Muzyka

niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 11

- Czego tu szukasz? - spytałam.
- Jade ja... - chciał coś powiedzieć, ale przerwałam mu.
- Wejdź. - wpuściłam go do środka. - Zaczekaj tu, a ja zaraz przyjdę.
- Okey. - odpowiedział chłopak. Poszłam na górę do swojego pokoju, by wziąć połowę materiałów dla niego. Po chwili już z nimi schodziłam na dół.
- Masz to dla Ciebie. - powiedziałam podając mu je.
- Co to? - spytał wyraźnie zdziwiony.
- To jest Twoja połowa materiałów, z tego masz zrobić pół projektu. - oznajmiłam.
- Ale Jade. - popatrzył na mnie.
- Nie ma żadnego ale. Louis, Mark potraktował mnie jak śmiecia, a Ty nawet nie zareagowałeś.
- Wiem Jade, za to Cię przepraszam. Zachowałem się jak idiota. Powinienem od razu mu dać w twarz.
- To nie o to chodzi, że miałeś mu dać w twarz tylko o to, że mogłeś mu coś powiedzieć. - powiedziałam ze spuszczoną głową.
- Przepraszam. - szepnął łapiąc mnie za rękę. Spojrzałam w jego oczy. Były przepełnione winą i smutkiem. Wtedy uległam.
- Ostatni raz. - tym razem to ja szepnęłam i uwolniłam rękę.
- Dziękuje. - powiedział uśmiechając się.
- Idziesz czy będziesz stał tu jak debil? - spytałam wspinając się po schodach. Tommo ściągnął buty oraz kurtkę i ruszył za mną.


***
- Nie wiem jak Tobie, ale mnie już się dzisiaj nie chce tego robić. Mam dość. - oznajmiłam odsuwając od siebie wszystkie książki i materiały.
- To co robimy? - spytał Louis składając cały bałagan.
- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami. - Ty jak chcesz to idź do domu, a ja to ogarnę.
- Mam lepszy pomysł. Razem tu posprzątamy, a później obejrzymy jakiś film. Co Ty na to? - spytał patrząc na mnie. Spodobał mi się ten pomysł.
- Okey. - uśmiechnęłam się di niego i wzięłam się za sprzątanie. Po chwili Louis dołączył do mnie. Po nie całych piętnastu minutach mieliśmy już wszystko posprzątane.
- To co oglądamy? - spytał, gdy byliśmy już w salonie.
- Wszystko byle nie komedię romantyczną. - oznajmiłam.
- Czemu nie komedię romantyczną? - popatrzył na mnie.
- Bo zawsze się na nich rozklejam? - miało wyjść jak stwierdzenie, jednak wyszło jak bym go o to pytała.
- To co powiesz na film "Mój przyjaciel Hachiko"?
- Nie. - powiedziałam stanowczo.
- No weź proszę.
- Ugh. No dobra. - zgodziłam się.


*** oczami Kit'a ***
- Dobra chłopaki zaraz wracam. - powiedziałem wstając z kanapy.
- Gdzie idziesz? - spytał Dean.
- Odę sprawdzić co z Jade. Czy się nie nudzi. - oznajmiłem.
- Stary nie uważasz, że trochę przesadzasz? - spytał Sean.
- Nie, nie uważam. Idę tylko zobaczyć czy jest w domu. - powiedziałem.
- Poczekaj pójdę z Tobą. Przy okazji podasz mi co było zadane. - Rzucił Kieran.
- No to rusz się.


***
- Jade jesteś? - spytałem ściągając kurtkę.
- Tak, tutaj. - powiedziała. Była w salonie. Poszedłem tam w raz z Kieran'em.
- Hej Ja... - rzucił Kieran, ale gdy zobaczył Louis'a to momentalnie zamilkł.
*** oczami Kieran'a ***
Kurwa wiedziałem. Zajebiście. Wiedziałem, że przez ten jebany projekt Jade z Louis'em ją stracę. Dlaczego byłem aż tak głupi? Czemu nie powiedziałem jej od razu co do niej czyje? Może nie wszystko stracone. Może, gdy się postaram to jeszcze będziemy razem.
- To ja będę się już zbierał. - z moich rozmyślań wyrwał mnie Louis. Tak, tak idź.
- Louis nie musisz iść. Oni zaraz sobie pójdą. - Jade poszła za nim do korytarza.
- I tam mam jeszcze parę spraw do załatwienia na mieście. - uśmiechnął się do niej zakładając kurtkę, a mnie momentalnie wzięło na wymioty. - Widzimy się jutro, tak? - spytał ją.
- Tak. - rzuciła Jade.
- W takim razie do jutra. - powiedział i zrobił coś co wyprowadziło mnie z równowagi. Pocałował ją w polik. Myślałem, że wybuchnę ze złości.


*** oczami Jade ***
Zatkało mnie. Najnormalniej w świecie mnie zatkało. Louis mnie pocałował w polik. Myślałam, że rozpłynę się z radości. Nie wiem czy Louis zrobił to specjalnie po to by rozzłościć Kieran'a czy z innego powodu. Lecz, gdy tylko się odwróciłam do Kieran'a to już wiedziałam. Momentalnie zrobiło mi się przykro. Chciało mi się płakać. Dlaczego? Nie wiem. Może dlatego, że naprawdę zakochałam się w Louis'ie. Gdy tylko spojrzałam na Kieran'a i zobaczyłam jego minę to wiedziałam, że Louis zrobił to specjalnie by go rozzłościć.
- Kieran mam dla Ciebie te... Jade co się stało? - spytał Kit, gdy zszedł na dół.
- N-nic. - powiedziałam łamliwym głosem.
- Na pewno? - dopytał.
- Tak. - odpowiedziałam. Poczekałam aż Kit z Kieran'em wyjdą i poszłam do siebie.


*** oczami Louis'a ***
Rozbawił mnie Kieran, gdy zobaczył, że razem z Jade oglądamy film. Jednak bardziej rozbawił mnie, gdy pocałowałem Jade w polik. Czemu to zrobiłem? Nie wiem. Na pewno nie zrobiłem tego by rozzłościć Kieran'a. Chociaż. Nie. Zrobiłem to dlatego, że... kurde, nie umiem do siebie dopuścić tej myśli, że... że zakochałem się w Jade. Jeszcze nigdy się tak nie czułem jak przy Jade. Miałem wiele dziewczyn, ale tak naprawdę tylko na jedną noc. To tylko moja wina, że wyrobiłem sobie taką reputację, a nie inną. To tylko moja wina, że jestem postrachem dla innych, ale postaram się zmienić dla Jade. Postaram się by była moja.

*** tydzień później ***

*** oczami Jade ***
Przez ten tydzień ja i Louis zbliżyliśmy się do siebie. Chyba. Przynajmniej ja to tak odbieram. Nawet jeśli nie to trudno, przyzwyczaiłam się do tego. Chociaż zauważyłam, że Kieran tak jakby zaczął się bardziej starać. Tak naprawdę to nie wiem czy jeszcze coś do niego czuje.
- Dobra Jade, skończ! Co będzie to będzie. - skarciłam się w myślach. Podeszłam do szafy zastanawiając się co mam dzisiaj ubrać. Po chwili wybrałam zestaw i poszłam do łazienki. Tam wykonałam poranną toaletę, ubrałam się i włosy spięłam w luźnego koka. Chwilę później byłam już w swoim pokoju. Schowałam do torby potrzebne na dzisiaj książki oraz zeszyty i zeszłam na dół. Kit'a nie było. Dziwne. Na stole w kuchni było tylko śniadanie i kartka od niego, że musiał wcześnie iść do szkoły. Dobrze, że idę sama. Przynajmniej nie będę szła z Kieran'em. Poszłam do korytarza i zaczęłam ubierać moje ukochane convers'y. Zarzucałam na siebie kurtkę, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Błagam tylko, żeby to nie był Kieran. - modliłam się w myślach podchodząc do nich. Otworzyłam je z zamkniętymi oczyma.
- Cześć śliczna. - otworzyłam oczy i zobaczyłam Louis'a. Chwila co? Czy on mnie nazwał "śliczna"?
- Błagam bez takich. - wpuściłam go do środka.
- Czemu? - spytał.
- Po co przyszedłeś? - zmieniłam temat.
- Po Ciebie.
- Po mnie? - wystrzeżyłam oczy.
- No tak, zbieraj się. - powiedział biorąc moją torbę. Zakluczyłam dom i poszłam za Louis'em. Wzięłam od niego moją torbę i poszliśmy.
- Ja może pójdę sama. - powiedziałam, gdy zobaczyłam James'a. Louis pokiwał tylko przecząco głową.
- Cześć Jade. - rzucił James.
- Hej. - powiedziałam nieśmiało. - Louis ja może jednak pójdę sama. Jeszcze ktoś ze szkoły nas razem zobaczy i będziesz miał nieprzyjemności.
- Przestań, okey? - popatrzył na mnie uśmiechając się. Odwzajemniłam uśmiech.
- Jade. - zatrzymał nas James.
- Tak? - szepnęłam.
- Posłuchaj. Przepraszam Cię za to, że byłem dla Ciebie taką świnią. Teraz tego żałuje.
- Nic się nie stało. - uśmiechnęłam się. - Przyzwyczaiłam się do tego.
- Przepraszam. - szepnął patrząc mi w oczy.
- W porządku. - uśmiechnęłam się do siebie.
- Ekhm. - usłyszeliśmy dość głośne odchrząknięcie Louis'a.
- Stary nie wkurzaj się tak. Przecież Ci jej nie odbiję. - zaśmiał się James, natomiast Louis spalił buraka. Popatrzyłam na chłopaka i zaśmiałam się cicho.


***
Połowa lekcji minęła mi dość szybko. Zdziwiłam się, że nawet na chemii uważałam. Nawet zarobiłam piątkę. Co się ze mną stało? Może Louis tak na mnie działa. Nie, na pewno nie. Weszłam do sali z angielskiego kładąc książkę i zeszyt na ławce. Po chwili do sali wszedł Louis James i Mark oraz reszta klasy. No tak, zapomniałam, że mamy jeszcze razem lekcje. Louis podszedł do ławki gdzie siedziałam. Instynktownie wzięłam książkę oraz zeszyt i wstałam.
- Siedź. - Tommo mnie zatrzymał.
- Przecież... - chciałam odpowiedzieć.
- Błagam nie zachowuj się jak dziecko. Siedzisz tutaj razem ze mną. - powiedział stanowczo.
- Skoro tak chcesz. - uśmiechnęłam się do niego. Spojrzałam na Dean'a. Był zdziwiony, że Louis mnie nie wywalił tylko zatrzymał. Z resztą ja też byłam w ciężkim szoku.
- Zdenerwowana? - spytał po chwili ciszy.
- A czym mam być zdenerwowana? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Dzisiaj babka poda nam oceny z projektu i to jest nasza ostatnia lekcja dzisiaj. - oznajmił.
- Zapomniałam o tym. - powiedziałam smutnym głosem na co Tommo się zaśmiał.
- Cisza. - powiedziała ostro nauczycielka. - Zapewne chcecie poznać oceny z projektu. No i poznacie je. - przerwała, a ja zaczęłam się wiercić i obgryzać paznokcie.
- Nie denerwuj się. Będzie dobrze. - Louis złapał mnie za rękę uśmiechając się. Zaskoczył mnie. W duchu nie byłam już zdenerwowana tylko skakałam z radości.
- Swoje oceny będziecie mogli poznać dopiero o piętnastej. Zostanie wywieszona lista z Waszymi ocenami. Mogę tylko powiedzieć, że nie ma rewelacji. Są tylko dwie najlepsze prace. - oznajmiła. Super, jeszcze tylko trzy godziny. Teraz tym bardziej się nie skupie.

-----------------------------------------------------------------
Nareszcie się doczekaliście :) Przepraszam za tak długą nieobecność ;x Jeśli dalej tak ze mną będzie to po prostu napiszę Wam jak chciałam aby to opowiadanie wyglądało. W skrócie Wam napiszę :) Wybaczcie mi :) Jeśli macie do mnie jakieś pytania bądź chcecie mieć ze mną kontakt to zapraszam na ASK CZYTASZ=KOMENTUJ ~Kika

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 10

*** dwa dni później ***
- Jade możemy porozmawiać? - na przerwie podszedł do mnie Louis.
- Umm no jasne. - odpowiedziałam bez wahania.
- Chodź. - pociągnął mnie na zewnątrz.
- To o czym chciałeś rozmawiać? - spytałam, gdy on oparł się o mur.
- No, bo ten... Jade ja... Kurde nie wiem jak to powiedzieć. - szepnął.
- Powiedz to normalnie. - uśmiechnęłam się do niego.
- Jade ja się w Tobie zakochałem. - oznajmił, a mnie zatkało.
- Louis j...ja nie wiem co mam powiedzieć.
- Okey. Rozumiem. Nie czujesz tego samego. Wiem byłem skończonym kutasem w stosunku do Ciebie. Wystarczy, że powiesz nie i dam Ci spokój. - powiedział patrząc na swoje buty. Zszokowała mnie jego wypowiedź.
- Louis ja też się w Tobie zakochałam. - odparłam łapiąc go za rękę. Powoli zaczęliśmy się do siebie przybliżać. Wpatrywaliśmy się sobie w oczy, a nasze usta dzieliły centymetry.

*piiiiip piiiiip*
- Matko jaki dziwny sen. - powiedziałam sama do siebie wyłączając budzik. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy.

* oczami Louis'a *
- To co, dzisiaj się widzimy u Ciebie czy u mnie? - spytałem Jade?
- Louis ja nie wiem czy to jest dobry pomysł żebyśmy przychodzili do siebie robić ten projekt. Lepiej będzie, gdy podzielimy się na pół. - odpowiedziała.
- Jade dlaczego?
- J...ja się boję Ci to powiedzieć.
- Jade mów, przecież nic Ci nie zrobię.
- Louis ja się chyba w Tobie zakochałam. - szepnęła nie patrząc na mnie. Stanąłem jak wryty. Nie wiedziałem co mam zrobić, a tym bardziej co mam odpowiedzieć. Co prawda ja też chyba się w niej zakochałem. Jade widząc, że nic nie odpowiadam chciała odejść. Złapałem ją za ramię.
- Jade poczekaj. Ja też muszę Ci coś powiedzieć. Ja też się w Tobie zakochałem. - szepnąłem przybliżając się do niej.

*piiiiip piiiiip*
- Kurwa! - przetarłem oczy i wstałem z łóżka. Poszedłem do łazienki by się ogarnąć. Przez cały czas myślałem o tym cholernym śnie. Nie mogę się przecież zakochiwać w Jade. Kurwa. Może i zmieniłem do niej stosunek, ale na pewno się w niej nie zakochuje.

***
- Louis czy Ty w ogóle nas słuchasz? - spytał James wybijając mnie przy tym z rozmyślań.
- Co? Yyy tak, a o czym mówiliście? - popatrzyłem na nich.
- Już nie ważne. - rzucił Mark. - Idziemy zapalić?
- To Ty idź, a ja tylko zamienię dwa słowa z Tommo. - powiedział James. O czym on chce ze mną rozmawiać?
- Dobra. - wzruszył ramionami blondyn i odszedł.
- Stary co się z Tobą dzieje? - spytał, gdy Mark zniknął z naszego pola widzenia.
- Nic, a co się ma dziać? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Odkąd zacząłeś robić ten projekt z Jade to się zmieniłeś. Chodzisz zamyślony i nie kontaktujesz. - powiedział krzyżując ręce na piersi.
- Obiecaj mi tylko, że jeśli Ci powiem to nikt się nie dowie, a tym bardziej Mark. - oznajmiłem
- Louis możesz na mnie liczyć.
- Od początku naszego projektu z Jade zmieniłem o niej zdanie. Nie traktuje jej tak jak kiedyś. Wiesz dokuczanie i tak dalej. James ja chyba się w niej zakochuje. - ostatnie słowa wypowiedziałem szeptem.
- Ty żartujesz, prawda? - zaśmiał się, jednak widząc mój wyraz twarzy przestał.
- Nie, ja nie żartuje. - westchnąłem chowając twarz w dłoniach.
- Jesteś tego pewien?
- Ona mi się dzisiaj śniła. Śniło mi się, że Jade wyznała mi miłość. Ja jej później też wyznałem, przybliżyłem się do niej i nagle budzik zadzwonił. - opowiedziałem mu w wielkim skrócie ten sen. Błagam niech tylko nie palnie nic głupiego, bo tego pożałuje.
- Stary nie wiem co mam Ci powiedzieć, a tym bardziej doradzić. - odparł klepiąc mnie po ramieniu.
- Obiecaj, że Mark się nie dowie. - powiedziałem wstając.
- Masz moje słowo.

***oczami Mark'a***
Co tak długo James zamienia z Louis'em te dwa słowa. Dlaczego ja nie mogłem być przy tym? Chuj. Nie chce nawet wiedzieć o czym rozmawiają. Kurwa co ja pierdole? Przecież chce wiedzieć. Wróciłem się i stanąłem za murem tak aby mnie nie zauważyli, a ja żebym usłyszał. Po nie długiej chwili słyszałem piąte przez dziesiąte. Chwilę później słyszałem coś o Jade, ale nie do końca wiem co.
- Obiecaj, że Mark się o tym nie dowie. - powiedział Louis.
- Masz moje słowo. - James. O czym kurwa nie mogę się dowiedzieć?!
- O czym nie mogę wiedzieć? - wyszedłem zza muru.
- O niczym. - powiedzieli równocześnie. Tak kurwa. Niby jesteśmy przyjaciółmi, a mają przede mną tajemnice.
- No okey. -  wzruszyłem ramionami na znak, że mnie to nie obchodzi, a tak naprawdę ciekawość zżerała mnie od środka. Mogę się założyć, że chodzi o Jade. Skoro nie chcą mi powiedzieć to zemszczę się.

*** oczami Jade ***
- Jade! Jade! Jesteś tutaj? - spytał Kieran wymachując mi rękami przed twarzą.
- Nie... To znaczy tak. - odpowiedziałam.
- Właśnie widać. - odparł.
- Co chcieliście ode mnie? - spytałam.
- Wpadliśmy na pomysł z chłopakami by pojechać razem pod namioty i chcemy wiedzieć co o tym sądzisz? - spytał Kit.
- Róbcie co chcecie. - odparłam. - Dean możemy porozmawiać?
- No jasne. - uśmiechnął się.
- Wy idźcie, a my Was dogonimy. - powiedziałam.
- To o czym chciałaś rozmawiać? - spytał, a ja poczekałam aż Kieran i Kit znikną z naszego pola widzenia.
- Dean mam problem. - powiedziałam do przyjaciela.
- Z Louis'em? - spytał.
- Tak, ale to zupełnie inny problem.
- W takim razie mów.
- Chodzi o to, że chyba zakochuje się w Louis'ie. - szepnęłam.
- Co? - spytał. Wyraźnie nie zrozumiał co do niego powiedziałam.
- To co usłyszałeś. Dean co ja mam zrobić. Zakochuje się w chłopaku, który jest dla mnie skończonym kutasem. - na końcu załamał mi się głos.
- Jade j...ja nie wiem co mam Ci powiedzieć. - powiedział przytulając mnie.
- Kolejny raz. Kolejny raz, kiedy zakochuje się w skończonym kretynie. - powiedziałam i kilka łe spłynęło po mich polikach.
- Wiem, że Cię to boli, ale Ty przecież nie wesz czy on nie czuje tego samego. - odparł ocierając moje łzy.
- Dean proszę Cię, że niby ktoś miałby zakochać się we mnie? Takie rzeczy to tylko w bajkach. Dobra chodź, bo chłopaki zaczną się martwić. - powiedziałam. Dean skinął tylko potwierdzająco głową i poszliśmy.

*** oczami Mark'a ***
Powoli Louis i James zaczynają mnie wkurwiać. Stanie im się coś jak powiedzą mi o czym rozmawiają? Nie chce się mścić, ale chyba będę musiał.
- O czym rozmawiacie? - spytałem ich, gdy zobaczyłem, że znowu rozmawiają między sobą.
- O niczym. - odpowiedział James. Tak o niczym. Jasne.
- Czemu mi nie chcecie powiedzieć?! Przecież trzymamy się razem!
- Po pierwsze nie krzycz, a po drugie są rzeczy, o których Ty nie musisz wiedzieć. - oznajmił Louis.
- Chodzi o Jade, zgadłem?
- Co? - powiedzieli równocześnie.
- Rozmawiacie między sobą o Jade! - rzuciłem.
- Nie, nie rozmawiamy o niej. - powiedział Louis.
- Zdaje Ci się. Rozmawiamy o szkole. - James.
- Tak jasne. Za chuja to róbcie sobie kogoś innego, a nie mnie!
- Stary nie unoś się tak. - rzucił James. Miałem ochotę mu za kurwić, ale powstrzymałem się. Zobaczyłem, że Jade idzie w naszą stronę. No to się trochę zemścimy.
- Siema sieroto. - powiedziałem, gdy była wystarczająco blisko.
- Do mnie to było?
- No chyba nie do mnie. Skończ tak przynudzać Louis'owi na tym Waszym projekcie, bo biedny się skarży.
- Skończ. - szepnął Louis.
- Co skończ? Taka prawda. No tak w końcu biedota taka jest.
- Jesteś chujem Mark. - pokazała na mnie. - A Ty Louis... Brak mi na Ciebie słów. - powiedziała i uciekła z załzawionymi oczami.
- Coś Ty kurwa najlepszego zrobił?! - krzyknął na mnie Louis.
- Ja? Ja Ci tylko przysługę zrobiłem. - uśmiechnąłem się.
- Jade ma racje, jesteś chujem! Dostałbyś w mordę, ale szkoda mi na Ciebie pięści. - oznajmił odchodząc razem z James'em.

*** oczami Jade ***
Przyzwyczaiłam się, że jestem traktowana inaczej, bo nie mam rodziców, ale nigdy nikt nie upokorzył mnie tak jak Mark. Mógł mu Louis coś powiedzieć. Zapomniałam. Przecież Louis'owi jest wszystko jedno, gdy robimy razem ten projekt. Koniec! Ja zrobię sama połowę projektu i Louis niech też zrobi. Dlaczego tylko ja mam takiego pecha w życiu?
- Jestem! - powiedziałam kładąc torbę na podłogę i zaczynając ściągać buty.
- Już jesteś? - spytał Kit z kuchni.
- Tak, a co w tym dziwnego? - usiadłam przy stole i patrzyłam jak mój brat gotuje.
- No, bo miałaś być za godzinę.
- Odwołali nam ostatnią lekcje.
- A chyba, że tak.
- Co na obiad? - zmieniłam temat.
- Dowiesz się jak będziesz miała na talerzu. - uśmiechnął się do mnie.
- Ugh. - przewróciłam oczami. Po dziesięciu minutach Kit podał mi talerz z jedzeniem. - Ty nie jesz? - spytałam, gdy zobaczyłam, że sobie nie nałożył.
- Nie, bo idę do chłopaków. - odpowiedział.
- Ale nie robię projektu z Louis'em.
- I tak się z nimi umówiłem. - powiedział całując mnie w czoło. Po trzydziestu minutach od wyjścia Kit'a usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i w nich stanął Louis.

----------------------------------------------
Z góry przepraszam, że tak długo czekaliście, ale albo brak weny albo chęci ;x Zastanawiam się nad całkowitym zawieszeniem bloga z tego powodu :( Dobra nie zanudzam :) Kocham Was i jak CZYTASZ=KOMENTUJ ~ Kika