Kochani przeczytajcie notkę pod rozdziałem :)
Po woli zbliża się siódma. Z tego całego stresu boli mnie brzuch. Jeszcze nigdy tak nie miałam. Kurde czym ja się tak przejmuję? Przecież to tylko spacer dwóch znajomych. Podeszłam do lustra, aby wykonać ostatnie poprawki. Może nie powinnam iść w tej sukience, ona jest zbyt poważna na spacer. Dziwnie w niej wyglądam. Zdecydowanie powinnam się przebrać. Nagle rozległo się pukanie do drzwi mojego pokoju.

- Jak ci idą przygotowania? - do mojego pokoju wszedł Kit.
- Dobrze. - odpowiedziałam wychodząc z szafy z drugą sukienką w ręku.
- Po co ci ona? - spytał mój brat.
- Muszę się przebrać. - oznajmiłam.
- Dlaczego? Przecież w tej sukience co masz na sobie wyglądasz fantastycznie.
- Ona jest zbyt poważna jak na spacer.
- Przestań się wygłupiać! Zrobisz wrażenie na Louis'ie.
- Myślisz?
- Nie, ja to wiem.
- Mówisz tak, bo jesteś moim bratem i mówisz tak, aby nie było mi smutno.
- Wcale nie. - podszedł do mnie i zabrał mi sukienkę, którą miałam w ręku. - A teraz złaź na dół, bo zaraz będzie po ciebie Tommo.
- Ale jesteś wredny. - zbeształam go wzrokiem.
- Ale z ciebie maruda. - spojrzał na mnie.
- Ja jestem marudą?
- Owszem, jesteś marudą.
- Ciekawe, ciekawe... Możesz mówić dalej. - podparłam głowę ręką i udałam zaciekawioną, wtedy go to wkurza.
- Skończ. Wiesz, że takie coś mnie wkurza. - usiadł naprzeciwko mnie.
- Wiem, ale muszę się jakoś odstresować.
- I musisz akurat na mnie?
- Tak.
- Co cię tak stresuje?
- Ten spacer.
- Ty sobie chyba żartujesz? - popatrzył na mnie zdziwiony.
- Nie. Mówię całkiem poważnie.
- Głupia jesteś. - zaśmiał się.
*** oczami Louis'a ***
- Kieran stary słuchaj jest misja. - powiedziałem, gdy podszedł bliżej.
- Jaka?
- Przywieziesz Jade?
- A co z tego będę miał?
- Satysfakcje, że mi pomogłeś.
- W zasadzie to z tym przywiezieniem jest problem.
- Jaki?
- Zapomniałeś, że nie mam prawka? - no tak faktycznie o tym zapomniałem. - Słuchaj mogę ją przyprowadzić, stąd do Jade nie ma daleko.
- Dobra to przyprowadź ją, proszę.
- Okej, będziemy za pół godziny. - oznajmił i poszedł. Zacząłem sprawdzać czy niczego nie brakuje i czy wszystko jest tak jak ma być.
*** oczami Kieran'a ***
Zgodziłem się pomóc Louis'owi w tym wszystkim. Wiem, że on ją kocha, dlatego Jade będzie z nim szczęśliwa. Boli mnie ta cała sytuacja, ale straciłem swoją szansę i teraz mam tego nauczkę. Pomimo tego wszystkiego ja będę na nią czekał. Po kilku minutach byłem pod domem Kit'a i Jade. Zadzwoniłem i otworzyła mi ona. Wyglądała tak pięknie.
- Hej Kieran, Kit jest na górze. - ocknąłem się, gdy się przywitała.
- Hej, w zasadzie przyszedłem do ciebie. - oznajmiłem.
- Do mnie? - spytała. - Ale ja zaraz wychodzę. - dodała po chwili.
- Zauważyłem, ale nie zajmę ci dużo czasu. Chodź. - wyciągnąłem do niej rękę.
- Kieran to nie jest dobry pomysł. Nie teraz, nie dzisiaj.
- Proszę cię, to dla mnie naprawdę bardzo ważne. Muszę ci coś pokazać. - wyciągnąłem do niej rękę.
- No dobra, ale tylko na chwilę. - powiedziała biorąc kurtkę. Po dziesięciu minutach byliśmy prawie na miejscu.
- Kieran po co mnie tu prowadzisz? - spytała widząc, że prowadzę ją w moje i jej ulubione miejsce.
- Zobaczysz. - odparłem. - A teraz proszę cię zamknij oczy i podaj mi rękę.
- Po co? Co ty chcesz zrobić?
- Proszę zrób to. - poprosiłem jeszcze raz. Jade nie chętnie podała mi rękę i zamknęła oczy. Ruszyliśmy dalej.
***oczami Jade***
Kieran totalnie mnie zaskoczył kiedy poprosił mnie o zamknięcie oczu i podanie ręki. Zrobiłam to o co mnie poprosił. Chłopak objął mnie w tali i ruszyliśmy dalej. Zastanawia mnie to co on kombinuje. Nie szliśmy długo, w pewniej chwili zatrzymaliśmy się. Nie czułam jego ręki na mojej tali, ani nie czułam, że jest blisko.
- Kieran. - zawołałam przyjaciela. Nie otrzymałam odpowiedzi. - Kieran mogę już otworzyć oczy? - i znowu cisza. - Kieran no! - nie czekałam dalej na jego odpowiedź tylko otworzyłam oczy, aby odszukać przyjaciela. Nie zastałam go tam. Jednak jedyne co zobaczyłam to pięknie ustrojone miejsce, w które tak bardzo lubię przychodzić. Wszędzie były świeczki, a na samym środku stał ustrojony stolik dla dwóch osób. Odwróciłam się kiedy usłyszałam kroki. Moim oczom ukazał się Louis z bukietem kwiatów.
- Ślicznie wyglądasz. - oznajmił podając mi bukiet i całując w polik. Nie umiałam w tym momencie wydusić z siebie żadnego słowa. Jedyne co umiałam to uśmiechnąć się do szatyna. Chłopak obiął mnie w tali i poprowadził do stolika. Usiedliśmy przy nim. - Dlaczego nic nie mówisz? - spytał chłopak. - Nie podoba ci się, prawda?
- Wręcz przeciwnie. - przełamałam się. - Po prostu jestem zaskoczona. Jest idealnie. - uśmiechnęłam się, chłopak odwzajemnił uśmiech.
- Cieszę się, że ci się podoba. - Tommo sięgnął po mój kieliszek żeby nalać mi szampana.
- Louis ja nie piję. - przypomniałam.
- Spokojnie jest bezalkoholowy. - zaśmiał się.
- Ile pracy musiałeś w to włożyć. - powiedziałam rozglądając się.
- Miałem pomocnika. - oznajmił.
- Yhm. To wiele wyjaśnia.
- Przepraszam na chwilę. - wstał od stołu i podszedł do radia włączając muzykę. - Wiem, że to mało romantyczne...
- Jest okej. - przerwałam mu. Poczułam, że się rumienię.
- Uwielbiam kiedy się rumienisz. - powiedział z uśmiechem. Uwielbiam go, uwielbiam jego głos, jego uśmiech, jego całego. Matko co się że mną dzieję.
- Czyli Kieran był twoim wspólnikiem. - zaczęłam kiedy skończyliśmy jeść.
- Gdzie tam od razu wspólnikiem. Po prostu mi pomagał.
- To czyli był wspólnikiem.
- Lubisz postawić na swoim, prawda?
- Ja? Skądże.
- Znowu to robisz. - rzucił.
- Co takiego? - spytałam.
- Rumienisz się. - odpowiedział.
- Bo... Bo jest mi ciepło. - chłopak zaśmiał się. Siedzieliśmy w ciszy, gdy nagle zaczęła lecieć moja ulubiona piosenka Ed'a Sheeran'a [klik piosenka]. Zaczęłam kołysać się w jej rytm.
- Zatańczymy? - przede mną stanął Tommo z wyciągniętą ręką.
- Chętnie. - odeszliśmy od stołu. Chłopak objął mnie w tali i powoli zaczęliśmy kołysać się w rytm piosenki. Co jakiś czas patrzyliśmy sobie w oczy.
- Jaki ja byłem głupi. - szepnął.
- Słucham? - spytałam nie wiedząc o co mu chodzi.
- Byłem głupi, że wcześniej nie zauważyłem jaka jesteś cudowna. - zatkało mnie lecz w duszy skakałam z radości.
- Louis przestań, było minęło.

- No powiedz to w końcu. - powiedziałam.
- Słucham?
- Matko. Czy ja powiedziałam to na głos?
- Tak. - chłopak zaśmiał się.
- Lo... Lou... Louis ja przepraszam. Mam taką wadę, że nie wiem kiedy mam się ugryźć w język. - spuściłam głowę w dół i patrzyłam na moje buty. W tej chwili tylko one były dla mnie najbardziej interesujące. Nagle poczułam bliskość obok siebie.
- Lubię kiedy nie wiesz tego kiedy masz się ugryźć w język. - uniósł moją brodę kciukiem tak żebym patrzyła się w jego oczy. - Kocham cię Jade. Kocham cię jak jeszcze nikogo innego. - powiedział, a ja poczułam jak słone palące łzy napływają mi do oczu.
- Dlaczego mam wrażenie, że będę żałowała tego związku? - spytałam zatapiając się w jego usta.
Hej kochani! Mam nadzieję, że jeszcze mnie pamiętacie :p Wróciłam po tak długiej nieobecności :o Przepraszam Was za to :) Mam nadzieję, że jeszcze jest ktoś kto czekał na rozdział i w końcu się doczekał :) Nie dodawałam nic z wielu powodów, nie będę Wam pisała dla czego itd. bo w sumie macie się zając rozdziałem haha. Obiecuję, że nie zniknę znowu na tak długo, a kolejny rozdział postaram się dodać w najbliższym czasie jak będę miała chwilę wolnego :) Niestety wakacje się kończą i znowu trzeba wrócić do szarej rzeczywistości tzw. szkoły, mam nadzieję, że wakacje Wam minęły dobrze :) Mam też nadzieję, że rozdział się Wam podobał ;3
Jakieś pytanka, zażalenia http://ask.fm/IwCcIa ? Śmiało możecie się wyżyć haha <3
CZYTASZ=KOMENTUJ