***oczami Louis'a***
- Tak? - usłyszałem po drugiej stronie słuchawki. Na sam jego głos zacisnąłem pięści. Miałem ochotę go rozszarpać przez ten telefon.
- Siema Mark! Jesteś w domu? - spytałem.
- Właściwie to yyy... zaraz wychodzę. - zająkał się. - Coś się stało? - zapytał po chwili.
- Tylko chciałem pogadać. Chodzi o Jade. - usłyszałem jak przełyka ślinę. Bał się. - Dopiero teraz zobaczyłem jaka jest naprawdę. Oszukała mnie. - powiedziałem.
- Aż tak źle?! Wpadaj, będę czekał. - rozłączyłem się. Wiedziałem, że ten idiota się nabierze. Co mu się nie powie to w to wierzy.
***oczami Jade***
- Co ja mam zrobić?! - był w szoku. Tak samo jak ja.
- Nie wiem! To twoja wina! Po co mu mówiłeś?!
- Po to, by ogarnął swojego przyjaciela. Jade on mógł zrobić ci krzywdę!
- Ale nie zrobił!
- Jak to nie. - pokazał na mój polik, na którym zrobił się siniak.
- Przepraszam. - szepnęłam przytulając się do przyjaciela.
- Już dobrze. Wiesz gdzie mieszka Mark? - spytał, gdy odsunęliśmy się od siebie.
- Nie, ale wiem kto może wiedzieć. - odparłam wyciągając telefon. Wykręciłam numer do James'a.
- Jade coś się stało? - usłyszałam.
- Nie. To znaczy tak. Możesz przyjechać pod mój dom?
- Jasne. Będę za dziesięć minut. - rozłączył się. Po niecałych dziesięciu minutach James przyjechał.
- Co ci się stało? - spytał widząc mój polik.
- To Mark. Słuchaj James, Tommo zrobi mu krzywdę. Nie chcę tego.
- Wsiadaj. - oznajmił idąc w stronę swojego samochodu.
- Jadę z wami. - rzucił Kieran.- Kieran zostań. Idź do mnie i powiedz Kit'owi, że wszystko jest okey, a jak się spyta gdzie jestem to coś wymyśl. - odparłam.
- Jade ma rację. - James.
- Uważajcie na siebie. - wsiedliśmy do auta i James ruszył z piskiem opon. Oby udało nam się dotrzeć do Mark'a przed Louis'em.
***oczami Mark'a***
Wiedziałem! Wiedziałem, że Louis pozna się na Jade. Czułem, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Dobra Mark skończ się tak cieszyć. - skarciłem się w myślach. Poszedłem do kuchni, by zobaczyć czy w lodówce są jakieś piwa. Na moje szczęście były. Wróciłem z powrotem do salonu i usiadłem na kanapie. Nagle poderwałem się na równe nogi uświadamiając sobie, że Louis może o wszystkim wiedzieć. O tym co chciałem zrobić Jade.
- Kurwa! - uderzyłem pięścią w stół. Przecież on mnie za to zabije. Co ja najlepszego zrobiłem?
***oczami James'a***
- Nie możesz jechać szybciej?! - Jade co chwile mnie pośpieszała. Rozumiem, że bała się o Tommo, ale mogłaby się uspokoić. Bardziej bałbym się o Mark'a niż o Lou.- Jade uspokój się. Będziemy jeszcze przed Tommo. - powiedziałem do niej chcąc, aby się trochę uspokoiła.
- Tak myślisz, że będziemy przed nim? Jeśli tak to powodzenia. - odpowiedziała patrząc przed siebie.
- Cholera! - uderzyłem w kierownicę. Przed nami ciągnął się korek. - Masz. Dzwoń do Louis'a. Od ciebie nie odbierze ode mnie prędzej. - dałem jej mój telefon.
- Jest sygnał.
- Daj na głośnik. - szatynka wykonała moje polecenie.
- James nie mogę teraz rozmawiać. - powiedział Louis, gdy tylko odebrał.
- Stary gdzie jesteś?
- W drodze do Mark'a.
- Po co do niego jedziesz? - próbowałem zyskać na czasie.
- Po to, by obić mu ten ryj.
- Tommo nie rób tego.
- Jak mam nie robić tego, skoro on próbował skrzywdzić Jade? - spytał.
- Odpuść. Chcesz mieć przez niego kłopoty i wylecieć ze szkoły?
- Nie chcę wylecieć ze szkoły, ale też nie chcę puścić tego płazem co próbował zrobić Jade.
- Louis proszę cię... - chciałem go przekonać jednak mi przerwał.
- James nie odpuszczę mu tego. - rozłączył się.
- Kurwa! - znów uderzyłem w kierownicę.
- I co my teraz zrobimy? - spytała dziewczyna.
- Nie wiem Jade. - odpowiedziałem.
- Myślisz, że będziemy przed Louis'em?
- Nie mam pojęcia. Jeśli ten korek się ruszy to tak.
***oczami Kieran'a***
Co ja mam takiego powiedzieć Kit'owi? Nie lubię kłamać, a tym bardziej nie lubię kłamać przyjaciela. Może zacznijmy też od tego, że nie lubię kłamać. Może tym razem mi się uda. Wszedłem do domu Kit'a i Jade jak gdyby nigdy nic.
- Cześć. - rzuciłem z przedpokoju nie wiedząc gdzie jest przyjaciel.
- W salonie. - usłyszałem i pomaszerowałem do salonu. Wchodząc do niego momentalnie mowę mi odjęło. W salonie był też Dean i Sean.
- Cześć brat. Gdzie Jade? - spytał Dean. Super teraz muszę wymyślić coś nowego.
- No z Louis'em, a gdzie ma być? - powiedziałem drapiąc się po głowie.
- Myśleliśmy, że jest z tobą. - wtrącił Kit.
- To źle myśleliście. To znaczy byliśmy z Jade na spacerze, ale potem poszła do Louis'a. - wytłumaczyłem.- Jadąc do domu widziałem jak Louis jechał w przeciwną stronę. Nie było z nim Jade. - wtrącił się Sean. Człowieku ty nigdy nie potrafisz trzymać języka za zębami.
- Dobra Kieran mów prawdę. Gdzie jest moja siostra? - Kit wstał z kanapy.
- Tylko nie bądź zły. - uprzedziłem.
***oczami Jade***
- Czy ten cholerny korek może się w końcu ruszyć?! - krzyknęłam wkurzona. Stoimy w nim ponad dwadzieścia minut, a on nawet porządnie nie drgnął.
- Spokojnie. - pocieszał mnie James. - Tobie zależy na Lou, prawda?
- Słucham? Skąd ten pomysł? - popatrzyłam na niego.
- Stąd, że widzę jak na niego patrzysz. Jak się rumienisz, gdy on na ciebie spojrzy czy się do ciebie uśmiechnie. - blondyn popatrzył na mnie.
- Nie, to nie prawda. - powiedziałam.
- Nie wcale, a ten rumieniec to skąd? - zaśmiał się.
- Nie wiem. Na pewno nie przez Louis'a.
- Tak naprawdę to ty i on boicie się przed samymi sobą przyznać, że się w sobie zakochaliście. - oznajmił.
- To nie prawda. - zaprzeczyłam.- Owszem prawda. Ja to wiem, ty to wiesz i Louis też to wie. Gdyby nie była to prawda, to czy Louis jechałby rozprawić się z Mark'iem? Jeśli nie byłaby to prawda, to czy ty jechałabyś teraz ze mną powstrzymać Louis'a? Oboje wiemy, że to prawda. Jade nie oszukuj samej siebie. - odparł.
- Korek się wreszcie ruszył. - rzuciłam i odwróciłam głowę. Tak naprawdę to James ma rację. Boję się sama przed sobą wyznać, że zakochałam się w Louis'ie.
***oczami Mark'a***
- Mark ogarnij się. - po raz kolejny skarciłem się w myślach. Dlaczego przypuszczam najgorsze? Może faktycznie Louis poznał się na Jade. Nagle na podjeździe usłyszałem samochód.
- Cześć sta... - otworzyłem drzwi i moja twarz spotkała się z pięścią Louis'a. Zachwiałem się i upadłem na podłogę.
- Coś ty sobie myślał?! - podniósł mnie i przyparł do ściany.
- To, że przelecę tą dziwkę. - zaśmiałem mu się w twarz i automatycznie znów w nią oberwałem.
- Ona. Nie. Jest. Dziwką. - powiedział przez zaciśnięte zęby i rzucił się na mnie.
***oczami Jade***
- Niech to szlag! Louis już tu jest. - powiedziałam, gdy tylko James zaparkował pod domem Mark'a.
- Zostań tu, a ja pójdę do środka. - oznajmił blondyn opuszczając samochód.
- Chyba śnisz. - wysiadłam i udałam się za nim. James od razu rzucił się na nich by ich rozdzielić. - Louis! Louis zostaw go! - do moich oczu napłynęły łzy.
- Jade co ty tu robisz? - Tommo podszedł do mnie.
- Louis idźcie stąd! - powiedział blondyn trzymając wściekłego Mark'a.
- Możesz mi powiedzieć co tutaj robisz? - spytał szatyn ocierając krew z nosa.
- Nie chciałam, żebyś zrobił coś Mark'owi. - szepnęłam ze łzami w oczach.Chłopak podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Chodź. Odwiozę cię do domu. - objął mnie ramieniem i poprowadził do samochodu.
***
Pożegnałam się z Louis'em i poszłam do domu. Chciałam pomóc opatrzyć mu rany jednak on postawił na swoim. Weszłam do domu ściągając kurtkę i buty.
- Jestem! - krzyknęłam i zaczęłam wspinać się po schodach.
- Jade chodź tutaj. - powiedział mój brat. Nie mogę tam teraz iść. Złapałam się za jeszcze obolały polik.
- Zaraz przyjdę. - chciałam iść na górę i przykryć go pudrem.
- Nie zaraz tylko w tej chwili. - oznajmił. Zeszłam na dół i udałam się do salonu ze spuszczoną głową.
- Co? - spytałam dalej z głową w dole.
- Możesz podnieść głowę. Wiem o wszystkim.
- Jak to? - podniosłam głowę. W salonie oprócz mojego brata byli Kieran, Dean i Sean.
- Kieran powiedział mi o wszystkim.
- Kieran jak mogłeś? - popatrzyłam na przyjaciela. Wydał z siebie ciche "przepraszam".
- On Ci mógł zrobić krzywdę!
- Kit to ... - chciałam mu wytłumaczyć jednak mi przerwał.
- Dość! Masz zakaz spotykania się z Tomlinson'em. - powiedział stanowczo, a ja stanęłam jak wryta nie wiedząc co powiedzieć.
----------------------------------------------------------
Bardzo, ale to bardzo Was przepraszam. Tyle razy obiecywałam Wam wstawić nowy rozdział i za każdym razem czekał Was z mojej strony zwód :( Tym razem doczekaliście się nowego rozdziału :) Według mnie jest on beznadziejny ;x Ale ocenę pozostawiam Wam <3 Jeśli macie jakiekolwiek pytania to zapraszam na ASKA CZYTASZ=KOMENTUJ :) ~ Kika