wiedzieć po co Wam ta impreza? - zapytałem
- Tak sobie. - odpowiedział Louis
- Tsa jasne. Nigdy od tak nie wpadacie na pomysł z imprezą.
- Widzisz nie oczekiwany zwrot akcji. - zaśmiał się Harry
- Mogę chociaż wiedzieć z jakiej to okazji?
- Poczekasz, zobaczysz. - odpowiedział Liam. Nic już na to nie odpowiedziałem. Zrobiłem tylko wkurzoną minę.
- Ej chłopaki, a jedzenie będzie? - zapytał nagle Niall
- O matko! - krzyknął Liam
- Zapomnieliście iść na zakupy? - zapytałem
- Tak. - odpowiedział wkurzony, a ja się tylko z nich śmiałem
- Niall rusz swoje cztery litery i jedziemy do sklepu. - powiedziałem i pojechałem razem z nim do sklepu. Oczywiście Horan sam wybierał jedzenie. Nawet mi nie dał się wypowiedzieć. Nagle zadzwonił mój telefon.
- Zayn gdzie Wy jesteście? Impreza już się zaczęła. - powiedział wkurzony Louis
- Wiesz jak to jest jeździć z Niall'em na zakupy. - powiedziałem
- Pośpieszcie się.
- Będziemy za 45 minut. - rozłączyłem się. Oczywiście Niall zniknął mi z oczu. Jak się mu pozwoli robić zakupy to trzeba za nim gonić jak za małym dzieckiem.
- Niall chodź już do kasy. - powiedziałem.
- Już. - odpowiedział. Chciał coś jeszcze kupić, ale pociągnąłem go w stronę kasy. Zakupy zapakowaliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu.
- Niall powiesz mi z jakiej okazji jest robiona ta impreza? - zrobiłem minę szczeniaczka
- Nie, nie powiem Ci. Zobaczysz jak będziemy w domu. - kurde, a ja myślałem, że się zlituje i mi powie.
Podjechaliśmy pod dom. Zaparkowałem i razem z Niall'em wyciągnęliśmy zakupy.
- Zanim wejdziemy. - zacząłem, a on mi przerwał
- Zaraz wejdziemy to się dowiesz. - powiedział. Nic na to nie odpowiedziałem. Gdy weszliśmy do domu impreza już trwała. Poszliśmy odnieść zakupy do kuchni. Po chwili poszedłem obczaić kto jest na imprezie. Nagle zobaczyłem Nicole. Była ubrana w TO. Zaniemówiłem z wrażenia.
- Hej. - powiedziała
- He... Hej. - nie mogłem wydusić z siebie ani słowa. Co jest ze mną? Czemu ja się przy niej tak spinam?
- Fajna impreza. - powiedziała po chwili ciszy
- Wydaje się fajna. - odpowiedziałem - Chcesz się czegoś napić?
- Może sok. - uśmiechnęła się
- Nic mocniejszego nie chcesz?
- Nie dzięki. - odpowiedziała. Po 5 minutach przyszedłem z piwem dla mnie i sokiem dla Nicole.
- Na pewno nie chcesz niczego mocniejszego? - zapytałem jeszcze raz
- Może później. - kolejny raz się uśmiechnęła. Jaki ona ma ładny uśmiech.
- Chodź zatańczymy.
- Nie. - odpowiedziała, a ja ją tylko pociągnąłem. Zatańczyliśmy razem chyba trzy razy. Po skończonych tańcach poszliśmy do kuchni.
- Sok? - puściłem jej oko
- Nie teraz może coś mocniejszego. - zrobiłem jej drinka. Wzięła szklankę i poszła do salonu. Zaraz za nią przyszedł Louis.
- No mów. - powiedział
- Co?
- Jak z Nicole. Widziałem jak razem tańczyliście.
- To o niczym nie świadczy.
- Ta jasne. - odpowiedział sarkastycznie.
- Nie będę z Tobą już o tym rozmawiał. - wziąłem teraz sok i poszedłem usiąść w salonie. Dyskretnie przyglądałem. Po dwóch godzinach wszyscy byli wstawieni. Zdziwiłem się, bo myślałem, że Nicole skończy tylko na jednym drinku. Podszedłem do niej.
- Nicole dobrze się czujesz?
- Nie bardzo. - odpowiedziała zataczając się
- Chodź zaniosę Cię do pokoju. - wziąłem ją na ręce i zaniosłem do mojego pokoju. Po pół godzinie wszyscy się rozeszli, a ja zabrałem się za sprzątanie.

*rano* 
Obudziłem się dosyć wcześniej. Zszedłem na dół posprzątać jeszcze parę rzeczy. Potem pojechałem do apteki po aspirynę. Znając życie to będą na wielkim kacu. Wyrobiłem się ze wszystkim w dwie godziny. Gdy przyjechałem do domu było po 10. Stwierdziłem, że dam im jeszcze pospać. Z nudów zrobiłem im śniadanie. Potem włączyłem telewizor. Nim się obejrzałem było po 11. Teraz to musieli już wstawać. 
- Wstawać! - wydarłem się na całe gardło. Nic zero reakcji. - Harry wstawaj. - chodziłem do każdego pokoju z osobna i ich budziłem. Potem poszedłem obudzić Nicole. Dla niej też nie miałem litości.
- Nicole wstawaj!
- Co jest? - powiedziała cicho
- Wstawaj.
- Nie. - powiedziała i zarzuciła sobie kołdrę na głowę
- Bo będę musiał użyć awaryjnego wyjścia. - powiedziałem
- To sobie używaj. - odpowiedziała obojętnie
- W takim razie nie zostawiasz mi wyboru. - powiedziałem odkrywając ją
- Co Ty wyprawiasz?! - krzyknęła
- Używam awaryjnego wyjścia. - powiedziałem i wziąłem ją na ręce. Zszedłem z nią na dół kierując się w stronę wyjścia. Gdy tylko skapnęła się o co chodzi zaczęła się wyrywać.
- Zayn zostaw mnie już przecież wstałam.
- Teraz już za późno. - stanąłem z nią koło basenu
- Nie Ty mnie chyba nie wrzucisz? - zapytała z przerażeniem
- A wiesz chyba tak. - powiedziałem i ją wrzuciłem 
- Jesteś debilem, kretynem - zaczęła mnie przezywać
- Mówiłem wstań to Ty nie więc masz za swoje. - wyciągnąłem rękę żeby jej pomóc wyjść, a ona wykorzystała moment i mnie pociągnęła do basenu.
- Teraz to Ty masz za swoje. - pokazała mi język.
- Jesteś tego pewna? - zaczęliśmy się chlapać nawzajem. 
- Hej gołąbki idziecie do środka coś zjeść? - przerwał nam Harry. Trochę się na niego wkurzyłem
- Mogę iść, bo jestem strasznie głodna. - odpowiedziała Nicole. Wyszliśmy z basenu. Dołączyliśmy do chłopaków.
- Masz. - podałem Nicole ręcznik żeby się powycierała
- Dzięki, a pożyczylibyście mi jakieś ciuchy do przebrania?
- Są u mnie w pokoju. - uśmiechnąłem się.

*oczami Nicole*
Poszłam do pokoju Zayn'a się wysuszyć i przebrać. Na łóżku leżały jakieś ciuchy. Wzięłam je i poszłam do łazienki. Ubrałam się dosyć szybko. Układałam plan jak zemścić się na Zayn'ie za to, że wrzucił mnie do basenu. Zeszłam na dół z gotowym planem jednak nie był on tak dobry jak Zayn'a. Weszłam do kuchni i nalałam do szklanki wody. Podeszłam do mulata.
- Zayn?
- Tak. - odwrócił się
- Proszę to za to, że wrzuciłeś mnie do basenu. - odpowiedziałam i wylałam na niego szklankę wody.
- Nicole! Odwaliło Ci? - chyba się wściekł
- Ona tylko się odwdzięczyła. - powiedział Harry
- Zayn ja przepraszam. Nie chciałam. - zaczęłam się tłumaczyć
- Teraz to się panno doigrałaś. - powiedział, a ja tylko zobaczyłam jak idzie w moim kierunku.
- Nie Zayn proszę. - zaczęłam uciekać po całym domu
- Mogłaś mi nie oddawać. - krzyczał biegnąc za mną. -  Fuck. - usłyszałam jak ktoś uada. Odwróciłam się. To był Zayn, a nad nim stał Liam i się śmiał.
- Uważaj pod nogi, bo zawsze może Ci ktoś haka podstawić. - powiedział przez śmiech Louis
- Liam jak mogłeś. - powiedział i nagle skierował swój wzrok na mnie. To oznaczało dalszą ucieczę
- Zayn proszę już koniec. - powiedziałam robiąc minę szczeniaczka
- Nie zamierzasz jej odpuścić? - zapytał Harry
- Nie. - oznajmił Zayn
- To czekaj Wy się tu gońcie, a my idziemy. - powiedział Niall
- Żartujecie nie idźcie on mnie ukatrupi. - powiedziałam
- Trudno. - odpowiedział Liam i wyszli.
- To co zostaliśmy sami? - puścił mi zadziornie oko
- Zayn nie możesz mi odpuścić? - zrobiłam smutną minę
- Nicole niestety, ale nie.
- Proszę. - powiedziałam podchodząc koło fotela
- Nie ma proszę. Ze mną się nie zadziera. - ruszył w moją stronę
- Zayn. - zrobiłam jeszcze bardziej smutną minę
- Sama zaczęłaś. - podbiegł i znowu się zaczęła bieganina.
- Zayn nie możesz mi odpuścić? - zapytałam
- A wiesz chyba nie mogę. - dalej mnie gonił. Dogonił mnie w salonie i upadliśmy. Leżeliśmy na sobie jakieś 2 minuty aż zrobiłam coś czego będę żałować.

*oczami Zayn'a*
Upadłem na Nicole. Zastanawiałem się co zrobić. Nagle ona mnie pocałowała.
- Przepraszam. - powiedziała i się odsunęła
- Nicole nic się nie stało. - uśmiechnęła się, a ja pocałowałem ją namiętnie. Nagle wszedł Louis
- Ja tylko... - nagle ja i Nicole odsunęliśmy się od siebie. - Przepraszam, że Wam przeszkodziłem. Tylko po klucze wróciłem.
-Nie przeszkodziłeś nam. - powiedziała Nicole
- Uhm właśnie widzę. - głupio się uśmiechnął
- Naprawdę. - powiedziałem
- Wiem co widziałem. - dodał i wyszedł. Podszedłem do Nicole siedziała na kanapie.
- Nicole słuchaj. - wbiłem wzrok w ziemię - Przepraszam.
- Nie Zayn nie przepraszaj mnie. To ja Cię powinnam przepraszać w końcu ja Ciebie pierwsza pocałowałam. - wstała i podeszła do okna
- Nie musisz mnie przepraszać.
- Muszę rozumiesz. Ja po prostu... - nie umiała tego z siebie wydusić
- Po prostu co?
- Zayn ja się chyba w Tobie zakochałam. - spojrzała w okno, a mnie zatkało
- Ja też się w  Tobie zakochałem. - podszedłem do niej i ją przytuliłem - I tak nie będziemy mogli być razem. - dodałem po chwili
- Wiem. Ty jesteś z Perrie, a ja z Dylan'em. - poleciała jej pojedyncza łza
- Proszę Cię nie płacz.
- Ale to nie o to chodzi.
- A o co?
- Chodzi o to, że jestem z Dylan'em, a kocham Ciebie.
- Co ja mam powiedzieć? Jesteśmy w takiej samej sytuacji. - odszedłem od niej i poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem i włączyłem sobie jakąś piosenkę. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Uchyliły się lekko i Nicole zapytała
- Mogę?
- Wejdź. - odpowiedziałem obojętnie. Usiadła koło mnie na łóżku.
- Zayn nie bądź na mnie zły.
- Nie jestem na Ciebie zły tylko na siebie.
- Jak to na siebie?
- Normalnie. Jestem na siebie zły dlatego, że zakochałem się w Tobie. - patrzyłem w ścianę
- Nie bądź na siebie zły. - powiedziała. Ujęła moją twarz w swoje dłonie i pocałowała mnie.
- Kocham Cię wiesz? - powiedziała
- Ja Ciebie też. - uśmiechnąłem się, a Nicole wtuliła się w mój tors. Siedzieliśmy przytuleni tak przez pół godziny. Nagle wstała.
- Wiesz, że muszę już iść? - posmutniała
- Już? - teraz to ja posmutniałem
- Słuchaj, bo ja Cię kocham, ale nie chce zranić Dylan'a. Tyle dla mnie zrobił. - usiadła na fotelu
- Ja też nie chcę ranić Peez.
- Nie chcę się przestawać z Tobą spotykać.
- Ale przecież będziemy ich zdradzać.
- Nie. Przecież nie będziemy ze sobą sypiać tylko się spotykać.
- Tak jak przyjaciele?
- Dokładnie. - powiedziała i usiadła na moich kolanach
- Dlaczego nie możemy być sami? - przytuliłem ją
- Nie wiem. - pocałowała mnie namiętnie - Teraz to muszę już iść. - odprowadziłem ją do drzwi i dostałem kolejnego namiętnego całusa. - Kocham Cię. - powiedziała i wyszła. Poszedłem do kuchni po coś do picia i z kuchni do salonu. Włączyłem telewizor i oglądałem jakieś denne seriale. Nudziły mnie już. Nagle do domu weszli chłopcy.
- Hej. - powiedzieli chórem
- O cześć. - odpowiedziałem
- No jak tam z Nicole? - szturchnął mnie Harry
- No właśnie. - dodał Niall siadając na kanapie
- Normalnie. - odpowiedziałem
- Możesz się rozwinąć? - zapytał Liam
- Muszę?
- Tak musisz. - wtrącił się Louis
- Więc nie jesteśmy razem.
- Jak to nie jesteście razem? Przecież wiem co widziałem. - odpowiedział Louis
- Postanowiliśmy, że nie będziemy krzywdzić Dylan'a i Peez.
- Czyli będziecie się ukrywać? - zapytał zdziwiony Niall
- Można tak powiedzieć. - powiedziałem. Chłopcy już o nic nie pytali ani nie wnikali w szczegóły. Włączyliśmy sobie jakiś horror. Po 2 w nocy położyłem się spać.

*rano*
Obudziło mnie ciche pukanie do drzwi.
- Proszę. - powiedziałem wstając z łóżka
- Ja przyszedłem Cię zapytać czy idziesz do szkoły. - powiedział Niall
- Czemu miałbym nie iść? - zapytałem - No dobra co chcesz wiedzieć? - dodałem po chwili. Wiedziałem, że chce coś ode mnie wyciągnąć. Nigdy jeszcze nie przyszedł mnie obudzić.
- Nic nie chcę wiedzieć. - zaprzeczył niebieskooki
- Niall znam Cię nie od dziś. Więc mów. - powiedziałem szykując ciuchy do ubrania.
- Jak to będzie z Tobą i Nicole? - usiadł na łóżku
- Przecież mówiłem Wam to wczoraj.
- Ale jak to mówiłem to byłem w kuchni.
- No tak zapomniałem, że kuchnia to Twoja miłość. - zaśmiałem się
- To powiesz mi?
- Postanowiliśmy, że nie będziemy ranić Peez i Dylan'a. - usiadłem przed biurkiem włączając laptopa.
- Czyli co? - zapytał zdziwiony?
- Jeżeli chodzi Ci o to czy będziemy razem to tak będziemy. - uśmiechnąłem się lekko
- Będziecie się spotykać tutaj? - zrobił wielkie oczy
- Tak
- Jak Ty to wytrzymasz w szkole? Co zrobisz jak Nicole będzie się obściskiwać z Dylan'em?
- Nie wiem. Jakoś będę musiał.
- Idź się ubierz i zejdź na śniadanie. - powiedział i wyszedł. Poszedłem do łazienki się umyć i ubrać. Po 20 minutach zszedłem na dół. Zjedliśmy śniadanie i wyszliśmy do szkoły.
- Jaką mamy pierwszą lekcję? - zwróciłem się do chłopaków
- Nigdy się nie nauczysz? - zapytał ze śmiechem Liam
- Chyba nie. - uśmiechnąłem się - To jaką mamy pierwszą lekcję? - zapytałem jeszcze raz
- Matmę. - odpowiedział Hazz. Zobaczyłem, że idzie Nicole. O dziwo była sama.
- Hej. - powiedziała uśmiechając się do nas. Nagle nie wiem kiedy podszedł do nas Dylan.
- Cześć. - przywitał się z nami po kolei. Potem stanął koło Nicole. - Hej skarbie. - zaczęli się całować, a mnie jasny szlag trafiał. Nie wytrzymałem tego i odszedłem od nich.
- A temu co? - usłyszałem za sobą głos Dylan'a.
*kilka godzin później*
Nareszcie skończyłem lekcje. To była męczarnia. Myślałem, że eksploduję patrząc na Nicole i Dylan'a. Wróciłem do domu. Rzuciłem plecak na podłogę i odrobiłem lekcje (dziwne, bo nigdy ich nie odrabiam).
Po godzinie przyszła do mnie Nicole. Byłem w siódmym niebie.

*Kilka dni później*
Ja już tego nie wytrzymam. Wkurwia mnie to, że cały czas Nicole liże się z Dylan'em przy mnie. W takiej sytuacji żałuję, że nie ma Perrie. Wtedy Nicole poczułaby się tak samo jak ja. Zszedłem na dół do chłopców myśląc jak wytrzymam dzisiejszy dzień w szkole.
- Hej. - powiedziałem gdy byłem już w kuchni
- Hej. - odpowiedzieli równocześnie. Zrobiłem sobie kanapki i usiadłem z chłopakami.
- Ej Niall! - jak zawsze ukradł mi jedną
- No co? Przecież wiesz, że zawsze wam podkradam kanapki. - mówił z pełną buzią
- Naucz się sam sobie robić kanapki. - powiedział Liam
- Robię sobie, ale i tak jestem głodny jak je zjem. Dlatego Wam podbieram.
- A no tak zapomniałem, że Ty zawsze jesteś głodny. - zaśmiałem się. Zjadłem do końca kanapki i włożyłem talerze do zmywarki. Usiadłem z powrotem przy stole. Mieliśmy jeszcze chwilę czasu przed wyjściem do szkoły.
- Idziesz dzisiaj do szkoły? - zapytał Harry i cała czwórka spojrzała na mnie
- Tak. - odpowiedziałem obojętnie
- Lepiej zostań w domu. - powiedział Liam
- Niby dlaczego miałbym zostać?
- Widzimy jak znosisz w szkole jak Nicole obściskuje się z Dylan'em.
- Widzimy jak cierpisz. - dodał Niall
- Chłopaki to fajnie z Waszej strony, że się o mnie martwicie, ale nie mogę przez to do szkoły przestać chodzić.
- Ale Zayn jesteś tego pewien? - zapytał Louis
- Tak. - powiedziałem i wyszliśmy do szkoły.

*w szkole*
Gdy weszliśmy do szkoły nie widziałem ani Nicole ani Dylan'a. Z jednej strony się cieszyłem, bo nie musiałem ich oglądać. Jednak moja radość nie trwała długo. Zobaczyłem ich jak znowu się obściskują. Wkurwiłem się. Dlaczego Nicole mi to robi? Obiecała, że się powstrzyma w szkole. Próbowałem na nich nie reagować. Poszedłem do sali z chemii i czekałem na dzwonek na lekcje. Przez kolejne trzy przerwy było to samo. Nie wytrzymałem wyszedłem przed szkołę, a za mną Louis i Niall.
- Mówiliśmy Tobie żebyś został w domu. - powiedział Niall
- A Ty nie swoje. Zawsze potrafisz postawić na swoim. - przerwał mu Louis
- Myślałem, że to wytrzymam, ale jednak się pomyliłem. - powiedziałem ze spuszczoną głową
- Zayn idź do domu. - powiedział niebieskooki
- Tak Niall ma racje.
- Co powiecie nauczycielom? 
- Że źle się poczułeś i pojechałeś do domu.
- Dzięki. 
- Nie dziękuj tylko idź. - powiedział Louis. 

*oczami Louis'a*
Razem z Niall'em wysłaliśmy Zayn'a do domu, a sami wróciliśmy do szkoły. Gdy przyszliśmy pod szafki Nicole dziwnie się na nas patrzyła. Jednak o nic nie pytała. Po chwili zadzwonił dzwonek i poszliśmy na angielski. Na tej lekcji nie mogłem się skupić. Martwiłem się o Zayn'a. Gdy lekcja się skończyła poszliśmy do stołówki. Tam dosiadła się do nas Nicole.
- Ej co jest z Zayn'em? - zapytała
- A jak myślisz? - odpowiedziałem lekko wkurzony
- To przeze mnie?
- A przez kogo? Chyba nie przez nas?
- Louis przystopuj. - wtrącił się Hazza
- Co przystopuj? Przez nią Zayn chodzi przybity. - zacisnąłem pięść z nerwów
- Jak to chodzi przybity? - zapytała zdziwiona
- Normalnie. Miałaś się nie obściskiwać z Dylan'em przy nim, a co robisz? Potem przychodzisz do niego jak gdyby nigdy nic. Wiesz jak go zazdrość zżera?
- Ja... Ja nie wiedziałam. - opuściła głowę na dół
- To teraz już wiesz. - wstałem i wyszedłem ze stołówki, a za mną Liam, Harry i Niall. Stanęliśmy przy szafkach.
- Stary nie musiałeś tak naskakiwać na Nicole. - powiedział Liam
- Ktoś musiał jej to powiedzieć. - odpowiedziałem
- Louis ma rację. - poparł mnie Niall zaraz po nim Harry
- Niall słuchaj boję się o Zayn'a. Poszedłbym do domu, ale...
- Spokojnie pójdę. - odpowiedział i wyszedł z budynku szkoły.

*oczami Niall'a*
Wszedłem do domu rzucając plecak w kąt. Udałem się do pokoju Zayn'a. Gdy go zobaczyłem to mnie zatkało.
Siedział skulony w kącie. Gdy zobaczył, że wszedłem do pokoju to podniósł głowę do góry.
- Zayn tylko nie mów, że płakałeś przez Nicole? - zapytałem siadając koło niego
- Nie. - schował głowę w dłoniach
- Przecież widzę.
- Dobra kilka łez mi poleciało. 
- Przecież ona nie jest tego warta.
- Ale ja ją kocham.
- Wiem, ale to wszystko Cię niszczy. Przede wszystkim ona Cię niszczy.
- Niall gdybyś wiedział jak ona jest dla mnie ważna.
- Wiem, bo wiedzę jak na nią patrzysz. Słuchaj mam pomysł.
- Mów.
- Powiedz jej, że chcesz zrobić sobie przerwę i zobaczysz jak zareaguje.
- Wiesz co masz rację. - od razu się uśmiechnął.

*następny dzień*
*oczami Zayn'a*
To co wczoraj powiedział mi Niall dało mi to do myślenia. Postanowiłem nie mówić jej tego przez telefon tylko na osobności w szkole. Zszedłem na dół. Byłem już gotowy do wyjścia jednak mieliśmy trochę czasu zanim zaczną się lekcje.
- A Tobie co się stało? - zapytał mnie zdziwiony Liam
- Co ma być?
- No nie wiem. Zawsze trzeba wywlekać Cię z łóżka, a od poniedziałku wstajesz sam. W dodatku wcześnie jak na Ciebie.
- Powinieneś się cieszyć. - powiedziałem pijąc sok
- No wiem.
- Właśnie kiedy zaczynamy trasę? - zmieniłem temat
- Paul powiedział że da nam znać jak będzie coś wiedział. - oznajmił Louis
- Wiecie co. Nie chcę Was martwić, ale jak nie chcemy się spóźnić na lekcję to powinniśmy już wyjść. - powiedział Harry po czym wyszliśmy z domu.

*w szkole*
Na pierwszych dwóch lekcjach nie było Nicole. Myślałem, że w ogóle nie przyjdzie. Jednak przyszła na trzecią lekcje. Napisałem do niej sms'a 'Hej. Nicole słuchaj musimy porozmawiać.' Nie czekałem długo na odpowiedź. Przyszła po minucie 'Okey. Tylko gdzie?' Odpisałem 'Po tej lekcji jest długa przerwa więc możemy iść się przejść.' Już nic nie odpisała tylko skinęła głową. Po skończonej lekcji poszedłem do szafki zanieść książki. Już miałem wychodzić ze szkoły gdy usłyszałem
- Zayn! - odwróciłem się i zobaczyłem biegnącą Perrie w moim kierunku
- Perrie? - zamurowało mnie
- Co taki zdziwiony? - zapytała mnie
- No, bo jesteście w trasie.
- Tak, ale mamy kilka dni wolnych i postanowiłam przyjechać do Ciebie.   - przytuliła się do mnie
- Jesteś głodna?
- Trochę.
- Mamy teraz długą przerwę. To pójdziemy coś zjeść.
- Okey. Zayn? 
- Hmmm.
- Kim jest ta dziewczyna co się na nas patrzy? - pokazała w kierunku Nicole
- A to jest Nicole. Nasza przyjaciółka. 
- Jakoś jej nie kojarzę.
- Bo ona się przeprowadziła tutaj jak Wy pojechałyście w trasę.
- Ale czemu ona się na nas tak patrzy?
- Co zazdrosna?
- Trochę.
- Oj Ty mój głuptasie. - pocałowałem ją w policzek. Widziałem, że Nicole się wkurzyła. Mnie to bawiło. Niech się teraz czuję tak jak ja się czułem do tej pory.
Poszliśmy na obiad po czym wróciliśmy do szkoły. Pezz razem z nami chodziła do klasy więc nie było problemu jak przyszła na lekcje. Usiedliśmy razem w ławce. Widziałem jak Nicole zżera zazdrość. W sumie to dobrze. Niech się męczy tak jak ja. Zadzwonił dzwonek i do klasy weszła nauczycielka.
- Panno Edwards co pani tu robi? - zapytała nagle nauczycielka
- Jak widać jestem. - odpowiedziała
- No tak, ale czy przypadkiem nie jesteś w trasie?
- A no tak jestem.
- To powtórzę. Co tu robisz? - zapytała ponownie
- No więc mamy kilka dni wolnych to postanowiłam przyjechać do mojego chłopaka. - przytuliła się do mnie
- Dosyć tych czułości. Zapiszcie temat. - powiedziała nauczycielka. Oczywiście zignorowaliśmy jej polecenie i calusieńką lekcje przegadaliśmy w ostatniej ławce.
- Hej jestem Nicole, a Ty pewnie Perrie? - nagle podeszła do nas Nicole
- Tak. Miło mi Cię poznać. - odpowiedziała Pezz splatając nasze dłonie.
- Zayn dużo mi o Tobie opowiadał. - ciągnęła
- Naprawdę? Miło mi to słyszeć. - odpowiedziała nie wiedząc, że Nicole kłamie. Wcale nie opowiadałem jej o Perrie. Jak już jej opowiadałem to mówiłem jaki jestem nieszczęśliwy z nią.
- Hej Pezz. - przyszedł Dylan
- Hej. - przywitali się
- Jak tam trasa?
- Super. - zaczęła mu opowiadać
- Widzę, że poznałaś się z moją dziewczyną. - oznajmił gdy ta skończyła opowiadać
- To jest Twoja dziewczyna? - zapytała z niedowierzaniem
- Tak. - wyszczerzył się.

*oczami Nicole*
Normalnie zaraz mnie coś trafi. Po co on odstawia takie cyrki? Tylko mnie tym wkurza.
- Dylan słuchaj. - powiedziałam wchodząc do klasy
- No mów.
- Mogę na tą lekcje usiąść z Niall'em?
- Okey, a coś się stało?
- Nie nic tylko muszę się go o coś zapytać. - powiedziałam i poszłam w kierunku ławki Niall'a. - Mogę?
- Jasne. - uśmiechnął się mimowolnie
- Mogę Cię o coś zapytać?
- Jeżeli musisz. - powiedział rysując coś w zeszycie
- Zayn to robi mi na złość?
- Ale co?
- Nie udawaj. Dobrze wiesz o co mi chodzi.
- A jak myślisz?
- Aha czyli robi mi na złość. - powiedziałam. On ani nie zaprzeczył ani nie potwierdził. Wiedziałam. Normalnie wiedziałam.

*oczami Zayn'a*
Skończyła się przerwa i poszliśmy do sali na lekcje. Gdy weszliśmy do sali to mnie zatkało. Nicole usiadła z Niall'em. Mogę się założyć, że chciała się o coś wypytać. Tylko o co? Gdy tylko zadzwonił dzwonek na lekcje Nicole wyszła jako pierwsza z sali. Wykorzystałem to, że jej nie było i podszedłem do Niall'a.
- Nicole usiadła z Tobą by się o coś wypytać? - zapytałem
- Można tak powiedzieć. - odpowiedział niebieskooki pakując książki do plecaka
- Powiesz mi dokładniej o co Cię pytała?
- Pytała się mnie czy Ty jej robisz na złość.
- Co jej na to odpowiedziałeś?
- Powiedziałem jej, że jak myśli.
- Dzięki. - odpowiedziałem i wyszedłem z sali. Podążałem w kierunku Nicole gdy przyczepiła się do mnie Perrie.
- Co będziemy teraz robić? - zapytała mnie
- Nie wiem. Możemy iść na zewnątrz. - szukałem tylko pretekstu żeby być blisko Nicole
- Okey. - uśmiechnęła się i wyszliśmy ze szkoły. Usiedliśmy koło chłopaków. Akurat była z nimi Nicole.
- Zayn może dzisiaj pójdziemy do kina?
- Yhm.
- A później pójdziemy na kolację.
- Yhm.
- Zayn słuchasz mnie?
- Yhm.
- Właśnie widzę.
- Co? Czekaj Pezz. - pobiegłem za nią. Odciąłem się od nich i nie docierało do mnie co ktoś mówił. Zapatrzyłem się na Nicole.
- Zostaw mnie. - powiedziała Perrie
- Skarbie przepraszam. - złapałem ją za ręce
- To chyba nie ma sensu.
- Co Ty sugerujesz?
- Widzę, że Ci na mnie nie zależy.
- Przecież to nie prawda.
- Ale tak jest. Nie wiem może Ty się mścisz za to jak ja Cię traktowałam.
- Wcale nie. Kocham Cię.
- Udowodnij. - powiedziała, a ja wpiłem się w jej usta. Nasz pocałunek trwał by dłużej gdyby nie przerwał nam Harry.
- Chodźcie. - powiedział - Przepraszam. - dodał po chwili
- Nie właściwie nie przepraszaj. - powiedziała Pezz
- Gdzie mamy iść? - zapytałem
- Josh przyszedł i ma nam coś do powiedzenia. - powiedział i poszliśmy tam gdzie znajdowaliśmy się wcześniej.
- Josh to co masz nam do powiedzenia? - zapytał Harry gdy tylko doszliśmy do reszty
- No właśnie. - zaczął - Lepiej usiądźcie. - dodał po chwili. Zrobiliśmy tak jak kazał
- No mów wreszcie, bo zaczynam się niecierpliwić. - powiedziałem
- No więc. - przerwał
- Josh! - krzyknął Niall. Lubił trzymać nas w niecierpliwości
- No już, już. - zaśmiał się
- Mów, a nie śmiej się. - powiedziałem
- Więc ... Jedziecie w trasę.
- Co? - powiedziały razem Nicole i Pezz
- J... Ja... Jak to? - zapytał zdziwiony Louis
- Po pierwsze nie my tylko Ty Josh też, a po drugie jak to? - powiedział Liam
- Nie cieszycie się, że jedziecie?
- Jasne, że się cieszymy. Kiedy jedziemy? - zapytał Liam
- Za dwa dni. - gdy Josh powiedział kiedy ruszamy w trasę Nicole wstała i odeszła. Wszyscy patrzyliśmy na nią ze zdziwieniem gdy odeszła. Napisałem do niej sms'a.

Do: Nicole
Tekst: Nicole co jest?

- Czemu Paul osobiście nam tego nie powiedział? - zapytałem
- Bo dalej załatwia sprawy dotyczące trasy.
- A co ze szkołą? - tym razem zapytał Louis
- No właśnie. - powiedział Niall z pełną buzią
- Niall jak jesz to nie mów. Jutro Paul przyjdzie do dyrektorki żeby z nią porozmawiać.
- Czyli mamy półtorej dnia wolnego? - wyszczerzyłem się
- No na to wygląda. - powiedział Josh. Nagle poczułem jak mój telefon wibruje. Wyciągnąłem go i zobaczyłem, że dostałem sms'a.

Od: Nicole
Tekst: A co ma być? 

Szybko zabrałem się za odpisanie.

Do: Nicole
Tekst: Gdzie jesteś? Zaraz do Ciebie przyjdę.

Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.

Od: Nicole
Tekst: Nie przychodź chcę pobyć sama.

Nie odpisałem jej. Znam ją na tyle, że jakbym jej napisał, że zaraz będę to pójdzie gdzie indziej, a wiem gdzie jest. Wstałem, już miałem odchodzić gdy Pezz zapytała.
- Gdzie idziesz?
- Yyyyy... Idę się przejść. - oczywiście skłamałem
- Mogę iść z Tobą?
- Pezz chcę iść sam.
- A rozumiem wolisz iść do niej. - odpowiedziała przez zaciśnięte zęby
- Do kogo? To, że chce pobyć sam to nie znaczy, że mam kogoś. - odwróciłem się na pięcie i odszedłem.
- Zayn przepraszam. - usłyszałem za moimi plecami. Nawet się nie odwróciłem tylko machnąłem ręką. Poszedłem do parku. Tam chodziliśmy razem z Nicole. Zobaczyłem ją z daleka siedziała pod wielkim drzewem. Podszedłem do niej.
- Nicole. - zobaczyłem jak łzy spływają po jej policzku.
- Co Ty tu robisz? - zapytała mnie ocierając łzy
- Przyszedłem.
- To odejdź. - znowu spłynęło po jej policzkach kilka łez.
- Nie. Nie odejdę dopóki mi nie powiesz dlaczego się tak zachowujesz. - usiadłem obok niej.
- Rozumiem, że jeśli Ci nie powiem to nie odejdziesz?
- Dokładnie. - puściłem jej oczko
- Jestem na Ciebie zła.
- A o co?
- Dobrze wiesz. - chciała wstać, ale złapałem ją za rękę
- Chodzi Ci o to w szkole czy o to, że jedziemy w trasę?
- O to, że obściskujesz się z Perrie przy mnie. - powiedziała łamliwym głosem
- Widzisz jak to jest.
- O co Ci chodzi?
- Chciałem żebyś się poczuła tak jak ja się czułem.
- Ja... Ja nie wiedziałam, że Ty to tak przeżywałeś. Wtedy jak poszedłeś do domu to przeze mnie?
- Tak, ale to tylko mały szczegół. - wbiłem wzrok w ziemię
- Nie to nie mały szczegół. Zayn ja bardzo Cię przepraszam. Nie chciałam żeby to tak wyszło.
- Nie no. Nie przejmuj się mną.
- Jak to mam się nie przejmować. Przeze mnie cierpiałeś. Chciałeś żebym ja się poczuła tak jak Ty się czułeś. - położyła głowę na moim ramieniu
- Mniej więcej i za to Cię przepraszam.
- Nie Zayn to ja przepraszam. - za milkliśmy. - Słuchaj będzie mi Ciebie brakować.
- Mi Ciebie też. Idziemy gdzieś?
- A gdzie?
- Nie wiem. Może pójdziemy do mnie.
- Nie to nie jest dobry pomysł.
- To do hotelu?
- O wiele lepiej. - uśmiechnęła się. Wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę hotelu. Wynajęliśmy pokój.
- To co robimy? - zapytałem. - Może obejrzymy jakiś film? - dodałem po chwili
- Wiesz ja mam lepsze pomysł. - uśmiechnęła się zadziornie
- Tak? A jaki?
- Zobaczysz. - powiedziała po czym mnie pocałowała. Po nie długiej chwili zaczęła ściągać moją koszulkę.
- Co robisz? - zapytałem troszkę zdziwiony.
- Chce żebyś wiedział, że Cię kocham. - powiedziała po czym złączyliśmy się w pocałunku. Po nie całych pięciu minutach pozbyliśmy się ubrań.

*rano*
*oczami Nicole*
Obudziłam się wtulona w tors Zayn'a. Podniosłam lekko głowę zobaczyć czy on jeszcze śpi. On wygląda tak słodko kiedy śpi. Mogłabym się godzinami w niego wpatrywać. Wstałam pomału żeby go nie zbudzić. Niech sobie jeszcze pośpi. Pozbierałam moje rzeczy z podłogi i poszłam do łazienki.

*oczami Zayn'a*
Obudziłem się, a mojej pięknej nie było obok mnie. Na początku spanikowałem lecz później usłyszałem, że ktoś bierze prysznic. Zadzwoniłem do pokojowej recepcji i zamówiłem śniadanie. Po 15 minutach kelnerka zapukała do drzwi. Zaraz za nią wyszła Nicole.
- Kto to był. - zapytała wycierając włosy
- Śniadanko. - uśmiechnąłem się
- Hahah i samo zapukało do drzwi?
- Nie kelnerka przyniosła.
- Kelnerka powiadasz? - usiadła na łóżku
- A co zazdrosna? - pocałowałem ją w czubek głowy.
- Nie wcale nie jestem zazdrosna. - pokręciła głową
- Czyżby?
- Yhm.
- Dobra jedzmy, bo zaraz będzie to zimne.
- Okey. - powiedziała biorąc kęs kanapki. Zjedliśmy po czym wpatrywaliśmy się w siebie. Tą ciszę przerwał dźwięk mojego telefonu.
- Zayn gdzie Ty do jasnej cholery jesteś? - wrzeszczała na mnie Perrie
- Yyyy... Na mieście. - nie wiedziałem co mam powiedzieć
- Przez całą noc?
- Tak przez całą noc. A teraz wybacz muszę kończyć, bo fanki mnie zaczepiły. - powiedziałem po czym się rozłączyłem.
- Kto to był? - zapytała wtulając się we mnie
- Pezz.
- No tak mogłam to przewidzieć.
- Nicole nie bądź zazdrosna. Wiesz, że to Ciebie kocham. - musnąłem lekko jej usta. Ogarnęliśmy się trochę i wróciliśmy do domu.
*następny dzień*
To już dziś. Dzisiaj jedziemy w trasę. Dobrze, że nie ma tu Perrie. Wczoraj wyjechała. W sumie to i lepiej mogę się w spokoju pożegnać z Nicole.
- To co musimy się pożegnać. - powiedział Niall kierując się ku Nicole.
- No na to wygląda. - uśmiechnęła się sztucznie. Po kolei podchodzili do niej chłopcy. Ja chciałem podejść do niej na końcu.
- Będę tęsknił. - powiedziałem łamliwym głosem
- No weź. Przecież są sms'y albo skype. Zawsze możemy ze sobą porozmawiać. - przytuliła się do mnie.
- W sumie tak, ale to nie to samo co się z Tobą spotkać.
- Wiem.
- Kocham Cię. - wtuliłem się w jej włosy
- Ja Ciebie mocniej. - powiedziała po czym musnąłem jej usta po raz ostatni i wyszliśmy do auta.
*dwa tygodnie później*
Przygotowujemy się do kolejnego koncertu. Ta trasa jest boska. Za pół godziny mamy kolejny koncert.
- Nie myślałem, że ta trasa będzie aż tak fajna. - powiedział Niall obżerając się chrupkami.
- Ja też nie... - nie dokończyłem, bo zadzwonił mi telefon.
- Hej Zayn. - powiedziała Nicole
- Hej. - uśmiechnąłem się do siebie. - Coś się stało? - zapytałem po chwili
- Tak. Musisz przyjechać.
- Ale teraz nie mogę. Mamy trasę i nie mamy wolnego czasu.
- Przyjedź jak będziecie mieli wolne.
- To coś strasznego?
- Jak przyjedziesz to się dowiesz. - powiedziała rozłączając się.
Zdziwił mnie ten telefon od Nicole. Co mogło się stać, że tak nagle do mnie zadzwoniła? Tysiąc myśli przechodziło mi przez głowę. Jednak dalej nie wiem czemu do mnie dzwoniła.
- Kto to był? - zapytał mnie zaciekawiony Harry
- Nicole.
- Nicole? - wyszczerzył oczy
- Co chciała? - tym razem zapytał Louis
- No właśnie nie wiem.
- Jak to nie wiesz. - powiedział oburzony Niall
- Powiedziała, że jak będę miał wolne to mam do niej przylecieć. Wtedy wszystko mi wytłumaczy.
- A nie mogła przez telefon? - zapytał Louis przesiadając się na fotel
- Nie. Powiedziała, że wszystko mi powie jak będę u niej.
- Chłopaki zaraz wchodzicie. - przerwał nam Paul
- Okey. - powiedzieliśmy chórem
- A i jak będziecie już po koncercie to chcę z Wami porozmawiać.
- To coś strasznego? - wystraszył się Liam
- Nie Liam to nic strasznego więc się nie bój. - powiedział zamykając za sobą drzwi naszej garderoby. Po nie całych 20 minutach wyszliśmy na scenę. Jako pierwszą piosenkę zaśpiewaliśmy 'Live While We're Young'. Na końcu 'Last First Kiss'. Fani śpiewali wszystkie piosenki razem z nami. Muszę przyznać, że mamy najwspanialszych fanów na świecie. Zeszliśmy ze sceny i poszliśmy do garderoby. Tam czekał już na nas Paul.
- Świetny koncert. - powiedział gdy tylko zamknęliśmy drzwi.
- Wiemy. - odpowiedzieliśmy razem.
- Dobra, a teraz do rzeczy. Usiądźcie. - wskazał na miejsca
- Możesz mówić. - powiedział Liam
- Jutro macie dzień wolny przed następnym koncertem w Berlinie.
- O to super. - wstałem z miejsca - Będę mógł pojechać do Nicole.
- Nie zapędzaj się tak. Nigdzie nie pojedziesz. - powiedział stanowczo Paul
- Przecież mamy dzień wolnego.
- Znając Ciebie to się spóźnisz.
- Nie naprawdę.
- Mówię nie.
- Daję Ci słowo, że się nie spóźnię.
- Obiecujesz?
- Obiecuję. - powiedziałem z rogalem na twarzy
- W takim razie jutro lecisz do Londynu i widzę Cię z powrotem jutro wieczorem w Berlinie.
- Dobra. - powiedziałem uradowany.
*następny dzień*
Wstałem wcześnie rano żeby polecieć do Londynu i się wyrobić. Ubrałem się i poszedłem na lotnisko. Na miejscu byłem po dwóch godzinach. Od razu poszedłem do domu Nicole. Zapukałem. Nikt nie otworzył. Po  5 minutach pukania i dzwonienia do drzwi napisałem do Nicole.

Do: Nicole
Tekst: Hej mała. Gdzie jesteś? Jestem pod Twoimi drzwiami.

Czekałem na wiadomość od niej dobre 10 minut. Ucieszyłem się gdy usłyszałem dźwięk wiadomości.

Od: Nicole
Tekst: Co? Pod moimi drzwiami? Przecież mówiłeś, że nie macie dnia wolnego. Przepraszam, ale pojechałam do rodziców. Więc przez najbliższy tydzień mnie nie będzie.

Nic nie odpisałem. Tylko pojechałem na lotnisko.
- Hej. - zadzwonił do mnie Niall
- Hej.
- I jak?
- Ni jak. - odpowiedziałem
- Co? Nie spotkałeś się z nią czy co?
- Nie nie spotkałem się z nią, bo jest u rodziców.
- A kiedy się z nią spotkasz?
- Niall nie wiem. Pogadamy jak wrócę. - rozłączyłem się.
*kilka miesięcy później*
Właśnie skończyła się nasza trasa. Od razu gdy przyjechaliśmy do domu poszedłem do Nicole. Zapukałem i otworzył mi Dylan.
- O hej Zayn.
- Hej. - odpowiedziałem oschle
- Co Ty tu robisz? - zapytał po chwili ciszy
- Przyszedłem do Nicole.
- A okey. Wiesz co skoro tu jesteś to chodź przedstawię Ci kogoś. - powiedział i poszliśmy na górę. Otworzył drzwi, a mnie zatkało. - Śliczna co nie? - zapytał
- T... To... To Twoja córka? - nie umiałem z siebie nic wydobyć.
- Tak moja i Nicole. - podszedłem do łóżeczka. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Jak się nazywa?
- Ewelina. Ładnie co nie?
- Tak. - uśmiechnąłem się sztucznie. - Ty wybierałeś?
- Nie Nicole wybierała. Słuchaj ja muszę iść zaraz przyjdzie Nicole. - powiedział i wyszedł, a ja zostałem przy łóżeczku.
- Dylan kto to... - do pokoju weszła Nicole. - Zayn? Co Ty tu robisz?
- Możesz mi odpowiedzieć co tu robisz? - spytała drugi raz
- Przyszedłem porozmawiać i Dylan mnie wpuścił.
- O czym przyszedłeś rozmawiać? - wyszliśmy z pokoju małej do kuchni
- Pamiętasz jak do mnie dzwoniłaś?
- Wtedy jak byliście w trasie? - zapytała stawiając wodę na kawę
- Tak. O czym chciałaś wtedy rozmawiać?
- To już nie ważne.
- Jak nie ważne?
- Normalnie. Nie ważne. Możemy już o tym nie rozmawiać?
- To chociaż powiedz mi czy Evelyn jest moją córką? - nic nie odpowiedziała. - Możesz mi odpowiedzieć?
- Tak ona jest Twoją córką.
- Dlaczego mi tego wcześniej nie powiedziałaś?
- Dlatego, że Ty byłeś w trasie.
- Nie mogłaś mi przez telefon tego powiedzieć?
- Co miałam Ci powiedzieć 'Cześć Zayn słuchaj jestem w ciąży i będziemy mieli razem dziecko'? Nie chciałam Ci psuć trasy. - miała łzy w oczach
- Nicole proszę Cię nie płacz.
- Jak mam nie płakać. Wiesz jak mi ciężko było.
- Nie wiem, ale mogę się domyśleć. Jak zareagował na to Dylan?
- Normalnie. - odpowiedziała ocierając łzy
- Nic nie podejrzewał, że to może być nie jego dziecko?
- Nie kompletnie nic. Gdy mu powiedziałam, że jestem w ciąży ucieszył się. - nagle naszą rozmowę przerwał płacz małej. - Poczekaj zaraz przyjdę. - powiedziała Nicole i powędrowała na górę do pokoju Evelyn. Siedziałem w kuchni jakieś 10 minut, a Nicole dalej nie wracała z pokoju małej. Poszedłem na górę. Uchyliłem lekko drzwi i usłyszałem jak Nicole mówi do naszej córki. Wszedłem do pokoju.
- Mogę?
- Tak wejdź. - powiedziała szeptem. Podszedłem do małej.
- Hej malutka. - uśmiechnęła się lekko. - Mogę ją wziąć na ręce?
- Tak tylko uważaj. - powiedziała i podała mi dziecko.
- Co tam córuś? Ale Ty jesteś do mamy podobna. Chociaż oczka to masz po mnie. - usłyszałem jak Nicole zachichotała i opuściła pokój. Siedziałem z małą dobrą godzinę po czym uśpiłem ją i zszedłem do salonu gdzie Nicole oglądała jakiś film.
- Evelyn jest taka kochana. - powiedziałem siadając koło niej
- Tak to prawda. Chociaż w nocy nie daje spać.
- Nicole słuchaj chce brać udział w wychowaniu naszej córki. - powiedziałem patrząc jej w oczy
- Ale to nie możliwe.
- Jak to?
- Dylan jest ojcem małej i chce żeby tak zostało.
- Przecież on nie jest jej biologicznym ojcem. Ja nim jestem.
- Słuchaj możesz odwiedzać małą kiedy chcesz, ale ojcem jest Dylan.
- To nie jest jego córka.
- Nie, ale on myśli, że to jest jego dziecko i chce żeby się nie dowiedział, że mała jest Twoją córką.
- Ja będę o nią walczył czy Ci się to podoba czy nie!
- Ale Zayn!
- Nie! Rozumiesz to jest moje dziecko i nie pozwolę żeby Dylan miał prawa rodzicielskie. - powiedziałem i wyszedłem trzaskając drzwiami. Szedłem do domu zastanawiając się co dalej. Obiecałem sobie, że będę walczył o moją córkę.
- Hej. - powiedziałem do chłopaków siadając na kanapie
- I jak? - zapytał Liam, a cała reszta wbiła wzrok w moją osobę.
- Nicole ma dziecko.
- Co? - zrobili wielkie oczy z wrażenia.
- Ma córkę razem ze mną.
- Żartujesz. - powiedział Hazz
- Czy wyglądam na kogoś kto żartuje?
- Nie. - powiedział Hazz
- Trzymaj. - podał mi Niall szklankę wody
- Co z tym zrobisz? Przecież Dylan będzie ją wychowywał razem z Nicole. - zaczął nagle Louis
- Powiedziałem jej, że będę walczył o małą.
- Dobrze zrobiłeś. - poklepał mnie Liam po ramieniu.

*1,5 miesiąca później*
Postanowiłem, że dam spokój Nicole i naszej córce. Nie będę o nią walczył. Boli mnie to, że będzie ją wychowywał obcy facet. W sumie to nie obcy, bo jest jej ojczymem i w dokumentach jest on zapisany jako biologiczny ojciec małej. Źle się z tym czuję, że moja własna córka będzie do mnie mówić 'wujku', a do Dylan'a 'tato'. Jak o tym pomyślę to płakać mi się chce. W dodatku za nie cały miesiąc Nicole wychodzi za Dylan'a. Czasami mam ochotę powiedzieć jemu prawdę, ale wiem, że skrzywdziłbym Pezz, a bardzo mi na niej zależy.
- Zayn możemy porozmawiać? - z moich rozmyślań wyrwało mnie pytanie Perrie
- Jasne. Już schodzę. - powiedziałem wychodząc z pokoju. Zszedłem do mojej dziewczyny. Usiadłem koło niej na kanapie. Dałem jej namiętnego buziaka poczym położyłem rękę na jej udzie. - To o czym chciałaś rozmawiać?
- Wiesz, bo nie wiem od czego zacząć. - powiedziała odwracając głowę w drugą stronę
- No najlepiej od początku. - uśmiechnąłem się
- Okey. - zamilkła na chwilę - Zayn jestem w ciąży. - powiedziała odsuwając się
- Co? - odpowiedziałem zszokowany lecz w duchu skakałem z radości
- Tak jak usłyszałeś. Jestem w ciąży. - wstała i podeszła do okna - Zrozumiem jak nie będziesz ze mną chciał być.
- Pezz o czym Ty mówisz? - podszedłem do niej
- No wiesz. Na pewno nie będziesz chciał ze mną być. Twój zespół się rozwija. Za niedługo na pewno zaczniecie kolejną trasę i o mnie zapomnisz, bo poznasz lepszą. - popatrzyłem jej w oczy. Miała je całe zaszklone
- Ogłupiałaś. Pezz kocham Cię i nigdy Cię nie opuszczę. Jeszcze teraz gdy spodziewasz się naszego dziecka. - pocałowałem ją, a ona się uśmiechnęła. - Który to tydzień? - zapytałem ją
- Czwarty.
- Jesteś w pierwszym miesiącu ciąży i dopiero teraz mi o tym mówisz?
- Przepraszam. Chciałam mieć pewność.
- Rozumiem. A powiedz mi kiedy masz wizytę u lekarza?
- Jutro mam pierwszą wizytę.
- W takim razie idę z Tobą. - powiedziałem z wielkim rogalem na twarzy.
- Co? Nie Zayn to pierwsza wizyta. Wolę iść sama. - nagle Pezz zaczęła się wykręcać. Trochę mnie to zdziwiło
- No proszę Cię nie wygłupiaj się. Idę z Tobą i kropka. - nic nie odpowiedziała. Patrzyłem na nią i wyglądała jakby się czegoś bała. Czegoś co wyjdzie na jaw. - Perrie idę się pochwalić chłopakom. - powiedziałem na co ona skinęła głową. Po drodze do domu Niall'a zadzwoniłem do reszty chłopaków, że mają się wstawić do jego domu.  Chcieli od mnie wyciągnąć po co ich ściągam jednak byłem nie ugięty.
- Hej. - powiedziałem wchodząc do domu blondyna
- No nareszcie. - powiedział Harry
- Mów wreszcie, bo umieramy z ciekawości. - powiedział Louis
- Więc. - specjalnie przeciągałem
- No mów! - krzyknęli na mnie
- Będę tatusiem. - odpowiedziałem zadowolony
- Co? - zapytali chórem
- Będę tatą, a Wy wujkami.
- Nicole znowu jest w ciąży? - zapytał Harry
- Ogłupiałeś? Pezz jest.
- Żartujesz?
- Nie pierwszy miesiąc.
- Kiedy się o tym dowiedziałeś? - tym razem zapytał Liam.
- Nie dawno. Chwilę przed przyjściem do Was.
- Idzie Pezz do lekarza?
- Tak. Idziemy jutro. Szczerze Wam powiem, że ona nie chciała żebym szedł.
- Dlaczego? - zapytał Louis
- Nie wiem, ale idę z nią. Wiecie co Wam powiem. Myślę, że ona coś przede mną ukrywa i dlatego nie chce      żebym szedł.
- Powiem Ci jedno. Pójdziesz z nią jutro to się przekonasz. - powiedział Niall. W sumie to miał racje. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę. Oczywiście musieliśmy oblać to, że Perrie jest w ciąży. Dlatego wypiliśmy po jednym piwie i rozeszliśmy się do domów.

*rano*
Obudziłem się koło godziny 9. Szybko się zerwałem z łóżka, bo na 10 mieliśmy być u lekarza.
- Pezz słonko. - zacząłem całować ją wzdłuż linii szyi
- Co się dzieje? - odpowiedziała zaspana
- Wstawaj. Za godzinę mamy być u lekarza.
- Co! - wygrzebała się z łóżka. Wyciągnęła jakieś ciuchy i szybko poszła do łazienki. Po pół godzinie wróciła ubrana w TO.
- Zjedz coś przed wyjściem. - powiedziałem w jej stronę
- Zjem jak wrócę od lekarza. - odpowiedziała zakładając kurtkę
- O nie moja droga. Nie Ty jedziesz tylko my.
- Ale to jest tylko pierwsza wizyta.
- No i co z tego. Chce brać udział w tej wizycie i nie dyskutuj ze mną. - powiedziałem biorąc ją za rękę. Zamknąłem drzwi i pojechaliśmy do lekarza. Byliśmy u niego nawet 5 minut przed wyznaczonym czasem. Po   15 minutach wyszła lekarka.
- Panno Edwards zapraszam do gabinetu. - powiedziała wskazując żeby weszła do gabinetu
- Pani doktor. Czy ja też mogę wejść? - zapytałem idąc za Perrie
- Jeżeli Pan chce to proszę. - uśmiechnęła się do mnie
- Zayn nie musisz ze mną wchodzić. - powiedziała Pezz nie pewnie
- Jeżeli chłopak chce wejść z Panią to niech wejdzie. - powiedziała lekarka zwracając się do Perrie
- Widzisz. - odpowiedziałem i usiedliśmy na krzesełkach. Lekarka pytała się Perrie o kilka rzeczy.
- Dobrze, a teraz proszę się położyć na łóżku i podciągnąć bluzkę do góry. Zrobimy USG. - wskazała na łóżko z jakimś monitorkiem po boku.
- Okej. - Pezz zrobiła tak jak jej kazała lekarka. Jeździła jej po brzuchu i coś notowała.
- Dziękuję. Możesz zsunąć bluzkę już na dół. - Pezz kiwnęła głową po czym przyszły z powrotem do biurka lekarki.
- To już wszystko? - zapytała zdenerwowana Perrie
- Chwilka. - jeszcze coś pisała - Ciąża jak na trzeci miesiąc rozwija się prawidłowo...
- Słucham? - myślałem, że się przesłyszałem
- Czy coś w tym niezrozumiałego? - zapytała mnie lekarka patrząc na mnie
- Powiedziała Pani trzeci miesiąc?
- No tak. Pańska dziewczyna jest w trzecim miesiącu ciąży. - nie wierzyłem w to co usłyszałem
- Przepraszam. - powiedziałem i wyszedłem z gabinetu. Szedłem do wyjścia usłyszałem jak ona za mną biegnie.
- Zayn poczekaj!
- Na co mam czekać?
- Wszystko Ci wyjaśnię. - złapała mnie za rękę
- Nie musisz nic wyjaśniać. Zdradziłaś mnie.
- Ale to był tylko jeden jedyny raz. - miała łzy w oczach.
- I co z tego. Myślałaś, że to przede mną ukryjesz?
- Chciałam Ci powiedzieć.
- Kiedy? Wtedy kiedy dziecko się urodzi?
- Nie.
- Dobra nie chce mi się z Tobą rozmawiać. - powiedziałem i poszedłem. Szedłem ulicami Londynu myśląc o tym wszystkim. Nagle zaczął dzwonić mój telefon.
- Słucham?
- Zayn? - usłyszałem zapłakaną Nicole
- Nicole co się stało?
- Zayn proszę Cię przyjedź.
- Dobrze zaraz będę. - powiedziałem i się rozłączyłem.
Szybkim krokiem poszedłem do domu po kluczyki z samochodu żeby pojechać do Nicole. Gdy wszedłem do domu od razu przyczepiła się Perrie.
- Zayn daj mi to wszystko wytłumaczyć.
- Nie chcę Ciebie słuchać!
- To po co tu przyszedłeś?
- Po kluczyki. Wszystko czy jeszcze chcesz coś wiedzieć?
- Zayn proszę.
- Wychodzę cześć. - powiedziałem i wyszedłem. Wsiadłem do auta i pojechałem do Nicole. Zaparkowałem pod jej domem i udałem się do drzwi. Pukałem jednak ona nie otwierała. Pociągnąłem za klamkę i drzwi się otworzyły.
- Nicole? - powiedziałem wchodząc do środka. Jednak nikt nie odpowiedział. Poszedłem na górę do jej pokoju. Siedziała skulona na łóżku i płakała. - Nicole co się stało? - zapytałem siadając obok niej
- Zayn jak dobrze, że jesteś. - powiedziała przytulając się do mnie
- Nicole co się stało? Coś z małą. - przestraszyłem się trochę.
- Nie. - odpowiedziała dalej płacząc.
- Proszę powiedz mi co się stało?
- No, bo... - wybuchnęła płaczem
- Nicole błagam Cię powiedz mi.
- Nie umiem.
- Dlaczego? Aż tak źle jest? - zapytałem
- Można powiedzieć, że nawet gorzej. - powiedziała podając mi gazetę. Gdy przeczytałem nagłówek chciałem dorwać Dylan'a i Perrie. Zacząłem ją czytać. Więc już wiem kto jest ojcem dziecka Pezz. Ja chyba zaraz wyjdę z siebie. Co oni sobie myśleli, że ich 'związek' nie wyjdzie na jaw?
- Wiedziałaś o tym? - zapytałem
- Jak bym o tym wiedziała to dawno bym już nie była z Dylan'em! - Nicole krzyknęła ze zdenerwowania
- Nicole przepraszam.
- Nie Zayn to ja przepraszam. - przytuliła się do mnie
- Słuchaj muszę Ci coś jeszcze powiedzieć.
- Co takiego?
- Perrie jest w ciąży.
- Co? Z Tobą?
- Nie ze mną. Ona jest chyba w ciąży z Dylan'em.
- Ty chyba żartujesz?
- Nie. Ona jest w trzecim miesiącu ciąży. - po mojej twarzy spłynęła pojedyncza łza
- Zayn proszę Cię tylko nie płacz.
- Nicole Ty nie rozumiesz.
- To mi powiedz.
- Gdy ona mi powiedziała, że jest w ciąży to normalnie byłem w siódmym niebie. Gdy dzisiaj dowiedziałem się, że ona jest jednak w trzecim miesiącu ciąży to nie mogłem w to uwierzyć, że to nie moje dziecko.
- Ale jak to jednak w trzecim miesiącu?
- Powiedziała mi, że jest w czwartym tygodniu ciąży. Jednak gdy poszedłem z nią do lekarza to dowiedziałem się, że to trzeci miesiąc.
- O matko. - tym razem to Nicole mnie przytuliła. Siedzieliśmy tak przytuleni dosyć długo. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęliśmy.

*rano*
Obudziłem się koło godziny 9. Nicole nie było obok mnie. Na pewno poszła do Evelyn. Zszedłem do kuchni żeby zobaczyć czy Nicole jest w kuchni z małą. Nie myliłem się była tam.
- Hej. - powiedziałem dając Nicole buziaka w policzek, a małą głaszcząc po główce.
- Hej. Już wstałeś? - zapytała wkładając małą do huśtawki
- Tak. Jak się czujesz?
- Jakoś ujdzie. Chcesz coś do picia?
- Kawę poproszę. Nicole przykro mi.
- Dlaczego? - zapytała zdziwiona
- No, bo wiesz miałaś wyjść za Dylan'a.
- A no tak. Ale wiesz co jakoś mi ulżyło, że nie muszę za niego wychodzić.
- Jak to?
- Czy Ty żenił byś się z kimś kto nie zajmuję się dzieckiem. Gdy tylko przychodzi z pracy to siada przed telewizorem i w ogóle z Tobą nie rozmawia?
- Naprawdę on tak robił?
- Tak. Chcesz coś zjeść?
- Nie, nie rób sobie kłopotu. - powiedziałem bawiąc się z Evelyn
- To nie kłopot. Zaraz zrobię jakieś kanapki.
- Mała jest już nakarmiona?
- Tak nakarmiłam ją.
- To może Ci w czymś pomogę?
- Nie Zayn usiądź zaraz będą kanapki. - jak powiedziała tak zrobiłem. Po 5 minutach zajadaliśmy się kanapkami. Jedliśmy w milczeniu.
- Nicole Dylan w ogóle się nie pojawił na noc?
- Nie. Nawet nie dał znaku życia.
- Wiesz chyba wiem gdzie on może być. - powiedziałem biorąc łyk kawy
- Naprawdę?
- Tak. Jedziesz ze mną?
- Gdzie?
- Tam gdzie jest Dylan.
- A co z małą?
- Zadzwonię do Niall'a czy się nią na chwilę zajmie.
- Okey. To idę się ubrać. - powiedziała znikając z małą. Po pół godzinie była już gotowa. Najpierw pojechaliśmy do Niall'a, a potem tam gdzie mógł by być Dylan.
- Zayn po co jesteśmy pod domem Perrie? - zapytała zdziwiona
- Zobaczysz.
- Chcesz powiedzieć, że Dylan jest tutaj.
- Nie wiem, ale zaraz się przekonamy. - powiedziałem i pociągnąłem za klamkę
- Zamknięte. - powiedziała posmutniała Nicole
- Nie dla mnie. - uśmiechnąłem się cwaniacko
- Jak to? - zrobiła wielkie oczy
- Mam klucz do jej mieszkania. - pokazałem jej klucze
- Matko Zayn boję się Ciebie. - uśmiechnęła się lekko.
Pociągnąłem lekko za klamkę. Jednak drzwi były zamknięte. Włożyłem klucz do zamka i po cichu otworzyłem drzwi. Razem z Nicole po weszliśmy do środka. Przeszukaliśmy cały dół lecz Pezz nie było. Weszliśmy na górę. Usłyszałyśmy śmiechy. Słychać było, że Perrie nie była sama. Już miałem pociągnąć za klamkę gdy zatrzymała mnie Nicole
- Zayn to nie jest chyba dobry pomysł. - powiedziała łapiąc mnie za rękę
- Gdy teraz nie wejdziemy to się nie przekonamy. - odpowiedziałem
- A jeśli ja nie chce wiedzieć?
- To nie musisz. Sam wejdę, a Ty tu zostań. - rzuciłem w jej stronę
- Dobra idę z Tobą. - odpowiedziała niechętnie. Widać było po niej, że nie chciała wchodzić do pokoju Pezz, ale inaczej się niczego nie dowiemy. Nacisnąłem klamkę i nie mogłem w to uwierzyć
- Co to do jasnej cholery ma znaczyć?! - normalnie we mnie aż się gotowało ze złości
- Zayn wszystko Ci wytłumaczę. - powiedziała wychodząc szybko z łóżka
- Obydwoje będziecie się tłumaczyć jak mnie tak i Nicole. - powiedziałem ściągając kołdrę z Dylan'a, który się zakrył. Co za kretyn myślał, że i tak nie wyjdzie, że on tam jest.
- A ona co tu robi?! - krzyknęła oburzona Pezz
- Kochana nie bądź oburzona. Przyszła razem ze mną żeby się dowiedzieć co to ma znaczyć? - rzuciłem jej gazetę przed twarz.
- Zayn...Ja... - ciągnęła
- Dobra skończ i powiedz czy jesteś w ciąży z Dylan'em. - przerwałem jej
- Tak. - odpowiedziała cicho, że ledwo ją usłyszałem
- Tak myślałem. - spojrzałem na Nicole miała łzy w oczach - Nicole chcesz już iść? - zapytałem podchodząc do niej
- Nie. - odpowiedziała i zrobiła krok do przodu. - Teraz powiedźcie ile to trwa?
- Nie wiem. Przecież nie liczymy ile się ukrywamy. - powiedział bez wyrzutów Dylan
- Chociaż Ty mi odpowiedz. - skierowała się ku Pezz pociągając nosem
- 2 lata. - odpowiedziała jej blondynka
- Ty szmato! - Nicole dała jej w twarz i wybiegła z domu
- Wiecie co? Nie będę tego komentował. Powiem tylko jedno. Jesteście siebie warci. - powiedziałem i nagle usłyszałem mocne hamowanie i pisk Nicole. Przerażony wybiegłem z domu. Nicole siedziała cała roztrzęsiona na chodniku i płakała. W dodatku krzyczał na nią jakiś facet.
- Nie umiesz się rozglądać czy nic nie jedzie czy co? - cały czas krzyczał
- Niech pan da jej spokój. Nie widzi pan, że jest roztrzęsiona? - tym razem to ja krzyczałem, ale na tego palanta. Zaczął coś jeszcze mówić pod nosem i odszedł.
- Nicole co Ci strzeliło do głowy? Mogłaś zginąć! - widziałem w jej oczach ból
- Zayn moje życie nie ma sensu.
- Matko! Bzdury gadasz. Masz dla kogo żyć. Masz Evelyn i mnie. - przytuliłem ją
- Wiesz jak ja się czuję? Za miesiąc miałam być jego żoną. Wiązałam z nim swoją przyszłość, a tu co?
- Nicole proszę Cię. Zobaczysz jeszcze znajdziesz lepszego niż on. Wiem, że nie ma szansy żebyśmy byli razem, ale musisz się trzymać dla naszej córeczki. - coraz bardziej zaczynała płakać - Chodź pojedziemy do Ciebie. - powiedziałem i zaniosłem ją do  samochodu. Nicole nie mogła się uspokoić w sumie to się jej nie dziwie. We mnie do tej pory się gotowało. Do domu brunetki. Posadziłem ją na kanapie i zrobiłem jej herbatę i kanapki. Nicole się już trochę uspokoiła jednak jej spokój nie trwał długo. Nagle do jej mieszkania wpadł Dylan.
- Nicole posłuchaj. Wiem byłem głupi, ale naprawdę przepraszam.
- Twoje przeprosiny nic nie zmienią. - odpowiedziała
- Proszę Cię. Kocham Cię i naszą córkę. Chce się Wami opiekować. - złapał ją za rękę
- Idź sobie do Pezz! - powiedziała wyrywając mu się
- Skoro nie ma dla nas ratunku to proszę Cię chociaż o to żebym mógł się widywać z małą.
- To nie możliwe.
- A to dlaczego?
- Bo Evelyn nie jest Twoją córką tylko Zayn'a.
- Ty gnoju! - krzyknął Dylan rzucając się na mnie. Zaczęliśmy się okładać pięściami
- Dylan zostaw go w spokoju! - Nicole próbowała nas rozdzielić. Jednak jej się to nie udało. Nagle brunetka zemdlała.
- Boże! Nicole słyszysz mnie? - podbiegł do niej Dylan
- Zostaw ją. Dość już narobiłeś. - popchnąłem go i wziąłem ją na ręce i pobiegłem do auta.
Wparowałem do szpitala z Nicole na rękach. Oczywiście nikt nie kwapił się żeby mi pomóc.
- Przepraszam czy mógł by mi ktoś pomóc! - krzyknąłem
- Proszę się uspokoić. - powiedziała jakaś pielęgniarka
- To niech mi pani pomoże. - powiedziałem do niej
- Co się stało? - zapytała
- Moja dziewczyna zemdlała i do tej pory nie odzyskała przytomności. - powiedziałem. W tym momencie podbiegli do mnie sanitariusze i wzięli ode mnie Nicole. Powoli dostawałem świra, bo nikt nie chciał mi powiedzieć co z nią jest. Nagle z sali wyszedł lekarz i w tym samym momencie do szpitala przyszedł Dylan.
- Który z panów jest od Nicole Thomson? - zapytał lekarz
- Ja. - wyrwał się Dylan
- Przepraszam, ale ja jestem. To przez tego pana ona tu wylądowała. - powiedziałem piorunując Dylan'a wzrokiem
- To w takim razie zapraszam do gabinetu. - powiedział lekarz.
- Może mi pan powiedzieć co z Nicole? - zapytałem lekarza
- Oczywiście. - powiedział siadając - Wiedział pan, że pańska dziewczyna była w ciąży?
- Jak to była?
- Gdy pańska dziewczyna zemdlała i upadła na podłogę to właśnie w tym momencie traciła dziecko. Przykro nam. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy, żeby je uratować.
- Pan żartuje. - nie wiedziałem co mam powiedzieć - Czy mogę ją zobaczyć?
- Tak, ale... - powiedział lekarz
- Ale co? - przerwałem mu
- Pańska dziewczyna jest w śpiączce.
- Ale wybudzi się z niej.
- Tego nie mogę panu obiecać.
- Jak to pan nie może! - do moich oczu zaczęły napływać łzy
- O mało co byśmy stracili także panią Nicole. - lekarz podszedł do mnie i poklepał mnie po ramieniu - Nicole może się obudzić lub nie. Przykro mi bardzo. - nie mogłem już dużej słuchać tego lekarza i wyszedłem z jego gabinetu do sali gdzie leżała Nicole. Wszedłem po cichu do sali i ujrzałem brunetkę podłączoną do kilkunastu aparatur. Usiadłem przy niej.
- Nicole. - nagle zacząłem płakać - Proszę Cię wróć do mnie. Jak nie do mnie to do naszej córeczki. Przepraszam to moja wina. To przeze mnie tu jesteś. Gdybym nie szarpał się z tym dupkiem nie leżałabyś tutaj i nie straciłabyś dziecka. Kocham Cię. - pocałowałem ją w czoło i wyszedłem ze szpitala. Pojechałem do Niall'a po Evelyn.
- I jak? - zapytał, a ja mu wszystko opowiedziałem.
- Niall ja nie wiem co zrobię jak ją stracę.
- Zayn nie stracisz jej. Rozumiesz? - podszedł do mnie i mnie przytulił
- Ale ja się boję.
- Będzie dobrze. - powiedział. Wziąłem małą i pojechałem do domu. Umyłem ją, przebrałem po czym ją nakarmiłem
- Hej malutka. Nareszcie spędzisz trochę czasu z tatą. - powiedziałem
- Mama. - nagle mała zaczęła płakać
- Evelyn malutka mama nie może tutaj być.
- Mama. - powtarzała ciągle
- Kochaniutka nie płacz. - przytuliłem ją. Jednak mała nie dawała za wygraną. Zadzwoniłem do Danielle
- Słucham? - usłyszałem
- Dan błagam pomóż mi.
- Co się stało?
- Mała chyba tęskni za Nicole i ciągle płacze. Nie mogę jej uspokoić. - powiedziałem
- Poczekaj zaraz razem z Lou przyjedziemy do Ciebie. - powiedziała i się rozłączyła. Po 15 minutach byli już u mnie. Dan przejęła małą ode mnie i ją uspokoiła.
- Jak Ty to zrobiłaś? - zapytałem
- Ma się te swoje sposoby. - odpowiedziała kołysząc małą
- Dan nie wiem jak Ci dziękować.
- Lepiej powiedz jak się czujesz? - zapytał Lou
- A jak mam się czuć wiedząc, że Nicole może się nigdy już nie obudzić?
- Wszystko będzie dobrze. - powiedziała Dan. Mała zasnęła u niej na rękach. Wziąłem ją i położyłem na moim łóżku. Danielle i Lou posiedzieli jeszcze chwilę i pojechali do siebie.

*tydzień później*
Nicole do tej pory nie odzyskała przytomności. Już straciłem jakąkolwiek nadzieję, że się wybudzi. Brakuje mi jej. Brakuje mi jej głosu. Chciałbym ją przytulić, pocałować. Ja nie wiem co sobie zrobię jak jej zabraknie.
- Hej. - usłyszałem głos Niall'a. Odkąd Nicole leży w szpitalu Niall'er mi bardzo pomaga
- Hej. - odpowiedziałem bez entuzjazmu
- Ej co jest? - podszedł do mnie
- Niall ja już tego nie wytrzymuję. Boje się, że ona umrze.
- Ona nie umrze rozumiesz?!
- Ja powoli tracę nadzieję na cokolwiek. - w tym momencie przydreptała do nas Evelyn
- Chodź mała do wujka Niall'a. - powiedział blondyn, a mała klasnęła w dłonie - Chłopie ogarnij się ona z tego wyjdzie. Możesz sobie mówić co chcesz, ale taka jest prawda.
- Ja już nie wiem co mam robić. - usiadłem na krześle
- Wiem, że Ci jej brakuje, ale Zayn masz córkę, którą musisz się zająć.
- Wiesz co masz rację.
- Jadłeś coś?
- Chyba tak.
- Chyba tak?!
- Stary nie wiem okey.
- Dobra zaraz Ci coś zrobię do jedzenia.
- Zayn nie musisz - powiedziałem jednak blondyn nie słuchał. Po 5 minutach położył mi przed nos kanapki z talerzem
- Jedz.
- Dzięki.
- Podziękujesz jak zjesz. - powiedział i zabrał Evelyn do salonu. Jedząc zastanawiałem się co dalej mam robić. Znowu pojadę do szpitala i znowu będę płakał nad łóżkiem Nicole? Musze się jakoś pozbierać, ale nie wie, czy dam rade
- Zjadłem. - powiedziałem wchodząc do salonu. Niall bawił się z małą.
- No to teraz jedź do szpitala.
- Ale nie mogę Ci pozwolić żebyś się cały czas zajmował małą.
- Zayn to czysta przyjemność, a teraz jedź zanim się rozmyślę. - powiedział blondyn. Po paru minutach byłem już w szpitalu. Wszedłem do sali Nicole. Usiadłem przy jej łóżku
- Nicole skarbie nie możesz mnie zostawić. Słyszysz? - jak zwykle zero reakcji - Wiem, że pewnie mnie nie słyszysz, ale obudź się dla mnie jak nie dla mnie to dla małej. Wiesz jak ona za Tobą tęskni? Cały czas płacze. Matko nawet Ci się nie pochwaliłem. Nasza córka powiedziała 'mama'. - cały czas mówiłem do niej. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

*kilka godzin później*
*oczami Nicole*
Obudziłam się w jakiejś sali. Zobaczyłam, że w rękę mam wbity wenflon. W dodatku strasznie bolał mnie brzuch. Zaczęłam rozglądać się po sali. Zobaczyłam, że Zayn śpi nade mną. Lekko się podciągnęłam, a on się obudził
- Nicole matko obudziłaś się. - powiedział i wybiegł z sali. Po krótkiej chwili przyszedł razem z lekarzem i dwiema pielęgniarkami.
- Pani Thomson jak się pani czuje? - zapytał mnie lekarz
- Bardzo boli mnie brzuch. - odpowiedziałam zwijając się z bólu
- No nie dziwię się. Siostro proszę podać pacjentce zastrzyk przeciw bólowy. - 'no nie dziwie się' o co w ogóle mu chodzi. Pielęgniarka wstrzyknęła mi jakiś zastrzyk i wyszła.
- Nicole jak się czujesz?
- Powiedz mi co się stało. - powiedziałam
- Nie pamiętasz?
- Pamiętam tylko tyle, że Ty i Dylan zaczęliście się bić, a potem nic. Jak długo nie odzyskiwałam przytomności?
- Tydzień.
- Wiedzą co było powodem?
- Tak tylko nie wiem jak Ci to powiedzieć. - Zayn wbił wzrok w ziemię
- Zayn powiedz mi.
- Straciłaś dziecko. - widziałam ból w jego oczach gdy tylko to powiedział
- Co? - zaniemówiłam. Nawet nie wiem, że byłam w ciąży
- Nicole tak mi przykro.
- Słuchaj ja nawet nie wiedziałam, że byłam w ciąży.
- Ale jak to? - zdziwiło go to
- Nie miałam żadnych oznak, że w niej jestem. Lepiej powiedz mi co tam u małej i u Was. - szybko zmieniłam temat. Źle się z tym czuje, że je straciłam
- No więc mała strasznie za Tobą tęskni... - zaczął mi opowiadać. Za każdym razem uśmiechałam się.

*kilka dni później*
- Hej mała. - zobaczyłam stojącego Zayn'a w drzwiach z bukietem róż
- Zayn nie musiałeś po mnie przyjeżdżać. Sama bym dotarła taksówką do domu.
- Kochana przecież Ty wychodzisz ze szpitala musisz być przez kogoś odwieziona do domu.
- No niech Ci będzie. - odpowiedziałam, a mulat tylko się uśmiechnął - Zayn mogę Cię o coś zapytać?
- No jasne.
- Słuchaj czy Ty mnie kochasz? - zapytałam pakując jeszcze rzeczy do torby
- Kocham Cię jako matkę naszej córki. - odpowiedział. Przyznam, że liczyłam na inną odpowiedź
- Czyli tak jak kiedyś mnie nie kochasz? - miałam nadzieję, że powie jednak, że dalej mnie kocha
- Przykro mi, ale nie. - odpowiedział, a ja momentalnie straciłam dobry humor, że wychodzę ze szpitala - Nicole co się stało? - zapytał mnie gdy usiadłam na łóżku
- Nic się nie stało. Czemu miało by się coś stać. Jestem w dobrym humorze. - myślałam, że zaraz się rozryczę. Dalej go kochałam jednak bałam się mu to powiedzieć.
- Przecież widzę, ale skoro tak mówisz to nie będę się kłócił. - powiedział biorąc moją torbę. Ja tylko sztucznie się uśmiechnęłam.

*oczami Zayn'a*
Matko jaki byłem głupi. Mogłem jej powiedzieć, że nadal ją kocham i chce z nią być, ale jak zwykle bałem się, że mi omówi. Co jeśli już nie będę miał znowu takiej szansy? Dzisiaj muszę jej powiedzieć, że ją kocham.
- O matko jakie korki. - powiedziała Nicole
- Jak zawsze o tej porze. - powiedziałem lekko się uśmiechając
- Zayn dziękuję Ci za to co zrobiłeś.
- Nicole nie mamy o czym mówić. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Wiem. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek. Przez resztę drogi rozmawialiśmy i śmialiśmy się z byle czego. Tak jak za dawnych czasów. Przyznam, że brakowało mi tego.
- Witamy w domu. - powiedziałem otwierając drzwi Nicole gdy byliśmy już pod domem
- No nareszcie ileż to można czekać. - powiedział Niall witając się z brunetką
- Hej. Gdzie jest moja Evelyn? - zapytała się blondyna
- Już idzie. - powiedziała Dan niosąc małą na rękach, a obok niej szedł Liam. Potem z salonu wyszedł Harry, Louis i Eleanor. Wszyscy przywitali się z Nicole.
- Matko nie wiem jak mam Wam dziękować. - powiedziała mając łzy w oczach
- Pamiętaj, że na przyjaciół zawsze możesz liczyć. - powiedziała Dani. Widać po Nicole było, że podobała jej się niespodzianka. Goście posiedzieli dosyć długą chwilę i poszli.
- Zayn musimy porozmawiać. - powiedziała Nicole siadając na kanapie
- No to rozmawiajmy.
That look- Słuchaj rozmawiałam z moją mamą i powiedziała mi, że mogę się do niej wyprowadzić.
- Wiesz zawsze będziesz miała pomoc.
- Wiesz, że się wyprowadzę do Włoch? - zapytała
- Do Włoch?! - nie mogę jej na to pozwolić
- Zayn wiem, że będzie Ci na początku trudno, że mnie i małej nie będzie.
- Nicole...- nagle załamał mi się głos i zacząłem płakać
- Zayn co się stało? - zapytała siadając obok mnie
- Nic.
- Przecież widzę. - odpowiedziała patrząc mi w oczy - Proszę Cię powiedz mi, bo wiesz, że i tak nie dam Ci spokoju
- Ja nie mogę Cię znów stracić. Nie chcę żebyś wyjeżdżała razem z małą.
- Zayn czy Ty...- przerwałem jej
- Tak kocham Cię i nie wiem jak Ty, ale ja chcę być z Tobą.
- To dlaczego powiedziałeś w szpitalu co innego?
- Bo się bałem.
- Ty mój głuptasie. - powiedziała i mnie pocałowała. Po chwili przenieśliśmy się do pokoju Nicole tam pozbyliśmy się naszych ubrań.
Obudziłem się dosyć wcześnie. Nicole jeszcze smacznie spała. Wyszedłem z łóżka tak żeby jej nie obudzić. Założyłem spodnie oraz podkoszulek i wyszedłem z pokoju.
- Gdzie idziesz? - usłyszałem zaspany głos Nicole
- Przepraszam. - odpowiedziałem wchodząc z powrotem do pokoju
- Za co? - zapytała podnosząc się na łokciach
- Obudziłem Cię.
- Wcale nie i tak już nie spałam. - uśmiechnęła się do mnie
- Tak jasne. - powiedziałem robiąc przy tym minę smutnego szczeniaczka
- Kocham Cię wiesz? - powiedziała podchodząc do mnie
- Ja Ciebie bardziej. - pocałowała mnie. Nie mogłem się tego doczekać. Tak się cieszę, że spędziliśmy razem noc. Tylko pytanie co dalej będzie? Nie chciałem jej teraz o to pytać.
- O mała się obudziła. - nagle usłyszeliśmy płacz Evelyn
- Ja do niej pójdę, a Ty się ma spokojnie ubierz. - powiedziałem całując ją w czoło. Poszedłem do pokoju małej. Tam ją umyłem, ubrałem i zszedłem na dół zrobić zarówno Nicole jak i małej śniadanie. Włożyłem Evelyn do chodzika aby mogła swobodnie się w nim poruszać po kuchni, bo sama jeszcze na swoich malutkich nóżkach nie mogła się utrzymać.
- O! A co tu tak ładnie pachnie? - zapytała Nicole wchodząc do kuchni
- Naleśniki. - odpowiedziałem
- I nie spaliłeś ich? - zdziwiła się
- Nie. - powiedziałem dumnie
- Mała już jadła czy mam ją nakarmić?
- Nie jeszcze nie jadła. Jak widzisz jest zafascynowana chodzikiem.
- To ja ją nakarmię. - wzięła kaszkę i poszła do małej. Po 15 minutach usiedliśmy do śniadania. Jedliśmy w ciszy. Ani ja ani Nicole nic nie mówiliśmy.
http://24.media.tumblr.com/951fa835b3ce1e58e3c5cdb6f0c4166c/tumblr_mlde29qM371rk1o2go3_250.gif- Nicole?
- Hmm?
- Ty naprawdę chcesz się wyprowadzić do Włoch? - zapytałem
- Zayn...- urwała
- Mała błagam Cię odpowiedź jest prosta. Tak lub nie. - powiedziałem
- Ja nie wiem. - odpowiedziała patrząc się w kubek
- Posłuchaj. Ja nie chce Cię stracić. Będę o Ciebie walczył. Nie chce żebyś się wyprowadzała. Rozumiesz? - powiedziałem po czym opuściłem kuchnie
- Zayn poczekaj! - krzyknęła za mną
- Nicole kocham Cię i nie przeżyję jak wyjedziesz.
- Ale Zayn...- chciała coś powiedzieć
- Błagam tylko nie mów mi, że chcesz wyjechać. - nic nie odpowiedziała. Podszedłem do niej. - Proszę obiecaj mi, że się jeszcze zastanowisz.
- Nie mogę Ci tego obiecać. Już raz mnie zawiodłeś. Nie pamiętasz tego? - miała łzy w oczach
- Wtedy byłem w trasie. Chciałem do Ciebie wrócić, ale było już za późno.
- Zayn jak nasze wspólne życie będzie się za każdym razem tak opierać to ja nie wiem czy jest jakiś sens żebyśmy ponownie ze sobą byli. - na jej policzku pojawiła się łza
- Wiesz co? Rób co chcesz. Wyjedź sobie do tych pieprzonych Włoch! - krzyknąłem i wyszedłem z jej domu.
- Poczekaj! - wybiegła za mną
- Nie Nicole. - zamilkłem - Miałem tycią nadzieję, a teraz?
- Proszę daj mi czas.
- Nie. Wyprowadź się do Włoch i mi daj spokój. Tam na pewno spotkasz kogoś odpowiedniejszego.
- Ale... - dalej już nic nie słyszałem. Wsiadłem do auta i odjechałem.

*dwa dni później*
Minęło dwa dni odkąd odbiło mi u Nicole. Tęsknie za nią i jestem skończonym kretynem. Dzwoniła do mnie, ale je nie odbierałem. Wysyłała do mnie sms'y których nie odczytałem. Nie wiem dlaczego tak zareagowałem. Zszedłem na dół do Niall'a.
- Zamierzasz coś z tym zrobić? Czy będziesz siedział bezczynnie? - pytał mnie Niall
- Co ja mam zrobić?
- Jedź do niej. Przeproś ją. Nie wiem zrób cokolwiek. - w końcu mnie przekonał i pojechałem do domu Nicole. Pukałem dosyć długo jednak mi otworzyła.
- A Ty tu czego? - zapytała gdy tylko mnie zobaczyła
- Hej. - zdołałem tylko tyle z siebie wydać
- Jeżeli chcesz się widzieć z małą to jest na górze. Może spać. - powiedziała wpuszczając mnie do środka
- Ale właściwie to ja do Ciebie. - powiedziałem niepewnie
- Teraz Ci się o mnie przypomniało?
- Nicole ja Cię przepraszam. Byłem głupi.
- Nie sądzisz, że to już za późno? Po co w ogóle przyszedłeś? - zapytała
- Przyszedłem żeby Cię odzyskać. Proszę daj mi szanse.
- Dawałam Ci ją dwa razy. Trzeciej już Ci nie dam. - powiedziała stanowczo
- Nicole. - powiedziałem
- Nie Zayn. Proszę Cię wyjdź, bo mam jeszcze masę rzeczy do spakowania. Jak chcesz się pożegnać z małą to idź teraz, bo jutro z samego rana wyjeżdżamy. - powiedziała stanowczo. Nic już nie mówiłem, bo wiedziałem, że nic tym nie zdziałam. Poszedłem na górę do małej. Pożegnałem się z nią i wyszedłem z jej pokoju.
- Coś jeszcze? - zapytała mnie Nicole widząc, że stałem i się na nią patrzyłem.
- Nie właściwie to nie. Nie czekaj. Nicole dziękuje Ci za wszystko i życzę Ci powodzenia. - uśmiechnąłem się do niej.
- Dziękuje. - odwzajemniła uśmiech - Słuchaj z małą będziesz mógł się widywać co dwa tygodnie. Będę Ci przywoziła Evelyn. - dodała po chwili
- Nie Nicole zróbmy tak. Ja będę do Was przylatywał. Wynajmę sobie pokój w hotelu i będę ją zabierał.
- No dobra. - powiedziała, a ja wyszedłem.

*kilka dni później*
- Zayn rusz się! Za pół godziny mamy być w studiu na wywiadzie! - krzyczał Liam z dołu
- Idę. - powiedziałem. Już po 20 minutach byliśmy w studiu i czekaliśmy na reportera. Na początku zadawał przyzwoite pytania.
- Chłopcy pozwólcie odejdę trochę od tematu. Mam pytanie do Zayn'a jeśli można? - powiedział reporter.
- No jasne. - powiedzieli chórem
- Zayn jak tam między Tobą, a Nicole? - wiedziałem, że o to zapyta
- Co to za pytanie? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie
- No to może odpowiedz mi na to pytanie. Czy po mimo, że Ty i Nicole się rozstaliście dalej ją kochasz?
- Tak kocham ją. Mam nadzieję, że kiedyś mi ona wybaczy moje błędy i znowu będziemy razem. - powiedziałem, a ten zadawał kolejne pytania o Nicole i małą. Wkurzało mnie to powoli, ale Paul powiedział żebym lepiej odpowiadał na te pytania. W końcu po dwóch godzinach skończył się ten cholerny wywiad.
*trzy miesiące później*
Dzisiaj jak co dwa tygodnie poleciałem do Włoch żeby odwiedzić małą. Zrobiłem jeszcze potrzebne zakupy żebym mógł ją zabrać i pojechałem do domu mamy Nicole. Zapukałem jednak nikt nie otworzył. Powtórzyłem czynność i znowu nic. Postanowiłem, że sam wejdę do środka. Drzwi były otwarte.
- Nicole? - zawołałem. Nic zero reakcji. Poszedłem na górę do jej pokoju. - Matko Nicole co się dzieje? - zapytałem widząc ją zapłakaną.
http://25.media.tumblr.com/tumblr_m7hrnqNFmc1ra3xijo1_500.gif- Zayn co Ty tu robisz? - otarła łzy i popatrzyła na mnie
- No jak zwykle przyjechałem do małej. Zapomniałaś?
- Tak. Przepraszam.
- Powiedz mi co się dzieje?
- Nic takiego. - widziałem, że skłamała
- Proszę Cię nie okłamuj mnie, bo znam Cię bardzo dobrze. - powiedziałem
- Matka powiedziała, że mam się wynosić, a ja nie mam gdzie się podziać. - znów się rozpłakała
- Co?! Ale jak to? - zapytałem
- Powiedziała, że nie chce kolejnego bachora utrzymywać.
- Jeżeli ona nie chce żeby Evelyn z Wami mieszkała to mogę ją zabrać z powrotem do Londynu. - zaproponowałem
- Zayn Ty nic nie rozumiesz. - powiedziała chowając twarz między dłońmi
- Czekaj czy Ty? - zapytałem
- Tak. Znowu jestem w ciąży. Zayn ja nie wiem co ja zrobię.
- Spokojnie. Pomogę Ci. Wprowadzisz się do mnie. - podszedłem do niej
- Ja nie mogę. Nie po tym jak Cię potraktowałam. - powiedziała spoglądając mi w oczy
- O czym Ty mówisz? Nic sobie nie przypominam. - udałem głupka na co Nicole się uśmiechnęła.

*dwa dni później*
- I co gotowa? - zapytałem Nicole biorąc ostatnią walizkę.
- Tak. - odpowiedziała bez wahania. Zaniosłem walizkę do auta i wróciłem po Evelyn.
- Nicole ja Cię bardzo przepraszam. - zatrzymała nas jej matka.
- Wiesz co ja Cię nie rozumiem. Najpierw nazywasz mnie szmatą i każesz się wynosić, a teraz mnie przepraszasz?! - odpowiedziała jej Nicole.
- Ja wiem. Źle zrobiłam. Jako Twoja matka nie powinnam była Ci tak powiedzieć.
- Wiesz co? Skoro nie chciałaś mnie ani Evelyn utrzymywać to wcale nie musiałaś mi proponować mieszkania z Tobą.
- Nicole proszę Cię zostań. - widziałem jak do oczu jej matki napływają łzy.
- Nie mamo. Nie będziesz musiała utrzymywać kolejnego bachora. - powiedziała Nicole i wyszła z małą. Ruszyłem zaraz za nią, ale zatrzymała mnie jej matka.
- Zayn proszę Cię opiekuj się nimi. - powiedziała pani Thomson łapiąc mnie za rękę.
- Oczywiście. Obiecuję pani nie zawieść. - powiedziałem i wyszedłem. Jechaliśmy na lotnisko w ciszy. Cały czas zastanawiałem się czy Nicole jest ze mną w ciąży.
- Zayn dużo zapłacisz za nadbagaż. - nagle wybiła mnie z rozmyślań.
- Czym Ty się przejmujesz? Przecież ja za to płacę. - uśmiechnąłem się do niej.
- Obiecuję, że wszystko Ci oddam. - powiedziała.
- Tylko mi nie mów, że chcesz iść do pracy? - zapytałem.
- No, a czemu nie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Jesteś w ciąży.
- Zayn i co z tego? Ciąża to nie choroba wiesz?
- Tak, ale i tak nie będziesz pracowała.
- I Ty niby będziesz mnie, małą i dziecko jak się urodzi utrzymywał?
- Tak, bo jestem Ci to winny za te wszystkie świństwa co Ci robiłem. Wiem, że nie ma już jakiejkolwiek szansy żebyśmy byli razem. Więc pozwól mi na to żebym Was utrzymywał.
- Dziękuje. - odpowiedziała swoim słodkim głosem. Widziałem, że chciała coś jeszcze powiedzieć, ale się zatrzymała. Po niespełna trzech godzinach lotu byliśmy w Londynie. Na lotnisko przyjechał po nas Harry.
- Cześć piękna. - przywitał się z Nicole.
- Hej Hazz. - również się z nim przywitała.
- O i jest również moja Evelyn. - powiedział biorąc małą na ręce. Mała jak zwykle ucieszyła się na jego widok.
- Daleko zaparkowałeś? - zapytałem.
- Nie, ale nie chce Was martwić.
- Co jest?
- Przed lotniskiem czeka masę paparazzich, reporterów i fanek. - odpowiedział. Niepewnie ruszyliśmy w stronę wyjścia i się zaczęło.
- Zayn czy Ty i Nicole wróciliście do siebie? - reporterzy cisnęli się na nas.
- Zayn to prawda, że Nicole spodziewa się Twojego dziecka? - skąd oni wiedzą, że ona jest w ciąży? Matko co to są za szpiedzy. Razem z Harry'm wpakowaliśmy walizki do jego samochodu. Nicole zapinała Evelyn w foteliku. Chwilę później ruszyliśmy. Oczywiście fanki zataranowały. Po pół godzinie udało nam się wyjechać spod lotniska. Dwadzieścia minut później byliśmy już pod domem. Wypakowaliśmy wszystkie walizki.
- Dzięki stary. - powiedziałem do Harry'ego.
- Nie ma za co. Pamiętaj, że wszyscy możemy na siebie liczyć. - powiedział wsiadając do auta. Odpalił silnik i odjechał. Wniosłem walizki do domu.
- Zayn ja naprawdę nie chce robić Ci kłopotu. - powiedziała Nicole gdy wniosłem ostatnią walizkę.
- Wcale nie robisz. Chodź pokażę Tobie i małej Wasz pokój. - zabrałem je obydwie na górę.
- Matko Zayn nie musiałeś. - gdy weszła do pokoju była zaskoczona.
- U mnie w pokoju też jest łóżeczko dla małej w razie gdybyś chciała odpocząć. Gdy urodzi się kolejne maleństwo to Evelyn zrobimy osobny pokój, a Ty będziesz z maluchem. - uśmiechnąłem się do niej.
- Nie wiem jak Ci dziękować. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek. W głębi duszy miałem nadzieję, że jeszcze będziemy razem. Zszedłem na dół po walizki i wniosłem je na górę do pokoju dziewczyn. Nicole jeszcze rozglądała się po pokoju. Widać było po niej, że była pełna podziwu. Chwilę później zeszliśmy do kuchni zrobić kolację.
- To może ja zrobię kolację. - zaproponowała Nicole.
- O nie, zapomnij. Ja zrobię jedzenie, a Ty ewentualnie zrób coś do picia. - powiedziałem. Kwadrans później już jedliśmy. Mała zajadała się kaszką, a my tostami.
- No to co Evelyn. Idziemy spać nie? - Nicole wzięła małą na ręce. Mała zaczęła płakać.
- Słuchaj skoro u mnie też jest łóżeczko dla Evelyn to niech śpi ze mną, a Ty odpocznij. - zaproponowałem.
- Nie, naprawdę nie trzeba. - protestowała.
- Evelyn co Ty na to żeby iść z tatą? - powiedziałem, a mała zaczęła radośnie klaskać w dłonie. Nicole nie miała innego wyjścia jak dać mi małą. Brunetka poszła do siebie, a ja z małą do mnie do pokoju. Bawiliśmy się do późna. W końcu mała zasnęła na mięciutkim dywanie. Wziąłem ją na ręce i włożyłem do łóżeczka po czym sam położyłem się na łóżku i zasnąłem.

*** oczami Nicole ***
Obudziłam się koło 10. Wzięłam szybki prysznic i po cichu weszłam do pokoju Zayn'a. Tak jak myślałam jeszcze spał. Spał tak słodko, że aż żal mi było go budzić. Na widok jego tak słodko śpiącego coś mnie ukuło. Coś się we mnie odezwało. W głębi duszy nadal go kocham, ale boję się mu to powiedzieć. Wzięłam małą na ręce i zeszłam z nią do kuchni. Postanowiłam zrobić jajecznicę.
- O co tak pachnie? - do kuchni wszedł Zayn.
- Matko! Musisz straszyć?
- Przepraszam. - zrobił smutną minę.
- Nic się nie stało. Usiądź zaraz będzie śniadanie. - uśmiechnęłam się do niego.
- O, a co będzie? - zapytał podbierając składniki.
- Nie podjadaj. - powiedziałam.
- No już dobra. - odpowiedział i usiadł. Zaczął bawić się z małą. Gdy patrzyłam na niego i Evelyn to znowu mnie coś zakuło. To chyba oznacza, że zakochuje się w nim od nowa i jeszcze bardziej.
- Matko co się ze mną dzieje. - powiedziałam do siebie.
- Nicole wszystko dobrze? - chwilę później obok mnie stanął Zayn.
- Tak. - uśmiechnęłam się.
- Na pewno? - chciał się jeszcze upewnić.
- Na pewno. - matko jak on się o mnie martwi. On naprawdę mnie kocha. Chwilę później śniadanie było już gotowe. - Smacznego. - powiedziałam podając mu jego porcję.
- Wzajemnie. - uśmiechnął się i zaczął jeść. Po 15 minutach zjedliśmy wszystko. Wkładałam talerze do zmywarki gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Ja otworze. - powiedział mulat i zniknął. - Perrie? Co Ty tu robisz? - usłyszałam jak Zayn wypowiada jej imię.
- Oh, Zayn jak dobrze Cię widzieć. - nie uwierzyłam, że to jej głos.

- Co Ty tu robisz? - zapytał ją po raz kolejny.
- O Nicole. - zdziwiła się gdy mnie zobaczyła.
- Zapytał Cię co Ty tu robisz. Mogłabyś chyba odpowiedzieć. - jej wizyta trochę mnie wkurzyła. Nie, trochę to za mało powiedziane. Nienawidzę jej za to co mi zrobiła.
- Nie Twój interes.
- Ej uspokójcie się oby dwie! - do naszej rozmowy wtrącił się Zayn.
- Zayn jakoś źle się czuję. Przyniósłbyś mi wody? - jej aktorstwo nie wychodziło, ale Zayn chyba dał się nabrać.
- Jasne, zaraz Ci przyniosę.
- Co Ty tu robisz? - zapytała mnie Perrie.
- Nie widać? Mieszkam. Lepiej powiedz co Ty tu robisz?
- A jak myślisz? Przyszłam tu żeby odzyskać Zayn'a.
- Ty ździro! - krzyknęłam.
- Ej co jest? - nagle przyszedł Zayn.
- Ty tego nie widzisz? Przecież ona dobrze się czuje tylko udaje. Przyszła tu po to żeby Cię odzyskać. - powiedziałam.
- Nicole nie przesadzaj. - odpowiedział.
- Wiesz co. Jesteście oboje siebie warci! - krzyknęłam i pobiegłam na górę. Czy on jest naprawdę taki głupi czy tylko takiego udaje? Jak mógł się na to nabrać.
- Mama. - Evelyn wdrapała się do mnie na kolana.
- Co słonko? - zapytałam ocierając łzy.
- Bawić. - zaśmiałam się. Wzięłam małą na dywan i zaczęłam się z nią bawić. Po chwili mała usnęła. Matko jaki to jest śpioch. Włożyłam ją do łóżeczka i akurat podsłuchałam kawałek rozmowy Zayn'a o Perrie.
- Zayn ja Cię kocham.
- Pomyślałaś, że ja nie kocham Ciebie?
- Zayn dalej możemy być razem. - cały czas Perrie mówiła 'Kocham Cię' i 'Chcę być z Tobą'. Znowu zaczęłam płakać.

*** oczami Zayn'a ***
- Wyjdź. - powiedziałem stanowczo do Perrie.
- Ale...
- Wyjdź i nie wracaj! - wyrzuciłem ją z domu. Zastanawiałem się czy pójść do pokoju Nicole. W końcu poszedłem. Zapukałem.
- Proszę. - usłyszałem i od razu wszedłem.
- Nicole co jest? - podszedłem do niej.
- Nic mi nie jest. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Wiesz co życzę Ci szczęścia z Perrie.
- Ale ja z nią nie chce być. Miałaś rację. Nie byłbym z nią, bo jej nie kocham. Kocham Ciebie.
- Zayn ja... - urwała.
- Tak?
- Ja chyba też Cię kocham. - odpowiedziała. Nie zastanawiając się dłużej wpiłem się w jej usta.
- Nawet nie wiesz ile na to czekałem. - powiedziałem mocno ją przytulając.

*** kilka miesięcy później ***
*** oczami Zayn'a ***
- Zaaaaaaaaaayn! - usłyszałem wołanie Nicole.
- C...Co się stało? - szybko wbiegłem do salonu.
- Zayn ja rodzę! - krzyknęła.
- Jest będę po raz drugi tatusiem.
- Zayn Ty kretynie ja rodzę! Zaraz będziesz odbierał poród jak nie zawieziesz mnie do szpitala!
- Nie chcę odbierać porodu! Gdzie masz spakowane rzeczy?
- W pokoju Evelyn. Są obok łóżeczka.
- Zaraz je przyniosę.
- Zayn pośpiesz się!
- Evelyn malutka chodź jedziemy do szpitala. - wziąłem torbę do ręki i małą na ręce i poszedłem do samochodu. Chwilę później wróciłem po Nicole. 

*** kilka godzin później ***
- Pan jest ojcem? - zapytał mnie starszy facet w fartuchu.
- T...Tak. - wyjąkałem.
- Gratuluję macie zdrowego synka. - lekarz poklepał mnie po ramieniu.
- Czy ja mogę zobaczyć Nicole?
- Ależ oczywiście. Tylko proszę jej nie przemęczać.
- Dziękuję. - odpowiedziałem i poszedłem do sali gdzie była Nicole. - Hej śpisz?
- Hej. - odpowiedziała podnosząc się na łokciach.
- Masz się nie przemęczać.
- Oj tam. - rzuciła. Do sali weszła pielęgniarka wraz z naszym synkiem. Podała go Nicole.
- Jaki on malutki. - powiedziałem głaszcząc go po główce.
- Zayn gdzie jest Evelyn?
- Jest na korytarzu razem z resztą. - nagle wszyscy weszli do dali Nicole.
- Hej. Jak się czujesz? - spytała Danielle.
- Jestem wykończona.
- To może przyjdziemy jutro. - oznajmił Liam.
- Nie, zostańcie.
- Nie będziemy Cię już więcej męczyć. - uśmiechnął się Harry.
- To do jutra. - rzuciła Eleanor.
- Do jutra.
- Nicole zanim ja też pójdę to chciałbym Cię o coś zapytać.
- O co? - zapytała.Uklęknąłem na jednym kolanie i wyciągnąłem małe pudełeczko.
- Nicole Thomson czy zostaniesz moją żoną?
- Tak. - po jej oczach spłynęły łzy. Wstałem zakładając pierścionek na jej palec.
- Kocham Cię. - wpiłem się w jej usta.
- Ja Ciebie też.

*** rok później ***
- Czy Ty Nicole Thomson bierzesz sobie tego o to mężczyznę za męża?
- Tak.
- Czy Ty Zayn'ie Malik'u bierzesz sobie tą o to kobietę za żonę?
- Tak.
- Możesz pocałować pannę młodą. - oznajmił ksiądz. Przysunąłem się bliżej Nicole i pocałowałem ją. Wszyscy zaczęli bić nam brawo.
- Kocham Cię nad życie. - szepnąłem Nicole na ucho.
- Zayn. - zaczęła gdy byliśmy w limuzynie.
- Hm.
- Obiecaj mi, że nigdy nas nie zostawisz i się nie zmienisz.
- Byłbym kompletnym kretynem gdybym Was zostawił. 
- Obiecujesz, że się nie zmienisz i nas nie zostawisz.
- Obiecuję. - pocałowałem ją. Tak o to zaczynam nowe życie. Mam żonę oraz dwójkę wspaniałych dzieci. Chcę aby tak zostało do końca moich dni.



******** KONIEC ********

4 komentarze:

  1. powiem tylee .. :** eeexxtraaaaaa!!!!!!!!!! kocham too cudownie napisanee :) zaynn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Popłakałam się :) Max . Zajebiste ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże to jest cudowne!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. ja mam na imie Ewelina. hahaha^^.. przypadek ? nie sondze xd.. ♥ piękne ♥

    OdpowiedzUsuń