- Jade, bo ja... Ja chciałbym się zapytać czy pójdziesz ze mną na spacer? - wydusił z siebie patrząc w podłogę.
- Pewnie, że pójdę . Tylko nie teraz, bo jak widzisz mam trochę roboty. - wymusiłam uśmiech. Szczerze? Szczerze to liczyłam na coś więcej, że powie mi, że mnie kocha. Z resztą co ja się oszukuje. Pewnie i tak nic do mnie nie czuje.
- Dobra to ja idę. To co o której? O siódmej czy ósmej? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Niech będzie siódma. - powiedziałam chowając ciuchy do szafy.
- To do zobaczenia. - przytulił mnie i wyszedł. Czasami nie potrafię go zrozumieć.
- Pewnie, że pójdę . Tylko nie teraz, bo jak widzisz mam trochę roboty. - wymusiłam uśmiech. Szczerze? Szczerze to liczyłam na coś więcej, że powie mi, że mnie kocha. Z resztą co ja się oszukuje. Pewnie i tak nic do mnie nie czuje.
- Dobra to ja idę. To co o której? O siódmej czy ósmej? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Niech będzie siódma. - powiedziałam chowając ciuchy do szafy.
- To do zobaczenia. - przytulił mnie i wyszedł. Czasami nie potrafię go zrozumieć.
*** oczami Louis'a ***
*** oczami Jade ***
- Co na obiad? - spytałam brata wchodząc do kuchni.
- Zapiekanka. - odpowiedział dumnie, a ja się zaśmiałam.
- To już nie mogę się doczekać. - usiadłam przy stole.
- Co ci jest siostra? - spytał po krótkiej chwili.
- A co ma mi być? Nic mi nie jest.
- Jade znam cię zbyt dobrze i wiem, że coś cię gryzie.
- No, bo... Kit, bo... - schowałam twarz w dłoniach nie wiedząc co powiedzieć.
- Mycho. - Kit podszedł do mnie. - Co jest? Mów!
- Co ze mną jest nie tak? Co mają inne dziewczyny, a ja tego nie mam? Kit to tak bardzo boli. - przytuliłam się mocno do brata szlochając w jego ramię.
- Siostra wszystko jest z tobą w jak najlepszym porządku. Ty nie powinnaś zazdrościć innym dziewczyną i pytać co one mają, a ty tego nie masz. To one powinny zazdrościć tobie. Powiedz mi o co chodzi, o Louis'a? Coś ci zrobił?
- Tak o niego chodzi. Jednak nic mi nie zrobił. - odsunęłam się od brata i otarłam łzy, które dalej spływały po moim policzku.
- To powiedz mi o co chodzi.
- Chodzi o to, że znowu zakochałam się bez wzajemności. Głupia myślałam, że coś z tego będzie.
- Jade co on ci takiego powiedział?
- Zapytał się mnie czy pójdę z nim na spacer. Myślałam, że powie mi, że się we mnie zakochał, bo tak się przez chwile zająknął.
- Siostra, a pomyślałaś może o tym, że on chciał ci to powiedzieć tylko spanikował? - brat spojrzał na mnie. O tym to w sumie nie pomyślałam.
- Nie. - odpowiedziałam.
- No widzisz. - uśmiechnął się do mnie. - Zabierze ci na spacer i w końcu się przełamie i powie ci co do ciebie czuje. Więc głowa do góry i uśmiechnij się.
- Kit nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - przytuliłam się mocno do brata. Nie wiem jak on to robi, zastępuje mi matkę i ojca, jest moim bratem, a za razem najlepszym przyjacielem. Podziwiam go za to.
- Zejdę trochę z tematu. Powiesz mi o czym rozmawiałaś z Kieran'em? - spytał wracając do gotowania.
- Nie ważne. - spuściłam wzrok w dół. Głupio mi było, że nie chce mu powiedzieć, bo w końcu o wszystkim mu mówię.
- Dobrze w takim razie nie będę nalegał. - odwrócił się do mnie i uśmiechnął się. - Dean'owi powiedział prawie to samo. - dodał po krótkiej chwili. Widziałam po nim, że był ciekawy.
- Przyszedł do mnie i powiedział, że mnie kocha. - szepnęłam.
- Żartujesz?
- Nie. Powiedział, że był głupi i stracił najwspanialszą dziewczynę. Później powiedział, że mnie kocha oraz, że wie, że mnie stracił, ale będzie na mnie czekał i mnie pocałował. Kit co ja mam zrobić? Kocham zarówno Kieran'a jak i Louis'a.
- Jade ja nie mogę powiedzieć ci co masz zrobić, nie mogę też powiedzieć ci którego masz wybrać. Ty musisz to wiedzieć.
- Problem w tym, że ja nie wiem.
- Posłuchaj głosu swojego serca. - uśmiechnął się do mnie.
- Dziękuje braciszku. - podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. To dziwne, że tak wspaniały chłopak jak on nie znalazł jeszcze swojej drugiej połówki.
- Nie ma za co. Od tego ma się starszego brata.
- Tylko wiesz Kit moje serce nie mówi więc nie mogę usłyszeć jego głosu. - zażartowałam.
- Matko Jade! Ale ty zabawna jesteś. - wystawił mi język śmiejąc się.
- Zawołaj mnie jak będzie obiad. - krzyknęłam wdrapując się po schodach. W międzyczasie napisałam sms'a do Dean'a.
- Nie. - odpowiedziałam.
- No widzisz. - uśmiechnął się do mnie. - Zabierze ci na spacer i w końcu się przełamie i powie ci co do ciebie czuje. Więc głowa do góry i uśmiechnij się.
- Kit nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - przytuliłam się mocno do brata. Nie wiem jak on to robi, zastępuje mi matkę i ojca, jest moim bratem, a za razem najlepszym przyjacielem. Podziwiam go za to.
- Zejdę trochę z tematu. Powiesz mi o czym rozmawiałaś z Kieran'em? - spytał wracając do gotowania.
- Nie ważne. - spuściłam wzrok w dół. Głupio mi było, że nie chce mu powiedzieć, bo w końcu o wszystkim mu mówię.
- Dobrze w takim razie nie będę nalegał. - odwrócił się do mnie i uśmiechnął się. - Dean'owi powiedział prawie to samo. - dodał po krótkiej chwili. Widziałam po nim, że był ciekawy.
- Przyszedł do mnie i powiedział, że mnie kocha. - szepnęłam.
- Żartujesz?
- Nie. Powiedział, że był głupi i stracił najwspanialszą dziewczynę. Później powiedział, że mnie kocha oraz, że wie, że mnie stracił, ale będzie na mnie czekał i mnie pocałował. Kit co ja mam zrobić? Kocham zarówno Kieran'a jak i Louis'a.
- Jade ja nie mogę powiedzieć ci co masz zrobić, nie mogę też powiedzieć ci którego masz wybrać. Ty musisz to wiedzieć.
- Problem w tym, że ja nie wiem.
- Posłuchaj głosu swojego serca. - uśmiechnął się do mnie.
- Dziękuje braciszku. - podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. To dziwne, że tak wspaniały chłopak jak on nie znalazł jeszcze swojej drugiej połówki.
- Nie ma za co. Od tego ma się starszego brata.
- Tylko wiesz Kit moje serce nie mówi więc nie mogę usłyszeć jego głosu. - zażartowałam.
- Matko Jade! Ale ty zabawna jesteś. - wystawił mi język śmiejąc się.
- Zawołaj mnie jak będzie obiad. - krzyknęłam wdrapując się po schodach. W międzyczasie napisałam sms'a do Dean'a.
*** oczami Louis'a ***
- Cześć Louis. - nagle naprzeciw mnie stanął Dean.
- O cześć. Słuchaj gdzie mieszkacie? Mam sprawę do Kieran'a.
- Tutaj. - pokazał mi na dom po prawej. - Wolę nie wiedzieć jaka to sprawa. - dodał.
- Dzięki stary, a ty gdzie idziesz?
- Do Jade. Ma jakąś sprawę do mnie czy coś.
- Dobra to nie zatrzymuję cię. - uścisnąłem mu dłoń i ruszyłem do domu gdzie mieszka Kieran. Zadzwoniłem do drzwi i czekałem aż ktoś mi otworzy.
- Klucze zabiera się... - urwał brunet gdy mnie zobaczył.
- Cześć. Porozmawiamy? - spytałem.
- Jasne. Wejdź. - Kieran wpuścił mnie do środka i poprowadził do swojego pokoju. - A teraz mów co jest.
- Zrobiłem z siebie kretyna. Zamiast zapytać się Jade czy chce zostać moją dziewczyną i powiedzieć jej co do niej czuje, to zapytałem ją czy chce pójść ze mną na spacer. - powiedziałem, a on się zaśmiał.
- Faktycznie zrobiłeś z siebie kretyna. - spojrzałem na niego wkurzony. - Spokojnie żartowałem tylko. Co chcesz z tym zrobić?
- Nie wiem. Liczyłem na to, że ty mi pomożesz.
- No to się trochę przeliczyłeś. - oznajmił. - Czekaj albo mam pomysł. Jesteś samochodem?- Nie, ale stąd do mnie jest niedaleko.
- Dobra to rusz się. - powiedział brunet wychodząc z pokoju.
- Co chcesz zrobić? - spytałem schodząc za nim po schodach
- Dowiesz się po drodze. Sean wychodzę!
*** oczami Jade ***
- Nie jedz tak szybko, bo się zakrztusisz i się udusisz. - upomniał mnie Kit po raz kolejny.
- Wiem Kit, ale zaraz przyjdzie Dean. - powiedziałam nabierając kolejną porcję na widelec.
- Nie mów z pełną buzią. Po co Dean ma przyjść?
- Muszę z nim pogadać i pomoże mi wybrać w co mam się ubrać. - w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Przecież ja mogę ci pomóc! - krzyknął kiedy poszłam otworzyć.
- Siema Kit. - Dean przywitał się z moim bratem.
- Dobra chodź. - pociągnęłam przyjaciela na górę.
- Mów o co chodzi. - powiedział kiedy weszliśmy do mojego pokoju.
- To wspaniale! Czyli randka.
- Tak jasne, a ja na czole mam napisane osioł.
- To tylko spacer! - podeszłam do szafy. - Z resztą nie zanosi się na to by było coś więcej. - dodałam przebierając w sukienkach.
- A skąd to możesz wiedzieć? - spytał.
- Bo on traktuje mnie jak znajomą. - rzuciłam. - Która, ta czy ta? - spytałam przyjaciela pokazując mu dwie sukienki.
- Tak sobie to tłumacz. Z reszta gdyby nie była to randka, to byś się tak nie szykowała. - zaśmiał się.
- Przestań! - rzuciłam w niego poduszką.
- Nie, bo to randka. - Dean bardzo lubi się kłócić. Nie skończy dopóki nie postawi na swoim.
- Tak jak ty. - wystawił mi język. - I na twoim miejscu wybrałbym tą sukienkę. - podszedł do szafy i podał mi ciuch.
- Nie uważasz, że ona jest zbyt wyzywająca? - spytałam.
- Nie, a teraz ja idę, a ty szykuj się. - chłopak pożegnał się i wyszedł.
-----------------------------------------------
Hej :) Na początku i znowu Was najmocniej przepraszam. Wiecie ostatnie dni/miesiące były dla mnie dość trudne. Wiecie pewnie jak to było przed zakończeniem roku. Starałam się podciągnąć oceny w przedmiotach, które mi odchodzą i do tego miałam zagrożenie z angielskiego zawodowego, którego nie powinnam mieć. Do tego w międzyczasie zachorowała moja ciocia, która nie ma dzieci ani męża. Trafiła do szpitala, a gdy z niego wyszła ja jeździłam do niej po szkole i u niej nocowałam, bo bała się sama spać. Tydzień później znowu trafiła do szpitala i już z niego nie wyszła. Lekarze za późno zrobili jej operację, a gdy wzięli ją na stół operacyjny to nie zrobili jej szczegółowych badań takich jak EKG, by stwierdzić jaką narkozę powinni jej dać i dostała zawału, nie przeżyła go. Chociaż minął już miesiąc to ja dalej nie mogę się z tym pogodzić. Przepraszam, że Wam to piszę, ale chce być z Wami całkowicie szczera i chce żebyście wiedzieli dlaczego tak długo nic nie dodawałam niż mieli mnie pochopnie osądzać :) Kocham Was i nie zapomijcie :) CZYTASZ=KOMENTUJ ~ Kika xx