Muzyka

sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 15


- Jade, bo ja... Ja chciałbym się zapytać czy pójdziesz ze mną na spacer? - wydusił z siebie patrząc w podłogę.
- Pewnie, że pójdę . Tylko nie teraz, bo jak widzisz mam trochę roboty. - wymusiłam uśmiech. Szczerze? Szczerze to liczyłam na coś więcej, że powie mi, że mnie kocha. Z resztą co ja się oszukuje. Pewnie i tak nic do mnie nie czuje.
- Dobra to ja idę. To co o której? O siódmej czy ósmej? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Niech będzie siódma. - powiedziałam chowając ciuchy do szafy.
- To do zobaczenia. - przytulił mnie i wyszedł. Czasami nie potrafię go zrozumieć.

*** oczami Louis'a ***

Znowu zrobiłem z siebie kretyna! Nie chwila, przecież ja nim jestem. Miałem powiedzieć Jade co do niej czuje, a nie zaprosić ją na spacer. Mam pewien pomysł, ale nie zrealizuje go sam. Muszę spotkać się z Kieran'em. Tylko jak ja to zrobię. Nie mam jego numeru ani nie wiem gdzie on mieszka.

*** oczami Jade ***

W co ja się ubiorę? Nie mam żadnych fajnych ciuchów ani nawet sukienki. Kurde. Czemu ja się tak tym aż tak przejmuje? Przecież to tylko spacer dwóch znajomych. Dlaczego znowu zakochałam się bez wzajemności? Co jest ze mną nie tak? Czy naprawdę jestem taka zła? Dobra koniec! Nie będę sobie tym głowy zawracać.
- Co na obiad? - spytałam brata wchodząc do kuchni.
- Zapiekanka. - odpowiedział dumnie, a ja się zaśmiałam.
- To już nie mogę się doczekać. - usiadłam przy stole.
- Co ci jest siostra? - spytał po krótkiej chwili.
- A co ma mi być? Nic mi nie jest.
- Jade znam cię zbyt dobrze i wiem, że coś cię gryzie.
- No, bo... Kit, bo... - schowałam twarz w dłoniach nie wiedząc co powiedzieć.
- Mycho. - Kit podszedł do mnie. - Co jest? Mów!
- Co ze mną jest nie tak? Co mają inne dziewczyny, a ja tego nie mam? Kit to tak bardzo boli. - przytuliłam się mocno do brata szlochając w jego ramię.
- Siostra wszystko jest z tobą w jak najlepszym porządku. Ty nie powinnaś zazdrościć innym dziewczyną i pytać co one mają, a ty tego nie masz. To one powinny zazdrościć tobie. Powiedz mi o co chodzi, o Louis'a? Coś ci zrobił?
- Tak o niego chodzi. Jednak nic mi nie zrobił. - odsunęłam się od brata i otarłam łzy, które dalej spływały po moim policzku.
- To powiedz mi o co chodzi.
- Chodzi o to, że znowu zakochałam się bez wzajemności. Głupia myślałam, że coś z tego będzie.
- Jade co on ci takiego powiedział?
- Zapytał się mnie czy pójdę z nim na spacer. Myślałam, że powie mi, że się we mnie zakochał, bo tak się przez chwile zająknął.
- Siostra, a pomyślałaś może o tym, że on chciał ci to powiedzieć tylko spanikował? - brat spojrzał na mnie. O tym to w sumie nie pomyślałam.
- Nie. - odpowiedziałam.
- No widzisz. - uśmiechnął się do mnie. - Zabierze ci na spacer i w końcu się przełamie i powie ci co do ciebie czuje. Więc głowa do góry i uśmiechnij się.
- Kit nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - przytuliłam się mocno do brata. Nie wiem jak on to robi, zastępuje mi matkę i ojca, jest moim bratem, a za razem najlepszym przyjacielem. Podziwiam go za to.
- Zejdę trochę z tematu. Powiesz mi o czym rozmawiałaś z Kieran'em? - spytał wracając do gotowania.
- Nie ważne. - spuściłam wzrok w dół. Głupio mi było, że nie chce mu powiedzieć, bo w końcu o wszystkim mu mówię.
- Dobrze w takim razie nie będę nalegał. - odwrócił się do mnie i uśmiechnął się. - Dean'owi powiedział prawie to samo. - dodał po krótkiej chwili. Widziałam po nim, że był ciekawy.
- Przyszedł do mnie i powiedział, że mnie kocha. - szepnęłam.
- Żartujesz?
- Nie. Powiedział, że był głupi i stracił najwspanialszą dziewczynę. Później powiedział, że mnie kocha oraz, że wie, że mnie stracił, ale będzie na mnie czekał i mnie pocałował. Kit co ja mam zrobić? Kocham zarówno Kieran'a jak i Louis'a.
- Jade ja nie mogę powiedzieć ci co masz zrobić, nie mogę też powiedzieć ci którego masz wybrać. Ty musisz to wiedzieć.
- Problem w tym, że ja nie wiem.
- Posłuchaj głosu swojego serca. - uśmiechnął się do mnie.
- Dziękuje braciszku. - podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. To dziwne, że tak wspaniały chłopak jak on nie znalazł jeszcze swojej drugiej połówki.
- Nie ma za co. Od tego ma się starszego brata.
- Tylko wiesz Kit moje serce nie mówi więc nie mogę usłyszeć jego głosu. - zażartowałam.
- Matko Jade! Ale ty zabawna jesteś. - wystawił mi język śmiejąc się.
- Zawołaj mnie jak będzie obiad. - krzyknęłam wdrapując się po schodach. W międzyczasie napisałam sms'a do Dean'a.

result-thumb



*** oczami Louis'a ***

Wszystko pięknie tylko jak ja znajdę Kieran'a. Przecież nie zadzwonię do Jade prosząc, by podała mi numer do Kieran'a.
- Cześć Louis. - nagle naprzeciw mnie stanął Dean.
- O cześć. Słuchaj gdzie mieszkacie? Mam sprawę do Kieran'a.
- Tutaj. - pokazał mi na dom po prawej. - Wolę nie wiedzieć jaka to sprawa. - dodał.
- Dzięki stary, a ty gdzie idziesz?
- Do Jade. Ma jakąś sprawę do mnie czy coś.
- Dobra to nie zatrzymuję cię. - uścisnąłem mu dłoń i ruszyłem do domu gdzie mieszka Kieran. Zadzwoniłem do drzwi i czekałem aż ktoś mi otworzy.
- Klucze zabiera się... - urwał brunet gdy mnie zobaczył.
- Cześć. Porozmawiamy? - spytałem.
- Jasne. Wejdź. - Kieran wpuścił mnie do środka i poprowadził do swojego pokoju. - A teraz mów co jest.
- Zrobiłem z siebie kretyna. Zamiast zapytać się Jade czy chce zostać moją dziewczyną i powiedzieć jej co do niej czuje, to  zapytałem ją czy chce pójść ze mną na spacer. - powiedziałem, a on się zaśmiał.
- Faktycznie zrobiłeś z siebie kretyna. - spojrzałem na niego wkurzony. - Spokojnie żartowałem tylko. Co chcesz z tym zrobić?
- Nie wiem. Liczyłem na to, że ty mi pomożesz.
- No to się trochę przeliczyłeś. - oznajmił. - Czekaj albo mam pomysł. Jesteś samochodem?- Nie, ale stąd do mnie jest niedaleko.
- Dobra to rusz się. - powiedział brunet wychodząc z pokoju.
- Co chcesz zrobić? - spytałem schodząc za nim po schodach
- Dowiesz się po drodze. Sean wychodzę!

*** oczami Jade ***

- Nie jedz tak szybko, bo się zakrztusisz i się udusisz. - upomniał mnie Kit po raz kolejny. 
- Wiem Kit, ale zaraz przyjdzie Dean. - powiedziałam nabierając kolejną porcję na widelec. 
- Nie mów z pełną buzią. Po co Dean ma przyjść?
- Muszę z nim pogadać i pomoże mi wybrać w co mam się ubrać. - w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Przecież ja mogę ci pomóc! - krzyknął kiedy poszłam otworzyć.
- Siema Kit. - Dean przywitał się z moim bratem.
- Dobra chodź. - pociągnęłam przyjaciela na górę.
- Mów o co chodzi. - powiedział kiedy weszliśmy do mojego pokoju.
- Louis zaprosił mnie na spacer. - oznajmiłam.
- To wspaniale! Czyli randka.
- To nie randka! Tylko spacer dwóch znajomych.
- Tak jasne, a ja na czole mam napisane osioł.
- To tylko spacer! - podeszłam do szafy. - Z resztą nie zanosi się na to by było coś więcej. - dodałam przebierając w sukienkach.
- A skąd to możesz wiedzieć? - spytał.
- Bo on traktuje mnie jak znajomą. - rzuciłam. - Która, ta czy ta? - spytałam przyjaciela pokazując mu dwie sukienki. 
- Tak sobie to tłumacz. Z reszta gdyby nie była to randka, to byś się tak nie szykowała. - zaśmiał się.
- Przestań! - rzuciłam w niego poduszką.
- Nie, bo to randka. - Dean bardzo lubi się kłócić. Nie skończy dopóki nie postawi na swoim.
- Uparty jak osioł. - tupnęłam nogą.
- Tak jak ty. - wystawił mi język. - I na twoim miejscu wybrałbym tą sukienkę. - podszedł do szafy i podał mi ciuch.
- Nie uważasz, że ona jest zbyt wyzywająca? - spytałam.
- Nie, a teraz ja idę, a ty szykuj się. - chłopak pożegnał się i wyszedł.

-----------------------------------------------
Hej :) Na początku i znowu Was najmocniej przepraszam. Wiecie ostatnie dni/miesiące były dla mnie dość trudne. Wiecie pewnie jak to było przed zakończeniem roku. Starałam się podciągnąć oceny w przedmiotach, które mi odchodzą i do tego miałam zagrożenie z angielskiego zawodowego, którego nie powinnam mieć. Do tego w międzyczasie zachorowała moja ciocia, która nie ma dzieci ani męża. Trafiła do szpitala, a gdy z niego wyszła ja jeździłam do niej po szkole i u niej nocowałam, bo bała się sama spać. Tydzień później znowu trafiła do szpitala i już z niego nie wyszła. Lekarze za późno zrobili jej operację, a gdy wzięli ją na stół operacyjny to nie zrobili jej szczegółowych badań takich jak EKG, by stwierdzić jaką narkozę powinni jej dać i dostała zawału, nie przeżyła go. Chociaż minął już miesiąc to ja dalej nie mogę się z tym pogodzić. Przepraszam, że Wam to piszę, ale chce być z Wami całkowicie szczera i chce żebyście wiedzieli dlaczego tak długo nic nie dodawałam niż mieli mnie pochopnie osądzać :) Kocham Was i nie zapomijcie :) CZYTASZ=KOMENTUJ ~ Kika xx

13 komentarzy:

  1. Świetny! Czekam na następny :) Całkowicie cie rozumiem i mam nadzieje, że następny będzie szybciej ;)) Pozdrawiam xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem tylko że warto było czekać cudny ;) Oby następny był szybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Louis ty debilu mogłeś jej od razu powiedzieć a nie spacerki wymyśla .. rozdział fajny proszę nie zawieszaj bloga proszę kocham -karolina

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest naprawdę boski, cudowny i w ogóle :3
    Kocham ten rozdział tak jak i całe opowiadanie.
    Z niecierpliwością czekam na następny.
    P.S. Weny życzę xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudowny. Pisz dalej, czekamy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny nie zawieszaj bloga proszę

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny :) Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  9. Swietny czekam na następny 💙💚💛💜

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny <3 Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Opowiadanie jest super. <3 W maju jednego dnia przeczytałam całe i dzisiaj mnie naszło i przeczytałam od nowa. Kocham to opowiadanie. Kiedy następny rozdział? I jeszcze chciałam zapytać ile w ogóle rozdziałów planujesz. Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Opowiadanie jak zawsze świetne xx:)

    +bardzo mi przykro z powodu cioci, trzymaj się xx

    OdpowiedzUsuń